Dowiedzieliśmy się już dzisiaj, że niegwarantowany kontrakt z Bulls podpisał Brian Scalabrine. Niedługo później gruchnęła wiadomość o prolongowaniu umowy ze swoim dotychczasowym klubem, drugiego z najbardziej charakterystycznych koszykarzy NBA.
34-letni Brian Cardinal podpisał w poniedziałek roczny kontrakt za minimum dla weteranów. Skrzydłowy, który w poprzednim sezonie w 56 meczach notował średnio 2.6 punkty i trafiał 48.3% rzutów za trzy. Przede wszystkim jednak, był maskotką zespołu, podobnie jak Scalabrine w Bulls. Może trochę przesadziłem, bo jego rola była nieco bardziej znacząca. To właśnie Cardinal potrafił robić takie rzeczy w tegorocznych finałach.
Cardinal to jednak głównie gość od „przybijania piątek” i robienia dobrej atmosfery w zespole. Każdy mistrzowski team potrzebuje takiego człowieka, ulubieńca kibiców, który będzie utożsamiany z zespołem.
Mistrz NBA z Mavericks rozegrał już 11 sezonów w najlepszej lidze na świecie, grając dla Pistons, Wizards, Warriors, Grizzlies, Wolves i teraz w Dallas. W sumie w 412 grach rzucał średnio 5 punktów, zbierał 2.5 piłek i trafiał 38.6% za trzy.
W trakcie trwania lockoutu pojawiły się plotki, jakoby Cardinal miał zagrać w barwach Asseco Prokomu Gdynia. Oczywiście sprawa szybko upadła, ale na chwilę zrobiło się w mediach głośno o naszej lidze.
Największe gwiazdy czyli Briany podpisały już kontrakty, można przestać śledzić rynek transferowy:) No i finał Bulls-Mavs to peffka
jakby grali w jednym teamie to Stern by pchnął Krzyśka Paulińskiego do jednej z ekip..a tak to wybór marny!
Dziwna decyzja. Przecież miał ofertę z Asseco.