Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (5)

Witam! Ze względu na sesję egzaminacyjną (niech przepadnie…) oraz inne obowiązki w tym tygodniu bohaterów i antybohaterów tygodnia wrzucam wyjątkowo we wtorkowy wieczór, a nie w poniedziałkowy.

Przyznam szczerze, że w minionym tygodniu miałem bardzo ciężki wybór. Nie brakowało wielkich rzutów, porywających występów czy dynamicznych wsadów. Postawiłem jednak na autora rzutu, który był niezwykle kluczowy i wydaje się niezwykle trudny. Natomiast jeśli chodzi o antybohatera to przekonało mnie nie do końca profesjonalne zachowanie pewnego gracza.

BOHATER TYGODNIA:

Joe Johnson – bez wątpienia ojciec zwycięstwa swojej drużyny nad Detroit Pistons. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne była dogrywka w której Atlanta już raczej pewnie sobie poradziła, ale żeby w ogóle doszło do dodatkowego czasu gry Johnson musiał błysnąć. „Tłoki” prowadziły trzema punktami, ale „JJ” przechwycił piłkę. To jednak nie jest najlepsze. W ataku trochę potańczył z czujnym obrońcą, zgrabnie odskoczył za łuk i odpalił celną trójkę na dogrywkę. Miałem wrażenie, że gdy miał piłkę w tej akcji to był po prostu pewien tego, że trafi. Wielki rzut!

 

 

ANTYBOHATER TYGODNIA:

Stephen Jackson – na pewno każdego zdenerwowali kiedyś sędziowie. Ciężko wtedy utrzymać nerwy na wodzy, ale po prostu trzeba. Szczególnie w dzisiejszym NBA, gdy zawodnicy mogą być karani nawet za krzywe spojrzenia. Zapomniał o tym chyba Stephen Jackson. W przegranym meczu z Chicago Bulls ten zawodnik głośno wyrażał swoje zdanie o arbitrze oraz nie miał zbyt wielkiej ochoty udać się do szatni. W związku z tym liga zawiesiła go na jedno spotkanie. To jednak nie jedyne problemy Jacksona. Zdarzyło mu się spóźnić na trening przez co sam trener Scott Skiles odsunął go od meczu. Na karku niemal 33 lata, a zachowanie na poziomie jakiegoś młodzika. Czyżby ogólna pozycje Jacksona słabła?  Te zawieszenia, a na dodatek stracił miejsce w S5 Bucks. W obecnym sezonie Jackson opuścił trzy mecze swojego zespołu, a co ciekawe Milwaukee wszystkie te pojedynki wygrało…

Komentarze do wpisu: “Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (5)

  1. Myślę że Joe Johnson to jednak wciąż niedoceniany gracz. Każdy jego występ jest oceniany pod kontem przepłaconego kontraktu. A prawda jest taka że w NBA trzeba mieć poprostu agenta z głową na karku. Inną sprawą jest że Atlanta to nie jest wymażony klub dla większości graczy a już w szczególności dla wielkich gwiazd. Grupa właścicieli Hawks chciało mieć u siebie taką namiastkę gwiazdy i dlatego zaproponowali mu max kontrakt. Iaczej przeszedł by pewnie do Chicago lub NY. Chętnych z pewnością by nie zabrakło.
    Stephen Jackson nie czuje się dobrze w Bucks. Czuje się przede wszystkim niedoceniony i to go frustruje. Podobno bardzo chciałby z nim grać Howard i namawia go na przejście na Brooklyn. Ciekawe co z tego wyjdzie. Trochę się mu dziwię bo szczyt kariery miał już przecież w Golden State i Charlotte a lepszy już nie będzie. Ale to chyba to taki typ zawodnika który nie chce pogodzić się z upływającym czasem i zmierzchem kariery. Bucks są już jego 7 klubem a on chce podpisać kontrakt na trzy lata. Z takim podejściem i w takiej formie – marne szanse.

Comments are closed.