Kiedy Pacers zagrają wreszcie na plus?

Autor: Maciej Łoziak

Reggie Miller, prawdopodobnie pierwsza myśl, która przychodzi każdemu z nas do głowy po usłyszeniu/powiedzeniu słowa „Pacers”. Czy to uzasadnione? Zdecydowanie tak, bo to w końcu jeden z najlepszych shooterów w historii NBA. Maszynka do zdobywania punktów, lider Indiany Pacers w latach 90’ i prawdopodobnie najlepszy zawodnik bez mistrzostwa (tak, pamiętam o Karlu Malone i Johnie Stocktonie).


Jest to naprawdę ciężkie dla każdej drużyny, która ma w historii wiele momentów, faktów, zawodników, którzy są kojarzeni nie tylko ze swoimi statystykami, czy drużyną, ale są ikonami NBA, a przede wszystkim reprezentują własny unikalny styl gry. Reggie zawsze zasypywał rywalami gromem trójek, które są jego znakiem firmowym. Jeżeli dostałbym pytanie „Najlepszy rzucający w historii NBA?” odpowiedź byłaby jedna – Reggie Miller. Jest także kwestia Ray’a Allena, który pobił jego rekord w ilości celnych rzutów trzypunktowych w karierze.

Powracając do tematu „śpuścizny” po takich zawodnikach i drużyn, które były naprawdę potęgami w ówczesnej NBA. Co się dzieje z Pacers dzisiaj?

Jest drużyną z solidnymi zawodnikami, która liczy się w walce o Play-off. W tamtym roku pojawili się pierwszy raz w PO od 2006 roku. Jednak ulegli Chicago Bulls w 5 meczach. Po świetnej serii Memphis Grizzllies, którzy pokonali Spurs w 6 meczach, lecz ulegli w 2 rundzie na korzyść Thunder w 7 meczowej walce, zacząłem myśleć – kto mógłby jeszcze liczyć na taki przebłysk umiejętności? Od razu na myśl mi przyszła drużyna Pacers, która jest bardzo podobna do Memphis. Przede wszystkim młody i zdolny duet rozgrywających (Collison i Conley), zawodnik od „trójek” (Rush i Mayo), lider na pozycji SF (Granger i Gay) i wysoki dobrze grający Center (Hibbert i Gasol). W tym mini zestawieniu w oczy rzuca się brak silnego skrzydłowego, który może być znaczący w wielu pojedynkach. Na szczęście dla Pacers jest wielu znakomitych PF bez kontraktu tzw. free agents. Przede wszystkim David West,  Jeff Green, Glen Davis,  Carl Landry.

Można rzec, że jeżeli ta pozycja zostanie rozsądnie obsadzona, to Pacers mogą nawet mieć potencjał na drugą rundę Play-off. Darren Collison grał przez swój pierwszy rok w Hornets, gdzie miał naprawdę szansę doszlifować swoje umiejętności u boku kontuzjowanego Chrisa Paula. Więc gra z Westem nie jest mu obca. Przede wszystkim jest jednym z najszybszych zawodników w NBA co mu daje przewagą przy akcjach „coast-to-coast” czy drużynowych kontratakach. Więc Pacers mają kilka opcji, jeśli chodzi o wolnych agentów.

  1. Zawodnik z świetnym „touch” z półdystansu, który potrafi zagrać tyłem do kosza czy postawić zasłonę – David West, Carl Landry.
  2. Gracz z szybkim wyjściem w górę, walczącym na tablicach, potrafiącym biegać szybko do kontr i wsadzać piłkę z góry – Jeff Green
  3. Podpisanie tzw. „walczaka”, który nie grzeszy umiejętnościami, ale powala sercem do gry, choć nie zawsze wygląda na poważnego i rozsądnego w tym, co robi, jednak podejmuje się każdego zadania, walczy w obronie i na tablicach – Glen Davis.

Która opcja będzie dla Pacers najbardziej atrakcyjna? Ciężko naprawdę wybrać. Tyle jest odpowiedzi, ilu jest fanów Pacers. Każdy ma swój pogląd i pomysł na grę, mi osobiście podoba się koncept wysokiego PF’a u boku Hibberta, który również niski nie jest. Do tego mocno penetrujący, szybki Collison, który może oddać piłkę na obwód do Grangera lub Rusha, a to są automatyczne 3 punkty. Pacers mogą dwoma wysokimi zapewnić sobie kontrolę meczu na tablicach, a reguła z góry jest taka, że jeżeli masz przewagę w zbiórkach to masz przewagę w meczu. Nie zawsze to się sprawdza, ale wiele przypadków, przykładów, które popierają tą tezę. Przede wszystkim zbiórki w ataku są dla Pacers bardzo ważne, bo mieć na obwodzie takich dwóch graczy, którzy drugim imieniem podpisują się „rzucam za 3 i trafiam”. Aż szkoda marnować taki potencjał obwodowych.

Kto odchodzi na zasadzie wygaśnięcia kontraktu? Mike Dunleavy, T.J Ford, Jeff Foster, Solomon Jones, Josh McRoberts. Co dalej, bo przecież na PF świat się nie kończy. Przede wszystkim ktoś na ławkę, bo głównie Pacers stracili zawodników z ławki. Na pozycję rzucającego do Indiany można sprowadzić Chrisa Douglasa-Robertsa, dobrze broniącego i atletycznego zawodnika. Świetnie wypełniałby swoją rolę jeżeli chodziłoby o utrzymanie wyniku, przez drugi skład, lub podgonienie jeśli przeciwnik ma na parkiecie „gorszą” piątkę. Inne rozwiązanie daje Sasha Vujacic, który z trójkami także ma dużo wspólnego, ale niestety poza nimi nic innego nie może ze swojego arsenału zaoferować.

W Indianie zostanie jeszcze sprawa ławki dla pozycji 1,4,5. Można rzecz biorąc, przebudowa zaplecza jest wymagana, a wręcz powinna być priorytetem na grudzień. W kogo powinni celować? Dyskusyjna może być próba szukania drugiego rozgrywającego, bo George Hill może grać na pozycjach SG i PG co daje znaczny komfort dla włodarzy w Indianie. Jego payroll również nie jest wygórowany co daje dużo miejsca w salary dla potencjalnych nowych zawodników. Kto na pozycję centra? Jest dużo możliwość w tym roku – Tyson Chanlder, Nene Hilario, Marc Gasol, Greg Oden, Samuel Dalembert, Kris Humpries (bardziej PF), DeAndre Jordan. Wydaje mi się, że tutaj Pacers powinni się najbardziej skupić, jeżeli chcieliby wzmocnić strefę pod koszową. Z tej listy można już na wstępie wykluczyć kilka nazwisk, bo wiem, że o nich będą walczyć największe potęgi w NBA (np. Dalembert, Nene). Do Pacers pasowałby DeAndre Jordan jako zmiennik Hibberta. Silny, skoczny i świetnie blokujący zawodnik, potrafiący łamać obręcze do tego dochodzi szybki Collison i mamy duet niczym Paul-Chandler, tylko, że w żółto-biało-niebieskiej oprawie.

Wydaje mi się, że po krótce opisałem kwestię grudniowego możliwego shoppingu dla Pacers. Jakie są jednak wady i zalety Pacers w okresie przed sezonowym?

Zalety:

– mały payroll – najwięcej zarabia Danny Granger (12 mln $), poza nim nikt nie zarabia więcej, niż 6 mln $. Obecnie Pacers mają 11 zakontraktowanych zawodników. To daje miejsce w drużynie i płacach na podpisanie kogoś wartościowego,

– młody skład – jest to zaleta i wada tej drużyny, ale to za chwile. Przede wszystkim temperament i zapał do pracy oraz gry. George Hill, Darren Collison, Roy Hibbert, Paul George – nikt z nich nie ma więcej, niż 25 lat.

– wachlarz możliwości w ataku – penetracja, gra tyłem do kosza, rzut za 3. W tej drużynie każdy może stworzyć zagrożenie i nikt nie może czuć się bezpieczny, gdy czuje oddech na plecach przeciwnika.

– dywizja – lepiej z partnerami w dywizji Pacers nie mogli trafić(?). Chciago, Milwaukee, Cleveland i Detroit, to daje łatwiejszą drogę do Play-Offów. Tylko Chicago wydaje się tutaj tworzyć zagrożenie dla Indiany. Choć nigdy nie wiadomo, co Kyrie Irving stworzy w Ohio.

Wady:

– fani – ich wskaźnik publiczności zasiadającej na każdym meczu był na samym dnie w rankingach (15,191 na mecz),

– Danny Granger – tutaj nie Granger jako osoba jest problemem, a raczej jego rzuty. Ile razy już widzieliśmy rzuty z kosmosu wykonywane przez tą osobę? Nasuwa mi się tutaj jedno ciekawe zdanie, które przetoczyło się na jednej z amerykańskich stron traktujących o sportowym świecie: „Last time that Granger get assist…”

– doświadczenie – kilka lat gry (w przypadku kilku graczy) nie wystarczy, aby coś osiągnąć w NBA. Brakuje pewnym graczom tej dojrzałości na parkiecie, której się tak wymaga i która jest priorytetem by zaistnieć w NBA. Z drugiej strony jest to nieprawidłowa teza, bo Dwight Howard nie powinien być wpuszczany na boisko J,

– fatum(?) – Pacers od kilku lat nie mogą skończyć z dodatnim bilansem wygranych do przegranych (powyżej 50%).

Komentarze do wpisu: “Kiedy Pacers zagrają wreszcie na plus?

  1. szczerze im kibicuję, dobrze, że pokończyły się kontrakty w/w szaraczkom…liczę na dobre trejdy, ale co by nie zrobili będzie to typowa drużyna bez lidera niestety…chociaż cicho wierzę w Hilla, który przy roli typowego startera może pokazać co naprawdę w nim drzemie (vide gorsza wersja Monty)

  2. Douglas-Roberts –wydaje mi się, że gra w Chinach

    Dywizja nie wydaje mi się wcale taka łatwa w kontekście sezonu 2011-2012, Chicago wiadomo, Milwaukee- o ile będą zdrowi to mocny zespół, Detroit- mają potencjał, nowego właściciela, Cleveland- odrodzeni, zdrowi (być może), z młodymi graczami
    tak więc raczej ich ( Cavs i Pistons) słaba gra w sezonie 2010-2011 nie powtórzy się, choć pewnie Indiana i tak będzie walczyła o drugie miejsce z Milwaukee

    -ciężko komukolwiek będzie wyrwać Jordana z LAC, zwłaszcza że tam często był starterem, lubi to miasto, dobrze układa się mu współpraca z Griffinem- musieliby solidnie przepłacić

Comments are closed.