Bryant i Bynum dają Lakers 4. wygraną

Autorzy: Gladysh & Woy

Kobe blisko czterdziestki , Bynum z pierwszym w karierze double double na poziomie 20/20

Lakers rozegrali swój 7 mecz w przeciągu 10 dni. Takiego napiętego grafika nie pamiętają fani kalifornijczyków. W swojej, szczęśliwej, siódmej potyczce trafili oni na zawsze groźne Rakiety z Houston z którymi to mają lepsze i gorsze doświadczenia. Na szczęście tej nocy Jeziorowcy mogli liczyć na skutecznego Kobego Bryanta i jeszcze lepiej spisującego się Andrew Bynuma.

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Houston Rockets 2-3 25 21 29 24 99
Los Angeles Lakers 4-3 31 19 26 32 108

Gospodarze bardzo ofensywie rozpoczęli potyczkę z ekipą Kevina McHale’a i znacznie lepiej niż w dwumeczu z Denver Nuggets prezentował się Bryant, mający do przerwy już 15 oczek. Kobe poprawił swoją skuteczność, ale dostał również ogromne wspracie ze strony swojego środkowego – Andrew Bynuma. Obiekt transferowych spekulacji do Magic odnotował do przerwy double double na poziomie 14pkt i 12zb. Dzięki 31. punktom zdobytym przez Jeziorowców w pierwszej kwarcie, gospodarze Staples Center kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie podczas pierwszej połowy.

Z drugiej strony fatalnie do przerwy prezentował się Kevin Martin, który nie był wcale pewnym punktem ofensywy z Houston. Rzucający obrońca Kevina McHale’a spudłował 8 z 10 prób rzutów.

Lakers również dzięki parze Bryant-Bynum rozegrali spotkanie na wysokiej skuteczności, notując 53% celnych rzutów z pola. Dzięki postawie swojego środkowego zdominowali walkę na tablicach (53-38). Niestety duża liczba strat po stronie gospodarzy na przestrzeni 3 i 4 kwarty (15 przy 8 rywali) pozwoliła Rockets jeszcze myśleć o końcowej wygranej.

Dzięki postawie duetu Kyle Lowry – Louis Scola, goście powoli wracali do gry na przestrzeni trzeciej odsłony. Rozgrywający Rakiet był bardzo blisko triple double, notując 22pkt/10zb/9as. Argentyńczyk dorzucił 20 oczek i zebrał 5 piłek. Niestety w ekipie przyjezdnych zabrakło jeszcze jednego ważnego ogniwa w ataku. Skuteczność Martina wcale nie uległa poprawie w kolejnych dwóch odsłonach (5/17 i 12 oczek).

To, co Rakiety odrobiły – 5 punktów od początku drugiej odsłony do końca trzeciej – straciły w decydującej, ostatniej partii meczu. Jeziorowcy kierowali coraz więcej piłek do Bryanta, a ich lider nie zawodził. Często podwajany, mimo opatrunku na rzucającej ręce, trafiał do kosza z blisko 50% skutecznością (14/29). Ponadto grał bardziej zespołowo niż w meczach z Nuggets, rozdał 6 asyst i zebrał 8 piłek.

Bynum był o krok od wyrównania swojego życiowego rekordu zbiórek (23). Andrew w swojej przygodzie z NBA dopiero piąty raz osiągnął podwójny dublet do przerwy, dotychczas w większości spotkań musiał na nie czekać do 4.kwarty. Dla Rockets była to 8 wyjazdowa porażka w Staples Center na przestrzeni ostatnich 11 spotkań.

Punktowali: K. Bryant 37, A. Bynum 21 (22 zb), P. Gasol 14 oraz K. Lowry 22 (10 zb, 9 as), L. Scola 20, C. Budinger 16

Komentarze do wpisu: “Bryant i Bynum dają Lakers 4. wygraną

  1. kobe najwyraźniej zaskoczył… wypadałoby powiedziec wreszcie, choć mnie wcale nie przeszkadzało, że partaczył spotkania. co do bynuma to o żadnym love-mode nie ma mowy, bo tymi dwudziestkami to chyba najbardziej zaskoczony jest on sam :)

    1. uważam ,że Bynum naprawdę pokaże klasę i wykorzysta szansę na wielkie granie w tym sezonie. kto wie czy nie dostanie się do All Star?

    2. duże znaczenie w tej kwestii będzie miała postawa rozgrywających w kreowaniu andrew no i oczywiście to, czy kob będzie chciał się dzielić piłką. co do jednego się zgodze, all-star jak najbardziej w zasięgu ręki, ale głównie z tego powodu, że konkurencja na zachodzie jest taka a nie inna. chyba ze drew bedzie czesciej prezentował taką formę, to chylę czoła, ale jak już wspomniałem drew jest zawodnikiem, którego postawa w dużej mierze zalezeć będzie od gry teammates, a w szczególności jednego.

    3. Zdrowy Bynum > Howard – ktory jest tak drewniany w ataku, ze robienie z niego na sile drugiego supermana i najlepszego centra ligi mnie po prostu przytlacza. Deandre Jordan jakby od poczatku mial taki sztab trenerow w okol siebie pewnie gralby teraz na podobnym poziomie :/

  2. Patrząc na biedę pod koszami wydaje mi się że musi być w ASG. Kto inny na Zachodzie? Nene? Jordan? Jefferson? Gasol? Wszyscy jak najbardziej w zasięgu i to oni będą musieli się napocić żeby wyprzedzić Drew.

  3. Bynum gdyby nie kontuzje byłby dziś C na poziomie 25pkt 14/15zb 3bl. Zauważcie że gość prawie w ogóle nie skacze. Kiedyś ściągał wszystko znad obręczy. Ale ten sezon może być jego. Jak nie będzie kontuzji to może nawet MIP?

Comments are closed.