25 powodów żeby oglądać NBA w tym sezonie

Wydawało się, że lockout zniechęci do NBA spore grono kibiców. Patrząc jednak na pozytywne reakcje ludzi zajmujących się koszykówką na Twitterze, może się okazać, że fala kibiców uderzy w ligę ze zdwojoną siłą. John Friel z Los Angeles Times przedstawił nam 25 powodów, dla których warto oglądać w tym roku NBA.

Rozpoczniemy od pozycji 25, aby napięcie z każdym kolejnym punktem rosło.

25. Reakcje Stana van Gundy’ego przy linii bocznej

Nie można nie docenić wyników, jakie osiągnął SVG z Magic, a wcześniej prowadząc Heat. Magików prowadzi nieprzerwanie od 2007 roki i za każdym razem pomógł wygrać drużynie przynajmniej 52 spotkania, a w 2009 awansował do NBA Finals, gdzie Orlando przegrało z Lakers.

Stan dysponuje bardzo dobrym rekordem w swojej karierze trenerskiej (334-179), ale najbardziej pamiętamy go z ekspresyjnego stylu bycia przy linii bocznej oraz oczywiście noszonych przez niego golfów. Van Gundy to jeden z tych trenerów, którzy nie potrafią usiedzieć na ławce podczas gdy ich zespół gra na parkiecie. Zresztą zobaczcie sami.

Ciekawe tylko jak Stan zareaguje w momencie, kiedy któryś z klubów z wielkiego miasta „podkradnie” mu Dwighta Howarda.

24. Nowe twarze w nowych miejscach.

Nic tak nie pobudza wyobraźni jak plotki transferowe przed rozpoczęciem sezonu i ostateczne dopięcie takich transakcji. Rok temu cały koszykarski światek żył „The decision” LeBrona. W tym sezonie aż tak spektakularnych przejść nie zanotujemy, ale przewijające się na giełdzie nazwiska Dwighta Howarda czy Chrisa Paula także rozgrzewają fanów.

Z graczy będących wolnymi agentami, którzy wzbudzają największe emocje wymienić należy m.in. Tysona Chandlera, Nene, Jamal Crawford i David West.

23. Spodziewany powrót do gry Grega Odena

Oden został wybrany z pierwszym numerem Draftu w 2007 roku. Od tego czasu rozegrał tylko 82 mecze w ciągu dwóch sezonów, bo dwa pozostałe stracił w całości. Jego możliwości są niewątpliwie wielkie, ale należy sobie zadać pytanie, czy po tak długiej przerwie będzie w stanie grać jeszcze na wysokim poziomie. Czy w ogóle będzie w stanie grać…

Teoretycznie Oden ma powrócić na parkiety w styczniu, ale tak naprawdę nikt nie wie, kiedy może to nastąpić. W ostatnich dniach pojawiły się plotki o ewentualnym przejściu Odena do Heat, ale Blazers jeszcze ostatni raz chcą zaufać swojemu pechowemu zawodnikowi i zamierzają zaoferować mu roczny kontrakt, warty prawie 9 000 000$.

22. Nowe i powracające rywalizacje między klubami.

NBA niemal od początku istnienia żyje wielką rywalizacją pomiędzy Celtics a Lakers, która po kilkunastu latach powróciła dzięki wielkiej trójce z Bostonu. W zbliżającym się sezonie zapowiada się ponowna rywalizacja między Heat i Knicks, którzy na przełomie wieków walczyli niemal dosłownie na śmierć i życie.

Oba zespoły spotykały się ze sobą przez kilka kolejnych lat w różnych rundach playoffs, a ich rywalizacja stała się jednym z symboli NBA. Obecni Heat to „Big Three”, Knicks razem z Carmelo, Amare’m i być może CP3. Wielkie gwiazdy, może nieco mniej charakteru niż w latach 90-tych, ale na samą myśl o tej rywalizacji przechodzą mnie dreszcze.

Po drugiej stronie USA, kibiców rozgrzewać będą mecze Lakers z Mavs. Ci pierwsi za wszelką cenę będą chcieli udowodnić, że porażka w półfinale Konferencji Zachodniej w zeszłym sezonie była tylko wypadkiem przy pracy. Kobe na pewno nie odpuści Jasonowi Kiddowi zniewagi, jaką otrzymał z jego strony w tamtych meczach.

Ze świeżych konfrontacji, musimy wymienić Grizzlies i Thunder, którzy reprezentują nową falę pretendentów do największych sukcesów.

21. Debiutancki sezon Marka Jacksona na trenerskiej ławce

Zadaniem Jacksona -komentującego przez ostanie mecze w telewizji – będzie ułożenie młodego zespołu Warriors. Stephen Curry, Monta Ellis i Dorrell Wright to póki co jeźdźcy bez głowy, którzy najchętniej tylko atakowaliby kosz, jak za czasów Dona Nelsona. Pisałem już o tym, że „Wojownicy” dysponują sporą ilością gotówki w salary-cap, dzięki czemu mogą się starać choćby o Tysona Chandlera, który dałby wielki spokój w defensywie i więcej swobody wymienionej wyżej trójce.

Pamiętając bardzo sensowne wypowiedzi i analizy Jacksona w studio, wydaje się, że może być przełomowym trenerem dla Warriors.

20. Kevin Harlan

To punkt dla osób oglądających mecze w wersji anglojęzycznej. Niezwykle ekspresyjny komentator TNT potrafi wprowadzić nas w nastrój, jaki akurat panuje w hali. Harlan naprawdę kocha swoją pracę i koszykówkę. Panowie Sobczyński i Noculak, proszę wsłuchiwać się w komentarz tego pana!

19. Progres i regres zawodników

Po tak długim odpoczynku, kiedy poprzedni sezon skończył się już niemal pół roku temu, możemy być świadkami kilku „grubasków”, którzy zawitają na parkiety NBA. Pamiętamy dobrze historię choćby Shawna Kempa i jego „dużej masy”.

Tym razem, wszystkich zaskoczył Chris Bosh. Wyśmiewany często z powodu swoich niezbyt imponujących jak na silnego skrzydłowego warunków fizycznych zawodnik Heat, postanowił zrobić z tym porządek.

Bosh wygląda obecnie jak powyżej i jest podobno szerszy w barkach niż Udonis Haslem. Były gracz Raptors ma zamiar grać więcej pod koszami i oddawać mniej rzutów z 5-6 metra niż dotychczas. W poprzednim sezonie notował tylko 8.2 zbiórek w każdym meczu.Teraz zapowiada, że liczba „desek” wzrośnie do ponad 10.

Kevin Love schudł z kolei aż o 12kg.

18. Cały sezon Derona Williamsa w Nets

Jeden z najlepszych rozgrywających w NBA, po przejściu do Nets w połowie poprzedniego sezonu, rozegrał w barwach drużyny Michaiła Prokhorova tylko 12 meczów. Zdobywał w nich tylko 15 punktów i trafiał 34.9% rzutów z gry.

Williams jest w ostatnim roku obowiązywania kontraktu i na pewno zrobi wszystko aby zagrać wielki sezon. Obecnie jednak nie ma w drużynie zawodników, którzy mogliby mu w tym znacząco pomóc. Brook Lopez nigdy nie przeskoczy pewnego poziomu, a reszta jest naprawdę słaba. Williams uzależnia swoją decyzję o pozostaniu w New Jersey/Brooklynie od tego, czy władze klubu dokoptują mu do składu jeszcze jedną gwiazdę, dzięki, której mógłby walczyć o najwyższe cele.

17. Rozwój Johna Walla

Wizards wygrali w rozgrywkach 2010/11 tylko 23 spotkania, ale ich młody lider, debiutant John Wall rozwijał się bardzo szybko i udowodnił spory potencjał. Rywalizację o ROY przegrał z wiadomych względów z Blake Griffinem. Notował średnio 16.4 punktów, 8.4 asyst, 4.6 zbiórki, 1.8 przechwytu i 3.8 straty. Trafiał 40.9% rzutów z gry i 29.6% za trzy.

Właśnie jeśli chodzi o rzut, w Wallu drzemią największe możliwości poprawy. Rozgrywający Wizards jest prawdopodobnie najszybszym koszykarzem w lidze, dzięki czemu sporo punktów rzuca spod samego kosza. W sumie trafiał aż 59.9% rzutów z pomalowanego przy 5.3 oddawanych próbach. Jednak im dalej od kosza, tym gorzej. Zaledwie 30% z 5-6 metra, kiedy oddawał 4.2 rzuty to wynik dramatyczny i zdecydowanie do poprawienia.

Zapewne sporo wakacyjnego czasu spędził na sali treningowej, do upadłego oddając tysiące rzutów. Jeśli jeszcze ograniczy liczbę głupio traconych piłek, to na lata stanie się jednym z najlepszych (najlepszym?) rozgrywających w lidze.

16. Powrót Tyreke Evansa

Młody koszykarz Sacramento Kings po debiutanckim sezonie, w którym notował jako jeden z zaledwie pięciu graczy w historii statystyki na poziomie 20/5/5, w drugim roku gry wyraźnie spuścił z tonu. Nie było to jednak spowodowane obniżką formy, a kontuzjami, które pozwoliły rozegrać Evansowi zaledwie 57 meczów.

Tyreke powraca w tym sezonie w pełni sprawny i z wielką chęcią osiągnięcia sukcesu. Wraz z młodym zespołem Kings ma szansę zostać jedną z pozytywnych niespodzianek tegorocznych rozgrywek. Jeśli uda się jeszcze zatrzymać w klubie Samuela Dalemberta i Marcusa Thorntona, to „Królowie” powinni powalczyć o PO, a Evans wejść na jeszcze wyższy poziom.

Evans może grać zarówno jako rozgrywający, ale i „dwójka”. Przy dość dużej rywalizacji na pozycji rzucającego obrońcy w Sacramento, Tyreke zajmuje się rozgrywaniem, co w zupełności mu odpowiada, ponieważ uwielbia mieć piłkę w rękach. Niewielu jest tak dobrze mijających w pierwszym kroku zawodników w lidze, a gra na pozycji playmakera ułatwia mu takie zagrania. Czy Reke stanie się kiedyś Magicem Johnsonem w Sacto?

15. Steve Nash.

Liga bez Steve’a Nasha nie byłaby na pewno taka sama. Niesamowity koszykarz, pięciokrotnie w ostatnich siedmiu latach zostawał najlepiej podającym zawodnikiem w lidze. Potrafi jak żaden inny rozgrywający w tym momencie, wykreować swoich partnerów. Wie coś o tym nasz Marcin Gortat, który gro punktów zdobywał po dwójkowych akcjach z Nashem.

Czy jest wśród kibiców koszykówki osoba, na ustach której nie pojawia się uśmiech na samą myśl o Nashu? Wielki zawodnik, żartowniś i… reżyser. Liczy sobie 37 lat, a prowadzone przez niego zespoły grają z energią, jakiej nie powstydziliby się 19-latkowie. Osobiście uwielbiam jego grę i życzę Marcinowi Gortatowi, aby mógł grać z nim w jednej drużynie jak najdłużej.

14. Czy Kyrie Irving zastąpi choć w małej części LBJ-a?

Niezwykłe będzie obserwowanie w tym sezonie odradzania się Cavs wraz z ich nowym liderem, pierwszym wyborem tegorocznego Draftu – Kyrie Irvingiem. Aspirujący jeszcze rok temu do zdobycia mistrzostwa Cavaliers, w poprzednich rozgrywkach spadli na dno, wygrywając zaledwie 19 meczów. Odejście LeBrona do Miami skończyła pewną erę w NBA, w której zespół z Ohio był jednym z głównych ogniw. Pora jednak zapomnieć o tych czasach.

Oczkiem w głowie fanów z Cleveland będzie teraz Irving, który wyszedł spod ręki Mike’a Krzyżewskiego. Niewątpliwie młody Kyrie będzie poddany wielkiej presji, bo czy tego chce czy nie, wszyscy będą porównywać go do King Jamesa. Czy sobie poradzi?

13. Grizzlies kandydatami do mistrzostwa?

Pamiętacie wspaniały serial Grizz z poprzednich playoffs? Niesamowita wygrana ze Spurs, walka do końca z Thunder i genialna gra Zacha Randolpha. „Miśki” zyskały w poprzednim sezonie wielkie grono kibiców, którzy liczą, że także w zbliżających się rozgrywkach, zespół z miasta Elvisa pokaże się z dobrej strony.

Najważniejszym punktem dla władz Grizz jest utrzymanie obecnego składu. Marc Gasol jest wolnym agentem, ale z tego co wiemy, mimo wielu ofert, chciałby grać dalej z Memphis. Jeśli Hiszpan pozostanie, stworzy z  Randolphem ponownie chyba najlepszy duet podkoszowy w lidze. Plotkuje się o transferach z udziałem Rudy’ego Gaya i O.J. Mayo, ale jest szansa, że skład nie ulegnie zmianie, a Grizz prowadzeni przez Lionela Hollinsa dostaną szansę osiągnięcia jeszcze lepszego wyniku niż ostatnio. Ten team warto oglądać!

12. Rookies

Może nie był to Draft obfitujący w wielkie postacie, ale już nie mogę się doczekać, kiedy na parkietach NBA ujrzę pierwszy raz Kyrie Irvinga, Enesa Kantera  i mojego ulubieńca, Czecha Jana Vesely’ego. Już wiemy, że Jonas Valanciunas zdecydował się pozostać na ten sezon w Lietuvos Rytas Wilno, ale dostaniemy szansę, aby zobaczyć m.in. Kembę Walker i świetnego strzelca Jimmera Fredette.

Debiutanci co rok wprowadzają pozytywny powiew do ligi i tym razem będzie podobnie. Takie indywidualności jak choćby Irving czy Kanter, już teraz mogą być ważnymi graczami swoich zespołów.

11. Shaq w TNT.

Na początek spójrzcie tutaj. Wyobrażacie sobie tercet Chuck – Kenny – Shaq w studio? Zapomnijcie o odchodzeniu od streamów/League Pass w przerwach meczów. Pojedynki słownie Chucka i Diesela będą nie mniej efektowne jak ten, kiedy obaj grali jeszcze w kosza.

10. Ostatnia szansa dla Celtics i Spurs

Pamiętacie co wydarzyło się, kiedy poprzedni raz sezon rozpoczął się z opóźnieniem? Tak, mistrzami zostali Spurs i niewykluczone, że w tym roku, też nieco z tylnego siedzenia zaatakują ostatkiem sił. Timowi Duncanowi lat nie ubywa i widać to na parkiecie. Podobnie sytuacja wygląda w Bostonie. Zespół jest jeszcze na tyle silny żeby nawiązać walkę z najlepszymi, ale w obecnym zestawieniu to ostatnia taka próba.

W przypadku groźby odwołania całego sezonu, mogliśmy się trochę niepokoić, czy aby w sezonie 2010/11, nie widzieliśmy ostatni raz na parkietach Tima Duncana i Kevina Garnetta. Każdy z nich ma już swoje lata, ale na szczęście otrzymali od Sterna i Huntera jeszcze jedną szansę. Czy ją wykorzystają?

9. Drugi rok Blake’a

Czy drugi sezon w karierze najbardziej ekscytującego gracza występującego obecnie na parkietach NBA będzie równie udany co debiutancki? W pierwszym roku gry Blake Griffin notował średnio 22.5 punktów, 12.1 zbiórek i 3.8 asysty. Zanotował 214 dunków, jest fenomenem motorycznym, a dzięki niemu, mecze Clippers stały się jednymi z najchętniej oglądanych w całej lidze.

Jestem niemal przekonany, że jeśli zdrowie będzie dopisywać, Griffin będzie grał jeszcze lepiej, co pozwoli Clippers wyjść z cienia Lakers. Ja na pewno nie zamierzam przegapiać meczów LAC.

8. Szybki atak w wykonaniu graczy Heat

Ogrom hejterów Heat z poprzedniego sezonu był wprost proporcjonalny do niezliczonej ilości efektownie kończonych kontrataków. LeBron James i Dwyane Wade potrafią napędzać akcje Heat jak nikt inny w tej lidze. Może nie jest to jeszcze „Showtime”, ale musicie przyznać obiektywnie, że nieźle się to ogląda. Ciężko nawet zliczyć ile akcji w transition offense zakończyło się wbijającymi w ziemie alley-oopami.

7. Kolejne „Big Three”?

W zeszłe lato staliśmy się świadkami powstania prawdopodobnie najlepszego tercetu w historii NBA, który znalazł się w jednej drużynie. Nie trzeba było czekać aż pojawią się naśladowcy. Rozpoczynający się 25. grudnia sezon będzie się toczył w myśl pytania: Czy w Nowym Jorku zostanie zbudowany kolejny Dream Team w oparciu o trzech wspaniałych graczy. Obecnie Mike D’Antoni ma do dyspozycji Amare Stoudamire’a i Carmelo Anthony’ego, a swojego uwielbienia do Big Apple nie ukrywa Chris Paul i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że prędzej czy później dojdzie do jego transferu do Knicks.

Nie zapominajmy, że także w Bostonie mamy Wielką Trójkę, która mimo swoich latek, dalej funkcjonuje zadziwiająco dobrze, a do Garnetta, Pierce’a i Allena dołączył, a właściwie niedługo ich przerośnie Rajon Rondo.

6. Dni Chrisa Paula i Dwighta Howarda policzone

Jak pisałem kilka linijek wyżej, wiele wskazuje na transfer CP3 do Nowego Jorku. Niewykluczone jednak, że obecny rozgrywający Hornets spotka się w jednej drużynie z Dwightem Howardem. Najlepszy defensor ligi przymierzany jest głównie do Lakers, a pojawiały się także plotki o ewentualnej wymianie Paula do najsłynniejszej drużyny w NBA.

W ostatnim sezonie mieliśmy Melo-dramę, a w tym zapowiada się CP3-drama i Superman-drama. Ciężko będzie o „zaklepanie” wymian z ich udziałem jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, więc przez sporą część sezonu będziemy żyć plotkami o ich transferach, a jak to się wszystko zakończy i tak doskonale wiemy. Obaj trafią do wielkich klubów z metropolii…

5. Derrick Rose broni tytułu MVP

22 lata, 3 sezony w NBA, wyjątek swojego imienia w nowym CBA, MVP ligi. O kim mowa? No tak, głupie pytanie. D-Rose wygrał z Bulls w poprzednim sezonie 62 mecze i bezdyskusyjnie został nagrodzony nagrodą dla najlepszego zawodnika. Bulls zapewne utrzymają swój skład, a możliwe, że wzmocnią się dodatkowo jednym z weteranów, np. Vince Carterem, Grantem Hillem bądź Tracy’m McGrady’m. Jeśli tak się stanie, zostaną okrzyknięci obok Heat największymi faworytami zbliżającego się sezonu, a Rose otrzyma szansę udowodnienia swoich wielkich umiejętności. Widząc jak rozwija się z roku na rok, aż boje się jak Rose będzie grał za kilka lat.

Rose powoli zaczyna wyścig z legendą MJ-a. MVP już został, a jego najbliższym zadaniem do wykonania jest pierwszy od 1998 roku awans Bulls do NBA Finals.

4. Kevina Duranta droga po tytuł

Durant gra w NBA od czterech lat, już dwukrotnie został królem strzelców ligi, a jego Thunder rozwijają się z roku na rok, osiągając coraz to lepsze bilanse. Strzelec wyborowy udowodnił już swoje wielkie indywidualne umiejętności, teraz czas na sukces drużynowy.

Durant razem z Russellem Westbrookiem mają wszystkie możliwe warunki do osiągnięcia sukcesu i założenia pierwszych pierścieni na swoje dłonie. Dwie wielkie gwiazdy wspomagane dwoma wieżami (Ibaka, Perkins) w pomalowanym oraz coraz to lepszym Jamesem Hardenem już w rozgrywkach 2011/12 mogą wygrać rywalizację na Zachodzie. Wydaje się, że wiekowi Mavs i niepewni Lakers, w obecnych składach, mogą nie podołać Thunder.

3. Ostatnie rzuty w wykonaniu Kobe

Można mu wypominać, że jest samolubem, że to z Shaqiem osiągnął największe sukcesy, ale nikt nie zaprzeczy, że nie ma lepszego koszykarza pod względem skutecznej gry w końcówkach. Oczywiście statystyki gry w crunch time mogą mówić co innego, ale to „Black Mamba” potrafi jak nikt rozstrzygać wyniki na korzyść Lakers w ostatnich sekundach. Ile to już spotkań dla LAL wygrał po buzzer-beaterach?

Za co, jak nie za takie rzuty uwielbiamy w Bryanta najbardziej.

2. Szansa LeBrona na odkupienie

„The Decision” już na zawsze położyła się cieniem na karierę LeBrona. Ostatni sezon, nie zakończony mistrzostwem z Heat, tylko wzmożył niechęć kibiców do King Jamesa. Sezon 2011/12 będzie pierwszą okazją do rewanżu. Kibicem nie wybaczą Jamesowi kolejnych porażek. Tym razem nie ma już miejsca na błędy. Jego statystyki na poziomie 26.7.5/7 muszą jeszcze podskoczyć do góry, a jego team ma za zadanie zrobić krok dalej niż w poprzednich rozgrywkach.

1. Mavs bronią tytułu

Heat zakończyli swój dziesiąty sezon z minimum 50 wygranymi zdobyciem mistrzostwa NBA. Pierwszego od początku powstania organizacji. Dirk Nowitzki i Mark Cuban triumfowali, ale zdają sobie sprawę, że wejść na szczyt jest łatwiej, aniżeli na niego powrócić. Wiele źródeł wskazuje na odejście z zespołu Tysona Chandlera, który został uznany za największy impuls, który dał pierścienie dla Mavericks.

Poza tym Nowtizki, Terry i Kidd to już nie młodzieniaszkowie. Intensywny, 66-meczowy sezon może wykończyć nie jednego 20-letniego gracza, nie wspominając już o zaawansowanych wiekowo weteranach. Mimo wszystko, podopieczni Ricka Carlisle’a będą obok Thunder i Lakers głównymi faworytami do wygrania rywalizacji na zachodnim wybrzeżu. Niewątpliwie walka o kolejny tytuł nie ominie Dallas szerokim łukiem.

 

Z jakich powodów najchętniej będziecie oglądać NBA w nadchodzącym sezonie? Czy macie jakieś specjalne życzenia względem naszej aktywności na stronie? Zapraszam do dyskusji. Pierwsze pięć spotkań już 25. grudnia.

Komentarze do wpisu: “25 powodów żeby oglądać NBA w tym sezonie

  1. Ja jestem bardzo ciekaw co się będzie działo w Bobcats. Po ruchach transferowych, oddaniu Wallace’a i Jacksona, pozyskano właściwie zawodników do podawania piłek na treningach.
    Skład ze środkowymi jak Kwame i Diop – cos się musi tu zadziać, inaczej w starting 5 będziemy często oglądać niedoświadczonego ale obiecującego Bismarcka Biyombo. Bardzo ciekawy ostatni sezon DJ Augustina, któremu teraz potowarzyszy Kemba Walker. Kto z nich wygra rywalizację?
    Największe pytanie to czy Jordan szykuje coś już w tym sezonie, czy stawia na wieloletnią przebudowę?

  2. twierdzenie, iż trójka z Miami jest „prawdopodobnie” najlepsza w historii, prawdopodobnie jest bardzo mocno dyskusyjna.
    Chyba jednak są trochę i za trójką z Chicago ( Jordan. Pippen, Rodman )a pewnie i za trójką z LA ( Szczudło, West, dowolne nazwisko np Goodrich ) inną trójką z LA ( Jabbar, Magic, Worthy )a pewnie i trójką z Bostonu, tą starą ( Russel, Cousy i Havlicek ).
    Oczywiście Wade i James to kapitalni zawodnicy, ale wcale nie lepsi od większości z wymienionych powyżej a Bosh to z całym dla niego szacunkiem – nie ta półka jest słabszy od każdego innego zawodnika ze „starszych Trójek” Rodman chociaż był „tylko” genialnym obrońcą i jednym z najlepszych zbierających niskich zawodników jest od niego o kilka klas lepszych.

  3. poczekajmy wg mnie jeszcze ze dwa lata z tą oceną bo potencjał mają ogromny i kto wie czy nie większy od wymienionych legend (6 tytułów to jednak wg mnie mission impossible;-). Pytanie co wyjdzie z tego mixu w ciągu roku lub dwóch?

  4. pete1977@ wg mnie nie chodzi o o to, że James i Wade przewyższają tych zawodników, których wymieniłeś, ale o to, że sami należą obecnie do top3 ligii…choć faktycznie Showtime to było największe BIG coś tam imo

  5. potencjał faktycznie mają olbrzymi ale całość odbioru 3 „obniża” właśnie ten trzeci. Gdyby brać pod uwagę parę zawodników to James i Wade nie mogą mieć żadnych kompleksów w porównaniach z każdą inną parą w historii. W mojej ocenie Bosh to zawodnik bardzo dobry, ale takich zawodników w każdej dekadzie jest wielu. Nie wskakuje jednak na półkę z takimi zawodnikami jak Worthy, Havlicek czy nawet Rodman. Wątpię by na 100 lecie ligi Bosh znalazł się w 100 najlepszych.

  6. Te „25 powodów” w zasadzie wyczerpuje temat w zakresie najciekawszych kwestii do śledzenia w tym sezonie.

    Dla mnie najciekawsze to:
    – „nowy” Bosh i pogoń za pierścieniem LeBrona
    – gra Derona Williamsa w Nets
    – gra Melo i Amare w moich ukochanych Knicks
    – wejście w drużynę Jimmera Fredette
    – postępy Clippers oraz Memphis
    – postęp OCT i obrona tytułu Duranta

    A na deser Shaq w TNT razem z Chucksterem! Mniam!

    Zresztą pozostałe wątki też będą ciekawe. Niech to się juz poprostu zacznie …

  7. 13. Grizzlies kandydatami do mistrzostwa?

    Nie no bez przesady panowie, jest kilkanaście drużyn z większymi szansami niż oni.

    1. kilkanaście drużyn powiadasz, ciekawe bo ja widzę kilka(oczywiście na chwilę obecną)

  8. ja jestem za jak dojdzie Rudy. Czemu znów by nie mieli być w top 8? Mayo też powinien grać jeszcze lepiej. Jeśli podpiszą Marca to mają szansę na to.

  9. Ja jestem zdecydowanie za!;) Jeśli zostanie Gasol, to możemy ponownie szykować się na dominację Grizzlies pod koszami i ok.60 punktów z pomalowanego w każdym meczu. Jeśli ktoś oglądał poprzednie playoffs, to wie, że Grizz nie można lekceważyć.

Comments are closed.