Thunder znów górą nad Grizzlies

Oklahoma City Thunder po zaciętej końcówce pokonała ostatecznie Memphis Grizzlies 98:95. Było to pierwsze spotkanie tych ekip od siódmego meczu Finałów Konferencji, które również zakończyły się zwycięstwem Oklahomy. Dzisiaj jednak do składu Memphis wrócił Rudy Gay, ale po drugiej stronie był Kevin Durant, który wygrał swojej drużynie dzisiejszy mecz. Dzięki niemu Thunder wygrali swoje trzecie spotkanie w tym sezonie i są jedną z ośmiu niepokonanych drużyn. Memphis natomiast są w gronie dziewięciu teamów, które jeszcze nie wygrały.

Oklahoma City Thunder (3-0) 98:95 Memphis Grizzlies (0-2)

(23:20, 31:29, 18:21, 26:25)

Przebieg spotkania

To było dość wyrównane spotkanie, choć Thunder zrobili wszystko, żeby tak nie było. Już w pierwszej kwarcie ich osiem punktów z rzędu (w tym sześć Sefoloshy) wyśrubowało różnicę do 9 punktów (18:9), ale gospodarze, którzy rozpoczęli fatalnie (nie trafili pierwszych 12 prób z gry) wrócili dość szybko, bo jeszcze w tej samej odsłonie po runie 11-2 był remis. Następna ucieczka gości miała miejsce w drugiej kwarcie, ale była już groźniejsza – 12-punktowa przewaga (40:28), jaką głównie rezerwowi (Harden, Maynor) OKC osiągnęli na 6:37 do końca pierwszej połowy była największą, jaka miała miejsce w tym meczu. Ale i ten deficyt Niedźwiedziom – największy udział w tym mieli Randolph i powracający Gay – udało się nadrobić i już dwie minuty później tracili oni do Grzmotów tylko 3 punkty (41:38). Mniej więcej taka różnica utrzymywała się do half-time’u, Thunder odskakiwali czasem na 5-6 punktów, ale Grizz natychmiast ich doganiali, ale sami też nie potrafili wyrównać.

Co nie udało się w drugiej, udało się w trzeciej kwarcie. Wtedy w Oklahomie trafiał tak naprawdę tylko Kevin Durant, a samemu przeciwko tak szerokiej kadrze gospodarzy nie mógł wiele zdziałać. Grizzlies udawało się wyjść na tylko jednopunktowe (61:60, 6:34) prowadzenie (wyższego nigdy nie osiągnęli), a potem drużyny szły łeb w łeb, punkt za punkt. Gdy Durant dostał wreszcie wsparcie od rezerwowych Hardena i Collisona, wtedy goście mieli więcej do powiedzenia, osiągając jeszcze w trzeciej odsłonie 5-punktową zaliczkę (70:65, 2:32) i taką też różnicą zakończyłaby się przedostatnia kwarta, gdyby Josh Selby nie wykonał 3 sekundy przed syreną akcji 2+1.

Czwarta odsłona to dobry start Oklahomy (trójka Hardena), ale jeszcze lepsze rozpoczęcie w wykonaniu ulubieńców kibiców w FedExForum – sześć punktów z rzędu znów dało im jednopunktowe prowadzenie (76:75, 9:40), ale znowu we znaki Grizzlies dał się drugi garnitur z Oklahomy – dwie trójki Cooka oraz dwa punkty od Maynora i Thunder prowadzą 83:76. To nie był jeszcze koniec trafiania ze strony najmłodszego klubu NBA (bo Sonics, niestety, ale nie będą mimo wszystko), bo na jedno trafienie Pargo (zastępujący Conley’a, który doznał kontuzji na samym początku meczu) z linii Oklahoma odpowiedziała dwoma trójkami od Duranta i Hardena – dziś liderów wygranych. Te dwa trafienia zza łuku dały im znów 12-punktową przewagę na 5:25 do końca spotkania. Ale Grizz poddać się nie zamierzali i choć prowadzenia już w tym meczu nie objęli to zbliżyli się na tylko dwa punkty (92:90, 58.6 do końca) po trafieniu Gay’a. No, ale przecież jest Kevin Durant, który 'zamroził’ ten mecz, trafiając fade-away’a z półdystansu nad właśnie Gay’em.

Zach Randolph trafił trójkę na 1.8 sekundy do końca (96:95 dla OKC), ale Kevin Durant znów wbił ostrze w serce Niedźwiedzi, trafiając dwukrotnie z linii. Sekunda pozostała gospodarzom na wyrównujące trafienie, ale nie mieli już time-outu, więc pozostał im tylko rzut Randolpha z własnej połowy, któremu bardzo daleko było do obręczy.

Najlepsi gracze

Kevin Durant (32 pkt, 8 zb, 10-17 FG, choć rozpoczął od 1-7) i James Harden (20 pkt, 7 zb). Zazwyczaj w ich towarzystwie przebywał jeszcze Russell Westbrook, ale dzisiaj po prostu zagrał fatalnie (0-13 FG), rzucając jakieś dziwne floatery w górny kant tablicy. Pisałem już, że on do OKC nie pasuje? Jedyną pozytywną rzeczą ze strony tego gracza były dwa rzuty wolne w końcówce, te, po których Randolph trafił ostatnią trójkę w meczu.

Daequan Cook zagrał w stylu Daequana Cooka – trzy trójki na cztery oddane i tyle. I tego się od niego oczekuje.

Tercet Gasol-Randolph-Gay zebrał w sumie 36 piłek (po 12 na głowę). Ta trójka przewodziła też swojej drużynie w punktach – Hiszpan zdobył ich 16, Gay miał ich 19, a Randolph uzbierał najwięcej, bo 24. Udanie też spisał się Jeremy Pargo (15 pkt, 7 ast), który dobrze zastąpił kontuzjowanego Conley’a.

Kilka słów od autora

Kevin Durant jest według 45 na 115 ekspertów z ESPN najpoważniejszym kandydatem na MVP. O dwa głosy mniej miał LeBron James. Dzisiaj KD potwierdził to, kto jest liderem w tej drużynie i jak mocny jest ten team. Jeśli nie dojdzie do finału Thunder-Heat, będę rozczarowany.

Ciekawostki

– Durant we wszystkich trzech meczach w tym sezonie miał +30 punktów. Jest pierwszym graczem w ostatnich dwóch latach, który tak rozpoczął sezon. W zeszłym sezonie KD miał 29 takich spotkań, Thunder wygrali 24 z nich.

– Memphis spudłowało dziś aż 14 z 16 prób zza łuku, Oklahoma trafiła 10 z 25 trójek.

Komentarze do wpisu: “Thunder znów górą nad Grizzlies

  1. Westbrook zostawił swój mózg w szatni. 0/13 z gry !? Ten człowiek jest normalny? Koleś potencjał ma i pasuje do OKC, ale musi stanowczo więcej myśleć…

    Na plus zaprezentował się Pargo. Szybka kontuzja Conley’a dała mu szansę, którą w pełni wykorzystał.

  2. Chciałem napisać o Westbrooku ale mnie ubiegłeś… chyba za bardzo chciał a wtedy nic nie wychodzi, trener go powinien posadzić i dać mu ochłonąć albo go opieprzyć.. cokolwiek byle zadziałało.. jak tak dalej bedzie grał to Durant sam wózka nie dociągnie do finału…

  3. Myśle że Durant mu wyjaśnił na ławce wszystko i tak słaby występ wyjdzie OKC jeszcze na dobre. Btw. – Westbrook zagrał bardzo słabo, a Thunder i tak wygrali i to na wyjeździe z solidną ekipą. Są mocni…

Comments are closed.