Knicks gromią Bobcats mimo 1 punktu Anthony’ego

Tak, nie pomyliłem się, w tytule jest dobra liczba. Carmelo Anthony zdobył słownie JEDEN punkt (career-low), co nie przeszkodziło Nowojorczykom w pokonaniu osłabionych brakiem kontuzjowanego DJ Augustina Rysiów  aż 33 punktami i to w Charlotte. Kluczem do wygranej była zespołowa gra, każdy z trzynastki meczowej Nix wybiegł na parkiet i punktował. Dzięki tej wygranej Knicks przełamali sześciomeczową serię porażek. Passa Bobcats przedłużyła się zaś do pięciu przegranych z rzędu.

111:78

Knicks wywalczyli sobie to zwycięstwo przede wszystkim dzięki świetnej grze podkoszowych oraz ograniczeniu wysokich przeciwników. Boris Diaw, który dotychczas w dwóch dotychczasowych meczach Bobcats przeciwko Knicks zdobył 46 punktów, trafiając 20 z 27 rzutów, zebrał 13 piłek i miał 13 asyst. Dzisiaj zagrał znacznie słabiej (4 pkt, 6 zb, 1-6 FG), podobnie jak inny silny skrzydłowy Charlotte – Tyrus Thomas (4 pkt, 4 zb, 1-9 FG), a także debiutujący Bismack Biyombo (0-5 FG) i jedna z rewelacji tego sezonu, Byron Mullens (6 pkt, 5 zb). Za to Tyson Chandler uzbierał pokaźne double-double (20 pkt, 17 zb, 9-10 FG, 6 wsadów), a bliski tej sztuki był drugi gracz front-courtu gości – Amare Stoudemire (18 pkt, 8 zb).  Dobry mecz zagrał także rezerwowy Jared Jeffries (11 pkt, season-high). Przewagę gości pod koszami oddają nie tylko ich statline’y, ale i dominacja na tablicach (53-33, 21 punktów drugiej szansy NYK)

Charlotte przegraliby pewnie +50 punktami, gdyby nie lepsza postawa ich obwodowych mimo braku DJ Augustina, głównego rozgrywającego zespołu. Kemba Walker był najlepszym strzelcem całego meczu (22 pkt, 5 zb), a Gerald Henderson i Derrick Brown (season-high) dostarczyli po 15 punktów. Nie oznacza to, że cały back-court Knicks spisał się źle – Landry Fields  (18 pkt, 5 ast, 4 zb) był ex aequo drugim strzelcem w drużynie Mike’a D’Antoniego. Natomiast co do reszty niskich Nowojorczyków, to Iman Shumpert (3 pkt, 5 zb, 1-9 FG) chciał wziąć przykład z Carmelo Anthony’ego (1 pkt, 11 zb, 0-7 FG), ale jemu udało się trafić jeden rzut. No cóż, od razu tak dobry jak 'idol’ nie będzie. Lepiej zagrali rezerwowi – Toney Douglas i Steve Novak (3-3 3pt) zdobyli po 9 punktów.

Jeden punkt Melo to tak ogromne zaskoczenie, że trzeba poświęcić mu minimum jeden akapit. Nawet nie chodzi o sam fakt tej 'zdobyczy’, ale o to, jak przełożyło się to na wynik. Wydawałoby się, że jeśli lider rzuca jeden punkt, jego zespół skazany jest na blow-out. Dzisiaj w Charlotte, owszem, był blow-out, ale w drugą stronę. Biorąc pod uwagę, jak dużo punktów Anthony rzuca w porażkach swojego zespołu, a tych jest wyjątkowo dużo, Mike D’Antoni powinien się zastanowić, czy właśnie zbyt częste granie przez Anthony’ego nie jest przyczyną słabej gry? Spójrzcie – Knicks są 2-6, gdy Melo oddaje więcej, niż 18 rzutów.

Ciekawostki:

– 1 punkt Melo to jego najgorszy wynik w karierze. Po raz ostatni nie trafił żadnego rzutu z gry w listopadzie 2005r.

– Bobcats mieli dziś najlepszy procent trafionych rzutów wolnych (95,5%, 21-22)

– Gerald Henderson miał double-digits w szóstym spotkaniu z rzędu.

 

Komentarze do wpisu: “Knicks gromią Bobcats mimo 1 punktu Anthony’ego

  1. Jeden punkt? Poważnie, trochę mi szkoda fanów Knicks, liczyli na mocny akcent w tym roku, taki „breakthrough season”, a jak na razie to wygląda bardziej na niewypał. No ale, do końca jeszcze trochę zostało.

Comments are closed.