CP3 wygrał swój debiut w Clippers

Los Angeles Clippers wygrali swój inauguracyjny mecz 66. sezonu NBA z Golden State Warriors 105-86, a najlepszymi zawodnikami wśród zwycięzców byli Chris Paul i Blake Griffin.


Spotkanie rozgrywane w Oracle Arena było tym, na które oczy kibiców NBA na całym świecie zwrócone były ze szczególną uwagą. Powód? Oczywiście debiut Chrisa Paula w koszulce Clippers, który z Blake’m Griffinem ma stworzyć najbardziej ekscytujący duet w lidze. Okazało się jednak, że początki wcale nie muszą być łatwe i przyjemne.

Mark Jackson, który debiutował w roli szkoleniowca drużyny NBA miał prawo być zadowolony z gry swojej drużyny przez ponad 40 minut meczu. Niestety dla fanów „Wojowników” spotkanie NBA trwa 48. Właśnie w ostatnich 7-8 minutach Clippers osiągnęli tak wysoką przewagę na koniec. Nic jednak nie wskazywało na tak wysoką wygraną, kiedy na 6:50 przed końcem Andris Biedrins trafił lewym pół-hakiem, a na tablicy pojawił się wynik 81-82. Zawodnikom Warriors nie udało się już odrobić tej jednopunktowej straty. Mało tego, do ostatniej syreny rzucili już tylko 5 punktów, tracą 23.

Te ostatnie 420 sekund było popisem kwartetu Chris Paul (20 pkt, 9 ast, 7-2 FG), Chauncey Billups (21 pkt, 5 zb, 4 ast, 6-19 FG), Blake Griffin (22 pkt, 7 zb, 9-18 FG) i Caron Butler (11 pkt, 10 zb, 4 ast, 3 prz.). Cała czwórka nie zachwycała przez pierwszą połowę, a swoje prawdziwe, skuteczne w ofensywie oblicze ukazała właśnie w końcówce. Wyżej wymienieni gracze rzucili aż 21 z 23 punktów podczas runu i dowieźli dla Clippers dosyć wysoką wygraną.

Warriors prowadzili do przerwy 43-41, ale poziom meczu nie mógł zachwycić. Gospodarze trafili zaledwie 38.6% rzutów z gry, a Clippers fatalne 33.3%. Nie zachwycał CP3, który co prawda rzucił 7 punktów, ale trafił tylko 1 z 6 rzutów z gry.W drugiej odsłonie przełączył się na opcję prawdziwego Chrisa Paula i to była już inna bajka. Oczywiście jeszcze wiele brakuje do ideału, jeśli chodzi o jego współpracę z wysokimi Clippers, ale na pewno z każdym meczem ta gra będzie wyglądała coraz lepiej.

Goście wyszli bardzo zmotywowani na druga połowę, co widać było zwłaszcza po ekspresji Griffina i twardości defensywnej DeAndre Jordana. Ten drugi zablokował w całym meczu aż 8 rzutów rywali, do których dodał 6 punktów i 5 zbiórek.

Dzięki skutecznej grze w ataku, Clippers objęli już 10-punktowe prowadzenie (63-53) po celnym rzucie za trzy Carona Butlera. Były gracz Dallas Mavericks w pierwszej połowie spudłował trzy pierwsze rzuty z gry i dopiero w drugich 24 minutach pokazał, jak przydatnym będzie zawodnikiem.

W połowie trzeciej „ćwiartki” trener Warriors zdecydował się na ciekawy ruch. Widząc nieporadność Jordana na linii rzutów osobistych, nakazał swoim graczom faulować środkowego Clippers przy każdej nadarzającej się sytuacji. Efekt –  8 pudeł w 12 próbach, a jeden z rzutów nie doleciał nawet do obręczy. Wcześniej takie zabiegi stosowane były przy neutralizowaniu poczynań Shaq’a O’Neala. Obecnie możemy chyba zacząć mówić o zapoczątkowaniu Hack-a-Jordan.

Warriors o dziwo bronili jak na ich możliwości całkiem skutecznie i dopiero w feralnej końcówce popełniali zbyt dużo strat, a większość ich rzutów lądowała na obręczy. W drużynie Jacksona – przed którym nie było na ławce trenerskiej w NBA szkoleniowca, który rozegrałby więcej meczów jako zawodnik (1296) – zabrakło wsparcia ze strony dwój najlepszych strzelców: Monty Ellisa (15 pkt, 8 ast, 6-19 FG) i Stephena Curry’ego (4 pkt, 5 zb, 4 ast, 5 str, 2-12 FG).

Podczas ich strzeleckiej indolencji, z dobrej strony pokazał się David Lee (21 pkt, 12 zb.), a bardzo pozytywnie zaskoczył, skreślany przed sezonem Biedrins. Łotysz udanie wszedł w mecz i już po pierwszej kwarcie miał na koncie po 6 punktów i zbiórek, a w sumie zanotował 10 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki w 20 minut. Dzięki dobrej postawie tej dwójki, Warriors wygrali walkę na tablicach 48-43 oraz potrafili „wyciągnąć” Griffinowi i Jordanowi aż 17 zbiórek na ich bronionej tablicy. „Wojownicy” stracili jednak aż 16 piłek, z których Clipps rzucili 19  łatwych punktów.

Los Angeles Clippers – Golden State Warriors 105-86 (24-20, 17-23, 34-25, 30-18)

Komentarze do wpisu: “CP3 wygrał swój debiut w Clippers

  1. Ja się tylko zastanawiam czy ta kasa dla Kwame’go to ma być za taką grę?

    Curry zagrał fatalnie, rzuty jakieś zupełnie nieprzygotowane albo czyste pudła…

  2. Curry nic sie nie stało teraz mecz bulls trzeba wygrac mam nadzieję że z kostką już lepiej

Comments are closed.