Jennings i Kozły znów ograły Jamesa i Żar.

40 oczek LeBrona nie zrobiło różnicy!

Całkiem niedawno przy absencji Dwayne’a Wade’a Heat doznali porażki na własnym parkiecie z Bucks. Minionej nocy obie ekipy spotkały się ponownie. Tym razem zespół Erika Spoelstry miał już w składzie Flasha, a mimo tego nie potrafił wygrać spotkania z niżej notowaną ekipą.

To chyba najbardziej zaskakujący przeciwnik dla faworyzowanego teamu z Florydy. Wszyscy fani NBA upatrują w Bulls, Thunder czy Mavericks potencjalnych pogromców Heat, tymczasem okazuje się, iż taki ligowy przeciętniak z Wisconsin jest w stanie pokonać wielką trójką..dwukrotnie..na przestrzeni dwóch tygodni.

Bohaterem spotkania miał być LeBron James, który zdobył aż 40 oczek, tymczasem cały show zepsuł mu Brandon Jennings (mocno aspirujący do występu w Meczu Gwiazd).

Jennings zdobył trzy trójki z rzędu podczas czwartej i jak się okazało kluczowej odsłony, sprowadzając na zespół Spoelstry 6. porażkę w sezonie (tej samej nocy przegrały też chicagowskie Byki z 76ers, więc Żar nie wykorzystał szansy przejęcia prowadzenia na Wschodzie).

Pierwsza odsłona była absolutnym popisem Króla. LBJ zdobył w niej aż 24 oczka i jest to najlepszy wynik jednego zawodnika w całym sezonie, a ponadto pobił on swój rekord 22 oczek w kwarcie z meczu przeciwko Nets (22). Heat po niej prowadzili już 40-23!

Nieoczekiwane i trudne warunki w defensywie postawili miejscowi na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty (Bucks wygrali każdą następną po pierwszej kwartę). W drugiej połowie meczu przyjezdni totalnie stracili swój impet z pierwszej połowy, a minuta po minucie (zwłaszcza w czwartej kwarcie) ich przewaga topniała.

Punktem zwrotnym spotkania okazała się czwarta odsłona, podczas niej Bucks zanotowali run 22-3! Jennings odnotował w całym meczu 7 na 14 oddanych, celnych rzutów zza łuku. Carlos Delfino dodał 3 celne próby z 5 oddanych rzutów. Pierwszy rozgrywający Bucks do swoich 31 oczek dołożył 8 asyst .

Bolączką Miami Heat w Bradley Center była ilość strat. Kozły straciły 13 piłek, przy czym Żar – 18.

Dla Jamesa był to 47. występ w karierze na granicy 40 oczek. Niestety Pan Czwarta Kwarta znów zawiódł w finałowych momentach. W ostatnich 9 posiadaniach piłki przez Heat, LBJ dotknął jej 3 razy, pudłując jeden rzut i popełniając stratę (!).

Dla Bucks była to 6 wygrana w ostatnich 8 meczach min. bez Andrew Boguta. Stephen Jackson zaliczył po powrocie kolejne słabe 10 minut w grze, notując trzy pudła z dystansu. Słabiej również prezentował się as gości Chris Bosh, autor 4 celnych trafień z gry (na 10 prób) i 9 punktów.

Ponadto ławka Heat zdobyła tylko 7 punktów. Dla porównania rezerwowi Kozłów wnieśli do gry 27 oczek.
Bardzo dobre spotkania odnotowali zadaniowcy Scotta Skilesa; Drew Gooden (przeżywający w ostatnich dniach drugą młodość) zanotował 17pkt/9zb/5as a rezerwowy Ersan Ilyasova dodał 9pkt i 14zb.

Wynik: Milwaukee Bucks (10-11) – Miami Heat (16-6) 105:97

Punktowali: Jennings 31, Gooden 17, Mbah a Moute 13, Delfino 11, Dunleavy 10 oraz James 40, Wade 23, Chalmers 16.

Komentarze do wpisu: “Jennings i Kozły znów ograły Jamesa i Żar.

  1. Zrobili to znowu he, he. Jennings gra trzeci rok i jest to jego najlepszy sezon. Chłopak może i za dużo czasami gada ale trzeba mu przyznać że potrafi pociągnąć kolegów do zwycięstwa.

  2. Wymienić Jacksona, bo i tak pożytku z niego nie ma, widać że nie pasuje mu styl Bucks, zresztą gra coraz mniej. (Kaman?)

  3. Kozły do PO, Jennings do all-star. Te wygrane to nie przypadek, kolejny zespół z świetną defensywą i rotacją. Tylko za dużo głupich wpadek. Niestety moje modlitwy o zdrowie dla Boguta nie zostały wysłuchane, ale skoro Brandon wreszcie wskoczył na ten poziom jaki jest od Niego oczekiwany to może da radę poprowadzić ich do czołowej ósemki. A tam ze zdrowym Bogutem ( mam nadzieję ) , niech tłuką się z miejsca ósmego z prawdopodobnie Miami. Grać z Nimi jak widać potrafią :)

    Nie mam pojęcia czemu Jackson się nie wkomponował. Stylowo to moim zdaniem zespół powinien mu pasować, w Bobkach za czasów tego bardzo mocnego difensu był mocny po obu stronach parkietu. Gooden daje radę, zawsze się wkurzałem jak przegrywał rywalizacje z Dampierem w Dallas. Pasuje do koszykówki Milwaukke, solidny zawodnik, aczkolwiek przydałoby się jakieś mocne nazwisko do tej podkoszowej strefy, niby jest Księciu, Ilyasova czy właśnie Gooden przy absencji Kangura będzie dalej ciężko. Może właśnie Kaman, pytanie tylko czy tego typu center nie odmieniłby trochę tej słynnej już dla mnie koźlej defensywy.

Comments are closed.