Mavs wracają na właściwe tory. Double-double Gortata nie pomogło Suns

Dallas Mavericks wygrali trzeci z rzędu i szósty z ostatnich siedmiu mecz. Tym razem zespół Ricka Carlisle’a pokonał bardzo pewnie 122-99 Phoenix Suns.

 

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Dallas Mavericks 14-8 31 35 30 26 122
Phoenix Suns 7-13 24 24 22 29 99

Suns przystąpili do tego spotkania bez Steve’a Nasha, który nabawił się kontuzji uda w ostatnim spotkaniu. Najlepszego rozgrywającego „Słońc”, w pierwszej piątce zastąpił Sebastian Telfair, który jednak nie wnosi do gry ofensywnej zespołu nawet połowy zagrań Nasha. Trzeba jednak przyznać, że nawet Stevie nie pomógłby w tym meczu za bardzo w defensywie, ponieważ Mavericks trafiali jak natchnieni.

O ile jeszcze w pierwszej kwarcie i przez połowę drugiej trwała dość wyrównana walka, o tyle sześć z rzędu celnych rzutów za trzy w ostatnich sześciu minutach pierwszej połowy pogrążyło Suns. Trafiali kolejno, po dwa razy: Jason Terry, Vince Carter i Delonte West. W sumie, w ciągu pierwszych 24 minut, zawodnicy Mavs oddali 16 prób zza łuku, z których aż 10 trafiło do celu.

Ospale i nieskutecznie grał Dirk Nowitzki, który w całym meczu zgromadził tylko 10 punktów i po 4 zbiórki i asysty. Był to drugi mecz Niemca po krótkim odpoczynku w poprzednim tygodniu. Widać jeszcze, że sporo czasu zajmie Wunder Dirkowi dojście do pełni sprawności, ale nie zdziwię się w ogóle, jeśli włączy swój piąty bieg dopiero w Playoffs, kiedy Mavs będą tego najbardziej potrzebować.

Do przerwy było już 66-48 i patrząc na nieporadność gospodarzy w defensywie przeciwko drużynie z Dallas, ciężko było mieć nadzieję na poprawę niekorzystnego wyniku. Jared Dudley powiedział po meczu, że pozwolili na zbyt dużo rywalom w pierwszych minutach, kiedy Mavs trafiali niemal wszystko. Rzuty z dystansu, przez ręce, no i aż 15 oczek z ponowień, bo Carter i spółka zebrali w pierwszej połowie 23 piłki, przy tylko 13 Suns.

W drugiej połowie, Mavs kontynuowali swój popis, a Suns coraz bardziej oddalali się swoją grą od obecnych mistrzów NBA. West, Terry czy Carter świetnie dzielili się piłką, rozrzucając co i rusz defensywę „Słońc”. Przełożyło się to na aż 31 asyst przy 48 celnych rzutach z gry w całym meczu. Pod nieobecność Jasona Kidda, kolejne przyzwoite zawody rozegrał Rodrigue Beaubois, który w porównaniu z Kiddem, przyśpiesza grę Mavs. Tym razem, Francuz zaliczył 8 punktów i 7 minut w 24 minuty.

W pewnym momencie przewaga gości urosła już do 28 punktów (98-70), kiedy na początku czwartej kwarty, punkty zdobył były zawodnik Suns, Shawn Marion (20 pkt,5 zb). Matrix razem z Carterem (21 pkt, 5-7 3P), który zaledwie kilka tygodni wcześniej został zwolniony z Phoenix oraz Delonte Westem (25 pkt, 5-6 3P, 6 ast), byli najskuteczniejszymi zawodnikami tego meczu.

Marcin Gortat zanotował 12. w tym sezonie double-double, ale jego 17 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki nie mogły pomóc fatalnie dysponowanym strzelecko Suns. Miejscowi trafili tylko 35 z 80 rzutów z gry (43.8%), co przy 55.2% skuteczności z gry Mavs i aż 51.9% za trzy, wywołuje tylko uśmiech politowania. Jedynym pozytywem w całej tej mizerii Suns, był występ, pomijanego do tej pory notorycznie Josha Childressa. Skrzydłowy „Słońc” dał dużo energii zespołowi w pierwszej połowie i zanotował w sumie 9 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty w 18 minut.

Mavs rzucili 52 punkty z pomalowanego, mając pod koszami nieco drewnianego Brandana Haywooda oraz Iana Mahinmiego. Jednak sporo z tych punktów należy zaliczyć na konto Mariona i Cartera, który bardzo często ścinali do od linii i zdobywali łatwe punkty.

Komentarze do wpisu: “Mavs wracają na właściwe tory. Double-double Gortata nie pomogło Suns

  1. ten niesamowity rzut Vince’a to uznane punkty? Bo nie oglądałem

Comments are closed.