Gortat i jego zespół wysoko przegrywają w najbardziej polskim mieście USA

Rekordowe wyniki Bulls i ich graczy.

Szóste z rzędu zwycięstwo we własnej hali odnieśli podopieczni Toma Thibodeau. Minionej nocy nie dali oni najmniejszych szans Phoenix Suns. Szósta wygrana na starcie nowego sezonu to najlepszy wynik Byków od 15 lat.

Pierwsza kwarta to była gra bez żadnej obrony. Grające bez leczącego uraz Derricka Rose’a gospodarze wrzucili przyjezdnym aż 39 oczek, samemu tracąc 31. Bardzo dobrze prezentował się rezerwowy rozgrywający a wczoraj starter Chicago – C.J. Watson (autor 23pkt , 8-12 z gry i 5as).

W drugiej kwarcie gospodarze poszli za ciosem i głównie dzięki rekordowemu występowi w tym sezonie Carlosa Boozera (31 pkt) powiększyli swoją przewagę o kolejne 12 oczek. Nikt w United Center nie wątpił, że tego wieczoru zespół z Wietrznego Miasta jest nie do pokonania (67 – 47 do przerwy).

Najważniejszą rzeczą spotkania z udziałem Bulls okazała się znów obrona. Presja i nacisk na graczy wymusiły aż 19 strat gości – po 5 mieli Steve Nash (25pkt i 9as) oraz Markieff Morris (4pkt i 4zb) – przy czym gospodarze stracili ledwie 6 piłek (!!).

Obie ekipy grały na bardzo wysokiej skuteczności z gry, powyżej 50% (53 Bulls a 51 Suns). Również statystyka zbiórek okazała się lekko korzystniejsza dla miejscowych (41-38).

Trzecia kwarta okazała się gwoździem do trumny Słońc. Słońce zaszło nad Chicago na dobre, kiedy miejscowi wygrali trzecią odsłonę kolejnymi 8-punktami (29-21). Dystans po trzeciej części był już ogromny (96-68) i w finałowej rozgrywce oglądaliśmy już zespoły rezerw, a fani w United Center doczekali się kolejnego występu Briana Scalabrine’a (3min i 0-1 z gry plus 2as).

Dobre wiadomości dla Toma Thibodeau to fakt powrotu do gry po kontuzji pachwiny, Richarda Hamiltona. Rip trafił 5 z 11 rzutów z gry, miał 11 oczek na koncie i rozdał 6 asyst.

Byki zaliczyły rekordowy w ofensywie występ tego sezonu, w postaci 118 punktów. Drugim najwyższym wynikiem tego sezonu była liczba 31 asyst. Dla przeciwwagi Suns mieli tylko 19 (przy czym sam Nash 9).

Bolączką przyjezdnych była dyspozycja kluczowych zmienników. Pierwszoroczniak Morris trafił tylko jeden z siedmiu rzutów a weteran Michael Redd miał trzy niecelne próby rzutów – przy czym w ostatnich 3 spotkaniach notuje on marne 1/12 z gry (!). Po stronie gospodarzy, tak jak w wysoko przegranym spotkaniu z Grizzlies, formą strzelecką nie imponował Kyle Korver (0-3 z gry).

Marcin Gortat zanotował 14pkt (5-7 z gry) i 15 zbiórek w 30 minut gry. Co ciekawe, wcale nie gorzej prezentował się grający tylko 17 minut Robin Lopez (16pkt, 6-7 z gry i 6zb). Z kolei gracz Byków, Joakim Noah miał double double na poziomie 13pkt i 12zb.

Po tym spotkaniu Byki legitymują się bilansem 13-3, Suns z kolei 4-9.

Wynik: 118-97

Punktowali: Boozer (31), Watson (23), Deng (15), Noah (13), Hamilton (11) oraz Nash (25), Lopez (16) i Gortat (14)

Komentarze do wpisu: “Gortat i jego zespół wysoko przegrywają w najbardziej polskim mieście USA

  1. Dobry mecz byków,ani na chwile nie dali szans PHX na osiągnięcie korzystnego wyniku.Świetny występ Booza i Watsona.Cieszy powrót Ripa,który zawsze dostarczy punkty ale do tego też potrafi znaleźć partnetów.Co do PHX to nie wiem czy zmusili Bulls do rzutu z nieprzygotowanej pozycji,kompletny brak obrony.

  2. co ciekawe kibice PHX domagają się transferu Nasha do lepszej drużyny, tak aby mógł zdobyć pierścień na koniec kariery.

    1. za Amare?

      troche nie ma sensu, bo Nash + Amare to bardziej efektywny duet niz Nash + Melo. Anthony i tak zdobywa punkty po izolacjach, z open lookow itd, a Amare potrzebuje dobrego rozgrywajacego

  3. I tak Nash niedługo koniec kariery to lepiej wymienić go na kogoś bardziej perspektywicznego ;]

  4. Ale przecież nie chodzi tylko i wyłącznie o dunki. Gortat zdecydowanie rozwinął swoją grę w ofensywie.

  5. Gortat rozwinął ofensywę, ale jednak brakuje mi jego energiczniejszego kończenia akcji wsadami. Być może ma to związek z kontuzją kciuka. Ciągle oszczędza rękę

  6. No właśnie to samo myślę. Sam na sam z koszem praktycznie a ten lay-up i lay-up.To jest NBA a nie Euroliga. Z tą kontuzją to wątpię bo już sam mówił że na 100% może grać i nic nie przeszkadza.

  7. Chłopaki trochę się czepiacie… Marcin ma najlepszą skuteczność z gry w NBA na obecną chwilę. To znacznie lepsze dla zespołu niż najefektowniejsze wsady! Popatrzcie na EFF.
    Statystyki na poziomie 14 pkt i 9 zbiórek dają mu 10-14 lokatę wśród centrów w NBA. Przeskok w stosunku do Orlando niesamowity.

    Bardzo fajnie zaczyna się dziać w Chicago moim zdaniem. Zaczyna być z tego zgrana ekipa. Niezależnie czy jest Rose czy nie, Chicago gromi rywali. Zawodnicy wymieniają się na pozycjach i stale ktoś jest liderem. Będę jeszcze musiał odszczekać złe słowa na Boozera, bo przy braku Rose’a ten facet już regularnie staje na wysokości zadania. Ripp bez wątpienia także wniósł coś dobrego do ekipy.

Comments are closed.