Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (1)

Witam! Nowy sezon najwspanialszej ligi świata wystartował już ponad tydzień temu. Na ten wspaniały moment musieliśmy (za)długo czekać, ale na szczęście znowu możemy emocjonować się występami swoich idoli. Najwyższa pora również wrócić do cyklu bohatera i antybohatera tygodnia. W dotychczasowych spotkaniach mieliśmy mnóstwo ciekawych wydarzeń, a ja postanowiłem wyróżnić pewną trójkę graczy.

BOHATER TYGODNIA:

Dwyane Wade – Miami pędzi od zwycięstwa do zwycięstwa. W dwóch przypadkach jednak sprawy w swoje ręce musiał wziąć nie kto inny jak Wade. Końcówki spotkań z Bobcats i Timberwolves były niezwykle zacięte, ale od czego ma się takich ludzi jak „Flash”? Najpierw zrobił tak:

A zaledwie dwa dni później tak:

Wade zachował się jak prawdziwy lider. W decydujących momentach wziął piłkę w swoje ręce i zrobił to co do niego należało.

WYRÓŻNIENIE: Kevin Durant – Oklahoma City Thunder też pokonuje kolejnych rywali, a prowadzi ich do tego oczywiście Kevin Durant. Ten młody zawodnik gra niczym prawdziwy MVP, a na dodatek w konfrontacji z aktualnymi mistrzami trafił takiego wspaniałego game winnera:

ANTYBOHATER TYGODNIA:

Danilo Gallinari – wyobraźcie sobie sytuację: wasza drużyna przegrywa dwoma punktami, są ostatnie sekundy meczu, zawodnik rywali nie trafia, zbieracie i macie szybką kontrę, wychodzicie niemal sam na sam z koszem i trafiacie na dogrywkę. To czyni z was prawdziwego bohatera w szatni. Przed niemal identyczną sytuacją stanął Danilo Gallinari w konfrontacji z Los Angeles Lakers. Jest jednak drobna różnica. Włoch nie został bohaterem, a antybohaterem. Nie trafił raczej prostego rzutu, który zmieniłby losy tej rywalizacji.

Komentarze do wpisu: “Bohater i antybohater tygodnia 2011/2012 (1)

  1. Jak dla mnie antybohater to Kobe za skuteczność w meczach z Denver.

    1. W pierwszym meczu dało się tę nieskuteczność przełknąć – w końcu Lakers i tak wygrali, ale w drugim to już była totalna tragedia. Z tym, że to był nowy tydzień, więc pewnie w następnym podsumowaniu to Kobe zgarnie tę „nagrodę”.

Comments are closed.