Dirk się przełamuje, Dallas wracają do klubu +.500

Dirk Nowitzki po tym, jak w ostatnich trzech meczach grał bardzo słabo i miał olbrzymie problemy ze skutecznością, dziś trafiał prawie perfekcyjnie, myląc się tylko raz na 10 prób. To wystarczyło, by pokonać Tłoki, bowiem Detroit po raz kolejny zagrało bardzo słaby mecz, przegrywając piąte spotkanie z rzędu. Mavericks za bardzo się dziś nie namęczyli, ich starterzy mogli odpocząć, bo spotkanie rozstrzygnęło się już w pierwszej połowie, a Tłokom do come-backu spieszno bynajmniej nie było po tym, jak po próbie zrywu znów musieli odrabiać jeszcze większą stratę, niż przed nim.

100:86

Mavericks rozpoczęli w bardzo dobrym stylu, chcąc jasno zasygnalizować, że nie chcą tracić zbyt dużo sił i po prostu wywieźć z Motown wygraną, która pozwoliła im wrócić do tzw. klubu .500, czyli grona, do którego należą kluby z min. 50% wygranych spotkań. Trafiając pierwsze 8 rzutów z gry oraz rzuty wolne goście prowadzili aż 16 punktami (23:7) po niecałych 8 minutach gry! Dopiero wtedy Pistons zaczęli grać w koszykówkę i jeszcze w tej samej odsłonie zbliżyli się na 6 oczek (24:18, 1:27). Na początku drugiej kwarty nadal utrzymywała się mniej więcej taka przewaga, ale gdy Mavs na 10:12 do końca pierwszej połowy prowadzili 7 punktami (32:25), wyczuli dobry moment na odskoczenie, bo nie chcieli już więcej uciekać. Nieco ponad dwie minuty wystarczyły, by Mavericks znów mieli bezpieczną przewagę. Po dwóch trafieniach Nowitzkiego oraz dwóch trójkach Cartera Dallas prowadzili 13 punktami (42:29) i od tamtego momentu mieli dwucyfrową zaliczkę. Przed końcem pierwszej połowy Mavericks, którzy mieli już aż 18-punktową przewagę, złapali chwilę zadyszki, co wykorzystali Pistons, zbijając cztery punkty ze swojej straty. Come-back? Nic z tego.

Choć pierwszy kosz w drugiej połowie należał do Grega Monroe z Detroit, to od tamtej pory (52:40 dla DAL) Mavericks zdobyli 16 punktów z rzędu, dzięki czemu na 18 minut do końca wypracowali sobie gigantyczną, 28-punktową przewagę. Dlatego we wstępie wspomniałem o możliwości odpoczynku kluczowych graczy Dallas, którzy z niej skorzystali. Najdłużej, ale tylko 28 minut, grał Dirk Nowitzki. Pozostali grali mniej, dużo minut dostali rezerwowi, szczególnie w końcówce meczu, który był już rozstrzygnięty. Na pocieszenie dla Pistons pozostał fakt, że z 26-punktowej straty w ciągu nieco ponad trzech ostatnich minut zrobili tylko 14-punktową, która nie wygląda tak źle, ale nie oddaje przewagi Dallas w tym meczu.

Dirk Nowitzki (18 pkt, 7 zb, 9-10 FG, +42) nie zdobył dziś oszamiającej liczby punktów, bo nie musiał, a był niemal perfekcyjny. Vince Carter (11 pkt, 5 zb, 3 ast) również rozegrał dobry mecz, podobnie jak Shawn Marion (14 pkt, 4-6 FG). Z ławki energii dostarczyli Jason Terry (9 pkt, 4-9 FG) i Ian Mahinmi (10 pkt, 5-8 FG) Mavericks wzięli dobry przykład ze swojego lidera i trafili dziś aż 55,1% swoich rzutów. Oczywiście byli gracze, którzy nie potrafili się dziś wstrzelić, jak Odom (5 pkt, 7 zb, 4 ast 0-3 FG) czy Delonte West (6 pkt, 10 zb, 5 stl) ale oni robili inne dobre rzeczy dla zespołu.

Greg Monroe, po tym, jak w ostatnich 7 meczach zdobywał średnio ponad 17 punktów, dziś miał ich tylko 9. Rodney Stuckey opuścił czwarty mecz z powodu kontuzji pachwiny, a zastępujący go Brandon Knight (12 pkt, 5 zb) miał problemy z rozprowadzaniem piłki (6 TO). Will Bynum z ławki rezerwowych wyrósł na najlepszego dziś gracza gospodarzy (20 pkt). Ben Gordon zdobył 11 punktów.

Wiecie, kiedy ostatni raz Pistons prowadzili w meczu NBA? 130 minut i 56 sekund gry temu. Ostatnie swoje prowadzenie utracili w pierwszej kwarcie meczu z Knicks, a w spotkaniach z Bulls i Mavericks nigdy go nie objęli.

Komentarze do wpisu: “Dirk się przełamuje, Dallas wracają do klubu +.500

  1. Marność, szkoda że kibic pamiętający Bad Boysów i Bad Boys II musi to oglądać…

Comments are closed.