Pierwsza przegrana Byków w United Center. Wizards po raz 3.Trudna przeprawa Heat.

Druga z rzędu porażka Rockets.Raptors na fali.

Wiele spotkań za nami, z poprzedniej nocy. Tylko dwa przed nami podczas nadchodzącej z NBA nocy. Korzystając z wolnej chwili – po bardzo napiętym dla mnie dniu i krótkiej nieobecności – przyszedł czas na spokojną analizę jednego z najbardziej emocjonujących wieczorów i odrobienia zaległości z 13. spotkań 66. sezonu. Nie tylko Nets czy Wolves zafundowali miłą niespodziankę swoim fanom..

75:92

Zacznijmy od Wizards i pojedynku dwóch klubów (teraźniejszego z przeszłym) Michaela Jordana. Ci, którzy zwolnili Filpa Saundersa, wygrali 3 spotkanie i pierwsze zarazem pod Randym Wittmanem. W tym meczu między dwoma najsłabszymi teamami Eastern Conference, popełniono aż 45 strat!  Kluczowym elementem okazała się zbiórka, a w niej dominowali goście z duetem Andray Blatche – JaVale McGee na czele. Obaj gracze zanotowali po 10 zbiórek, ich team zebrał 51 piłek i pozwolił rywalom na tylko 38. Znów słaby start notował Nick Young, który z kwarty na kwartę rozkręcił się do poziomu 20 oczek. 20 minut w grze dostał Jan Vesely i podczas nich zachował 100% skuteczność z gry(3-3 i 6 pkt), zbierając 6piłek (ale i tracąc 3 przy 3 faulach). Widać ,że adaptacja w NBA idzie Czechowi bardzo ciężko.

Gospodarze tj. ekipa byłego właściciela Wizards, Michaela Jordana, grała w tym spotkaniu fatalnie. Nie tylko straciła 22 piłki, ale odbiegała skutecznością (35 do 47) od swojego rywala. Rysie tylko raz trafiły za trzy punkty, a Kemba Walker „ceglił” na potęgę (4-19) ! Bobcats w pierwszej połowie rzucili tylko 28 pkt, przegrywając ją 48-28 (!!).

81:91

Źle się dzieje w nowojorskim teamie, a zespół od plotek na temat transferu Melo Antony’ego (fani uważają, że od jego przyjścia zaczęło się gorsze granie Knicks) i Amar’e Stoudemire’a (przymierzany jest do wymiany z Orlando Magic wg mniej wiarygodnych źródeł) po medialne zwalnianie Trenera D. nie cementuje się, a popada w ligową szarość.

W Quicken Loans Arena wyglądała ich gra nieskutecznie, znów z dziurawą obroną i skończyła się siódmą porażką w ostatnich 10 meczach. Knicks nie pomógł nawet fakt słabego występu duetu Kyrie Irving – Ramon Sessions (2-12 z gry obaj) i min. dlatego, że Toney Douglas stanął z oboma zawodnikami gospodarzy do zawodów w rzucaniu cegłami (3-12). Nie wiem jak Wam (głównie pytanie kieruję do fanów Knicks) ale mnie gra tego rozgrywającego w ogóle nie pasuje do pary Anthony – Stoudemire. Tyson Chandler prezentował się solidnie (11pkt i 9zb) i znów był mniej wykorzystywany, bo piłkę częściej w rękach mieli dwaj potencjalni liderzy zespołu. Melo kontynuował swoją złą rzutową passę (5-14 z gry, w tym 0-3 zza łuku; 15pkt i 6as), z kolei Amar’e (9-19 z gry i 6 strat przy 19pkt i 14zb).

Kontrolę nad spotkaniem Kawalerii pozwolił przejąć tercet drugoplanowych graczy, dwóch miało styczność z Izraelem. Anthony Parker – były MVP Euroligi z Maccabi Tel Aviv – zanotował jedno z lepszych spotkań sezonu ( 13pkt i 5-11 z gry). Omri Casspi – reprezentant Izraela – odnotował również 13 oczek, przy lepszej skuteczności 5-8. Natomiast Anderson Varejao zagrał niczym w potyczce z Suns sprzed paru dni, zbierając 16 piłek i dorzucając 10 oczek.

Knicks prawie jak Wizards..stracili 23 piłki a to przełożyło się na przerwanie serii 4 przegranych meczów Cavs. Kluczowym momentem spotkania okazała się końcówka drugiej odsłony, kiedy gospodarze głównie po stratach przyjezdnych zaliczyli zryw 14-1.

101:98

Wielką niespodziankę mogli zgotować swoim najwierniejszym kibicom słabiutcy podczas pierwszych czterech tygodni Pistons. Lawrence Frank zagrał va banque i postawił na duet rozgrywających Brandon Knight – Rodney Stuckey, który zaliczył wspólnie 32pkt i 10as oraz podkoszową parę Greg Monroe – Ben Wallace (20pkt i 10zb tego pierwszego oraz tylko 5 zb drugiego). Dzięki nietypowej zagrywce Tłoki zebrały 43piłki, pozwalając rywalom tylko na 26!

Furorę w Detroit zrobił grający swoje spotkanie sezonu Austin Daye. Wszechstronny skrzydłowy zanotował 28pkt i dodał do dorobku 6zb, a jego trafienia dawały nadzieję gospodarzom na wygraną numer 5 tego sezonu.

Zabawę i wielki apetyt zepsuł w Palace of Auburn Hills LeBron James, który nie zawiódł tym razem w finałowej odsłonie, trafiając 6 ostatnich rzutów wolnych podczas ostatnich 80 sekund. W sumie LBJ wzbogacił klubowe konto o 32 oczka, a z pomocą przyszedł mu w kolejnym meczu bez Dwayne’a Wade’a – Chris Bosh (27).

Ciekawostka: dla Jamesa była to już 16. z rzędu wygrana nad Pistons, od sezonu 2008-09.

Niestety w finałowych minutach gospodarze pogubili się na potęgę; najpierw dwa wolne spudłował Knight, chwilę później piłkę w aut wyrzucił Szwed Jerebko. Kolejne dwie straty padły z rąk Daye’a. Najpierw airball zza łuku, a na koniec błąd kroków..i jak tu być spokojnym fanem Pistons?!

95:90

Jak niewygodnym dla Bulls przeciwnikiem są Pacers widzieliśmy już podczas poprzednich play offs. Teraz wzmocnieni Davidem Westem i Georgem Hillem gracze Franka Vogela wydają się być jeszcze groźniejsi. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie gra Luol Deng. W United Center zabrakło nie tylko angielskiego skrzydłowego miejscowych, a i również skuteczności z gry. 3 celne trójki na 13 , do tego tylko 40% z gry przy 47% gości (5/10 za trzy) nie mogło przynieść kolejnej wygranej.

Ligowi weterani: Carlos Boozer (5-14), Rip Hamilton (6-20) i C.J. Watson (0-6) nie byli w stanie wesprzeć duetu Derrick Rose (24pkt) i Ronnie Brewer (20pkt) równie skutecznymi akcjami. O ile Byki dzielnie sobie radziły podczas pierwszych dwóch kwart (54:44), o tyle znacznie gorzej poszło im w 3 i 4 ćwiartce a goście przejęli inicjatywę na parkiecie w Chicago.  Aż 6 graczy gości zaliczyło tzw. double figures i co najmniej 10 oczek. Prym wiedli Danny Granger (22) i Roy Hibbert (20).

W batalii dwóch najlepiej zbierających teamów ligi, górą okazali się również Pacers (44-41) wygrywając 12. mecz w sezonie i ruszając w pogoń za liderem Central Division tj. Bulls (16-4).

Goście potrzebowali niespełna 3 minut trzeciej kwarty by odrobić straty do miejscowych. Ponadto całą finałową odsłonę prowadzili i nie dali sobie wydrzeć wygranej min. skuteczną defensywą. Ciekawostką jest fakt, że w kluczowej akcji czwartej kwarty, Rose podał piłkę do nieobstawionego Briana Scalabrine’a a ten z rogu boiska spudłował ważną trójkę..

 105:99

Dobrze szło i coś się zacięło – tak można w skrócie podsumować przerwaną serię 8 wygranych gier Rockets. Wczoraj fatalną noc miał Kyle Lowry (2-16! z gry) a wcale nie lepiej prezentował się, wchodzący z ławki, Courtney Lee (2-10). Jeśli do ich złej skuteczności dołączymy Gorana Dragića (2-7) z jego niecelnymi rzutami to nie zdziwi nas przegrana z Kozłami.

Dwoił się i troił pod obręczami Sammy Dalembert, który uzbierał 18 piłek, dzięki czemu jego team wygrał podkoszową batalię z rywalami (52-43). Nawet kontuzja po 10 minutach gry Andrew Boguta nie zahamowała biegu Bucks po 7. wygraną w rozgrywkach.

Mike Dunleavy, Brandon Jennings i Steven Jackson ograli na obwodzie gospodarzy Toyota Center ( zdobyli kolejno 18-20-20 punktów) trafiając 10 z 18 rzutów zza łuku Kozłów.  Zespół Scotta Skilesa zniwelował 12-punktową stratę po pierwszej połowie, wygrywając po raz pierwszy od listopada 1999 w hali Rakiet. Zryw 28-6  między trzecią a czwartą odsłoną dał upragnione od lat zwycięstwo gości.  Ponadto są oni na drodze trzech z rzędu wyjazdowych wygranych, pierwszy raz od roku 2010. Ersan Ilyasova zastępując częściowo Boguta zebrał rekordowe w karierze 19 piłek!

 83:105

Greg Popovich musiał po tym meczu się uśmiechnąć. Powodem do tego była fantastyczna gra rezerwowych Ostróg. Kiedy nie szło Richowi Jeffersonowi oraz rytmu nie mógł złapać Tim Duncan, Pop postawił na swoich zmienników. wykorzystując absencję Al’a Horforda. Przy dobrej postawie DeJuana Blaira (17pkt i tylko 4 pudła na 12 rzutów), podkoszowi Spurs zdominowali walkę pod tablicami.

16pkt i 8zb podczas swojego kolejnego dobrego występu odnotował Tiago Splitter (trafił 30 z 41 ostatnich rzutów do kosza różnych rywali). 17pkt i 5 celnych rzutów za trzy punkty wyszło z ręki Matta Bonnera. 10 pkt i dwa rzuty zza łuku dodał Danny Green, a 8 oczek dołożył Corey Joseph. Efekt, ławka Ostróg ograła swoich vis-avie 51-27 i to rezerwowi dali 12. wygraną w sezonie teamowi z Texasu. To wszystko miało miejsce przy 51% skuteczności z pola. 11 z 23 prób wpadło do kosza rywali po próbach zza linii 7.24m.

Spurs wygrali też zbiórkę 44-34 i zatrzymali kluczową jastrzębią parę Joe Johnson – Josh Smith na 23 oczkach (11-29 z gry). Hawks mają bilans 13-6 i przegrali dopiero drugi raz podczas ostatnich 8 gier.

Ważne: do gry wśród gości powrócił Kirk Hinrich, autor 7pkt w 13min.

111:106

Włosko – litewski duet zapewnił drugą z rzędu wygraną Kanadyjczykom. Andrea Bargnani wrócił na dobre i po wygranej w Arizonie uciszył publiczność w Salt Lake City (25pkt). Jego dobry występ był podparty grą innego europejskiego skrzydłowego, Linasa Kleizy (25).  Na usprawiedliwienie teamu Ty’a Corbina można dodać fakt, że grali oni bez Al’a Jeffersona, który opuści również i następne spotkania po skręceniu kostki na treningu.

Wśród Jazz-menów zawodzili skrzydłowi Josh Howard (0-5) oraz Gordon Hayward (1-9 z gry). Grę miejscowych próbowali ratować wyjątkowo skuteczny Devin Harris (8-12 z gry i 24pkt) oraz Paul Millsap (31pkt i 11zb) jednak doskonała defensywa przyjezdnych na przestrzeni czwartej odsłony dała im 6. wygraną w rozgrywkach.

Był to pierwszy mecz Raptors od 2009 roku, kiedy wygrali oni dwa z rzędu mecze wyjazdowe. Znów X-factorem okazał się Brazylijczyk Leo Barbosa, autor 13 punktów. Tym razem ex obrońca Suns trafił 6 z 9 rzutów z gry.

Komentarze do wpisu: “Pierwsza przegrana Byków w United Center. Wizards po raz 3.Trudna przeprawa Heat.

  1. Czy Raptors na fali ? No nie wiem :)) Zobaczymy dzisiaj w meczu przeciwko Denver… A co z Bargnanim ? Bo na skrótach widziałem że znowu zszedł z parkietu wcześniej… Kolejna kontuzja ? Szkoda, bo bez niego Raptors nic nie grają…

Comments are closed.