Durant latał nad koszami, Westbrook trafiał ważne trójki. Niemoc Celtów trwa.

Powrót Perka do TD Garden.

Źle się dzieje w obozie Doca Riversa. Celtowie przegrywają mecz za meczem i ciężko wypatrywać pozytywów w ich grze. Danny Ainge grozi wymianami graczy, ale dolewanie oliwy do ognia nic nie daje (przynajmniej na razie). Minionej nocy najwięksi sympatycy Zielonych liczyli na tzw. przełamanie swoich pupili podczas konfrontacji z najlepszą drużyną ligi a przy okazji znów mogli obejrzeć w swojej hali TD Garden odchudzonego, Wielkiego Grzmota, Kendricka Perkinsa. Co ciekawe, nawiązując do częstej i poważnej miny Perka, center uśmiechnął się i to niejeden raz. Miejscowi fani zgotowali mu, bowiem gorące i miłe powitanie.

Później już nie było sentymentów i goście z Perkiem w składzie rzucili się na podstarzałych Mistrzów..

Pierwsza kwarta pokazała nam wszystkie atuty Thunder. Podopieczni Scotta Brooksa, byli zdecydowanie szybsi i imponowali swoją skutecznością akcji. Twarda obrona, szybkie przejście z obrony do ataku (i powrót na własną połowę – transition game) było wręcz wzorowe, no a wszystko to pod przywództwem Russella Westbrooka, który całkiem niedawno – w wielkich spekulacjach – znajdował się w orbicie zainteresowań Celtów (przynajmniej Ainge chciał tego dokonać;-).

10 punktów rozgrywającego OKC padło już łupem w pierwszej kwarcie.

Ozdobą konfrontacji była potyczka czołowych rozgrywających ligi, młodego pokolenia. Russ zdobył 26pkt/7zb/4as/3przech. Jego vis-a-vie Rajon Rondo miał tym razem gorsze statystyki punktowe, ale był naprawdę blisko triple double z 12pkt/9as/9zb. Rondo na pewno miałby więcej z gry gdyby nie skuteczność (a właściwie jej brak) przy osobie Kevina Garnetta (5-19 z gry).

Druga kwarta to kontynuacja udanego występu – kolejne 6 oczek gracza Thunder – oraz udane odpieranie natarcia miejscowych. Celtowie za sprawą Marquisa Danielsa i Brandona Bassa – oczywiście w asyście Rondo – wracali do gry (przynajmniej lepiej prezentując się w ataku). Niestety obrona pozostawiała ciągle wiele do życzenia, bo Zieloni nie radzili sobie z indywidualnymi wejściami w strefę Duranta i Westbrooka. W drugiej kwarcie Celt’s stracili najmniej punktów ze wszystkich kwart – 21 – mimo tego nie potrafili narzucić swojego stylu w ataku. Zbyt wiele niecelnych rzutów – Garnetta, Allena (tylko 2-7 w grze), Pierce’a – wpadało po odbiciu od obręczy w ręce gości. Gospodarze razili prostymi stratami (np. niecelne podania) min. Danielsa, Garnetta i Pierce’a.

Start trzeciej odsłony to popisy Perkinsa (wsad i lay up), Duranta (dwa rzuty z dystansu i w tym jedna trójka). Dla przeciwwagi obudził się Jermaine O’Neal i swoimi 6 punktami podreperował bilans miejscowych. J.O. zdobył w tym meczu dublet, z 12pkt i 11zb. Kiedy za trzy rzucił Mike Pietrus publiczność w TD Garden poczuła, że dystans ich pupili do rywala zmniejszył się bardzo (62-65).

Ostatnie dwie minuty trzeciej partii meczu były jednak fatalne dla Celtów. 6 z rzędu oczek gości, min. rzut z dystansu Russa Westbrooka i wsad Thabo Sefoloshy (19pkt/5zb/4przech) zatrzymały pogoń miejscowych. Szwajcar okazał się jakże cennym X-factorem tego spotkania, notując świetną skuteczność tej nocy (7-9).

Sefolosha i jego koledzy przede wszystkim zmusili drugi najstarszy po Mavs team w lidze, do popełnienia 18 strat (samemu Thunder zaliczyli 12 potknięć w grze).

Kolejne pięć minut mogłoby być kluczowe dla Celtów, gdyby nie właśnie Sefolosha. Gracze z Oklahomy przez pierwsze 5 minut 4kw. spudłowali wszystkie pierwsze 7 prób rzutów i dopiero 8. Szwajcara trafiła do kosza rywali. Efekt – w końcu – dobra defensywa gospodarzy zmniejszyła przewagę gości do 3 oczek (Pietrus trafił zza łuku, i z pomalowanego trafił Bass). Następnie rzut z półdystansu i dwa celne rzuty wolne obrońcy gości znów dały bezpieczną przewagę, pozwalającą myśleć o końcowej wygranej. W tym momencie zaczęło się falowe zdobywanie punktów z obu stron..

W dalszych minutach ciężar zdobywania punktów na swoje barki wziął Durantula. Celna trójka i efektowny dunk dały pięć oczek zaliczki przyjezdnym (83-78). Po osobistych Garnetta i kolejnym trafieniu z dystansu Pietrusa (14 oczek to jego season high wśród Celtów) z przewagi zostały znów tylko 3 oczka.

Finałowe dwie minuty meczu to koszmar Celtów. Odrzucili oni na dystans rywala, a goście wykorzystali to dość mocno, przy sporym szczęściu. Po dwie celne próby za trzy punkty wykonali Sefolosha i Westbrook, a w odpowiedzi trafił tylko Pietrus (3×3 w tym meczu). Mecz zakończył się wynikiem 97-88 dla Thunder i była to ich 12 wygrana w 66.sezonie NBA.

Ciekawostka: był to 35. raz kiedy para Durant-Westbrook zdobyła powyżej 25 oczek na osobę, wygrywając swoje kolejne spotkanie w lidze (nie każdy mecz był jednak wygrany). Grają oni razem od 4 lat.

Thunder trafili 18 z 19 rzutów wolnych, a na ich postawę mniejszy wpływ niż zwykle miała przegrana walka na tablicach (40-48). Celci w tym meczu zmagali się z nieskutecznością notując poniżej 40% z gry (39,1).

Punktowali: Westbrook (26/7zb), Durant (28/7zb), Sefolosha (19) oraz Pierce (24), Pietrus (14), Rondo (12/9as/9zb), O’Neal (12/11zb), Garnett (12/12zb)