Wielkie emocje w Bostonie

Los Angeles Lakers pokonali po dogrywce Boston Celtics w spotkaniu, które od lat emocjonuje wszystkich kibiców NBA na całym świecie. Obecnie, nieco przygasłe już gwiazdy Celtics i mające jeszcze nadzieję na sukcesy LAL, stworzyli świetne widowisko, które było jednym z lepszych w tym sezonie.

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta OT Wynik
Los Angeles Lakers 15-11 22 23 22 15 6 88
Boston Celtics 14-11 26 21 17 18 5 87

W skrócie

Godzinę przed rozpoczęciem spotkania, na antenie TNT ogłoszone zostały pełne składy Meczu Gwiazd, który 26. lutego rozegrany zostanie w Orlando. Jakże symboliczne okazało się pominięcie w tych wyborach Rajona Rondo, Kevina Garnetta, Raya Allena i Pau Gasola. Każdy z nich mógł czuć pewien niedosyt z tego powodu, ale przy okazji miał wiele do udowodnienia i to właśnie ich postawa oraz doskonała dyspozycja strzelecka Kobe Bryanta oraz aktywność pod tablicami Andrew Bynuma stworzyły świetne widowisko, które może nie powalało na kolana swoim poziomem, ale na pewno niesamowitymi emocjami.

Jednym z największych przegranych pierwszej połowy tego sezonu jest Gasol. Nie dość, że wypadł z All-Staro-owego obiegu, Lakers chcieli się go pozbyć, to jeszcze jego gra w tym sezonie nie zachwyca i to mówiąc zupełnie delikatnie. Os chciał jednak, że to właśnie Hiszpan został bohaterem meczu, w którym Lakers zyskali bardzo wiele w aspekcie psychologicznym na resztę sezonu regularnego. Pokazali, że mimo popełnianych błędów i nie najlepszej gry, mogą wygrywać i to z drużyną, która grała ostatnio bardzo dobrą koszykówkę.

Gasol zablokował w ostatniej sekundzie dogrywki rzut Allena, który mógł przechylić ostatecznie szalę zwycięstwa na stronę Celtics. Wcześniej, bo na 9.8 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry dobił piłkę po niecelnym rzucie Bryanta, doprowadzając do remisu po 82 i ostatecznie dogrywki, ponieważ gospodarze nie potrafili zdecydować się w jaki sposób rozegrać ostatnią akcję, i skończyło się na wariackiej próbie Michaela Pietrusa z dziewiątego metra, która nie miała prawa dotrzeć do celu.

Hiszpański silny skrzydłowy zakończył spotkanie z 25 punktami i 14 zbiórkami i razem z Bynumem przyczynił się najbardziej do zdominowania walki na tablicach. Lakers zebrali 55 piłek przy 45 C’s, a gospodarze pozwolili im na 15 zbiórek ofensywnych, które Gasol i spółka zamienili na 23 punkty drugiej szansy. To właśnie ponowienia Gasola i Bynuma, który najpierw zrobił to w końcówce czwartej kwarty (80-79), a później na 1:30 do końca meczu (88-87), były tym elementem, który decydował o wygranej.

Prawdę mówiąc już połowie trzeciej kwarty zastanawiałem się nad tym co napiszę w relacji z tego spotkania i byłem niemal pewien, że jej punktem przewodnim będą punkty z szybkiego ataku, dzięki którym „starzy” Celtics pokonali „nieruchawych” Lakers. Do tego właśnie momentu Celtics rzucili aż 17 oczek po kontratakach, dzięki transition-ofense kierowanej przez Rajona Rondo (14 pkt, 7 ast).

Okazało się jednak, że trzecia kwarta to popis duetu Gasol – Bryant, którzy zupełnie zmienili obraz gry. Dalej co prawda wynik oscylował koło remisu, ale czuć było, że to Lakers mają przewagę psychologiczną po odrobieniu 7 punktów straty (53-60). Dwaj najlepsi strzelcy LAL w tym spotkaniu rzucili w sumie 19 z 22 oczek swojej drużyny w trzeciej odsłonie i wyprowadzili gości na prowadzenie 67-64 po 36 minutach.

Celtics mogli wygrać ten mecz, ale za każdym razem, kiedy dochodzili Lakers lub mieli piłkę meczową w ostatnich akcjach, nie potrafili skorzystać z okazji. Ciężaru odpowiedzialności na własne barki nie wziął Paul Pierce, a Kevin Garnett pudłował wszystko co tylko mógł, co Lakers zawdzięczają także Gasolowi, który skutecznie uprzykrzał mu życie. KG trafił tylko 6 z 23 rzutów z gry, z czego większość oddana była z 5-6 metra. Celtics mieli wielkie problemy z przedostaniem się pod kosz Lakers, gdzie rządzili niepodzielnie Bynum z Gazolem, co przełożyło się na zaledwie 5 rzutów wolnych wykonywanych przez Pierce’a i spółkę w całym meczu.

„Jeziorowcy” wygrali, bo mieli po swojej stronie wielki indywidualności, które jeśli jednak nie będą w dalszym ciągu wspierane przez swoich zadaniowców, mogą w pewnym momencie się „zajechać” i już nie mieć siły, aby ruszyć dalej. Tercet Bynum – Gasol – Bryant rzucił aż 68 punktów w tym meczu, a jeśli dodamy do tego 11 oczek bardzo aktywnego, zwłaszcza w pierwszej połowie Matta Barnesa, wyjdzie nam, że reszta zespołu rzuciła 9 punktów przy skuteczności 4-28. To taka statystyka na otrzeźwienie dla kibiców Lakers, do których również się zaliczam.

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Lakers: World Peace 2, Gasol 25 (14zb), Bynum 16 (17zb), Bryant 27 (5zb), Fisher 0, a także Murphy 2 (9zb), Barnes 11, Blake 5, Goudelock 0

Celtics: Garnett 12 (12zb), Pierce 18 (9zb, 7ast), O’Neal 2 (6zb), Allen 22 (6zb), Rondo 14 (7ast), a także Wilcox 2, Daniels 0, Pietrus 9, Bass 8 (5zb), Moore 0