Podsumowanie siódmej kolejki Euroligi w grupie B

Niezwykle ciekawa staje się rywalizacja o miejsca 3 i 4 w grupie B Euroligi. Zalgiris Kowno po pokonaniu 67-65 Unicaji Malaga ponownie jest w grze o awans do TOP16. Siódmy mecz z rzędu wygrała CSKA Moskwa, a Panathinaikos nie bez problemów poradził sobie z KK Zagrzeb.


Ci ciekawe, dwa mecze grupy B (w Kownie i Bambergu) sędziowali polscy sędziowie – Marek Ćmikiewicz i Jakub Zamojski.

Zalgiris Kowno – Unicaja Malaga 67-65

Zalgiris wygrał drugie spotkanie w tym sezonie euroligowym i mimo słabej postawy dalej ma szanse na awans do TOP16. Niesieni dopingiem 12 500 widzów Litwini rozpoczęli mecz od prowadzenia 10-0 i nie oddali go aż do początku czwartej kwarty. Po pierwszej połowie Zalgiris prowadził 35-24, a po trzech kwartach 50-42.

O wszystkim decydowała jednak ostatnia odsłona, w której z bardzo dobrej strony zaprezentowali się gracze Unicaji. Co prawda jeszcze na sześć minut przed końcem to wilnianie wygrywali 60-50, ale ich nonszalancja nie doprowadziła do porażki, a kibiców do zawału serca.

W ostatnich minutach niemal seryjnie punkty zaczęli zdobywać Gerald Fitch (15 pkt, 6 zb, 4 ast.), Kristaps Valters (12 pkt, 6 ast, 3-10 FG) i Joel Freeland (12 pkt, 9 zb.) i strata Hiszpanów stopniowo topniała. Aż na niespełna dwie minuty przed końcową syreną dzięki trafieniu tego ostatniego to Unicaja objęła prowadzenie 65-63.

Kilkanaście sekund później, faulowany przez Berniego Rodrigueza Marko Popovic (11 pkt, 3-10 FG) trafił dwa rzuty osobiste, a w odpowiedzi Hrvoje Peric spudłował rzut spod kosza. 65-65, a do końca meczu była jeszcze minuta. W decydującej o losach meczu akcji sprawy w swoje ręce wziął Sonny Weems (18 pkt, 11 zb.), który minął od linii powolnego Perica i zakończył wejście efektownym wsadem. W ostatnich akcjach dwukrotnie szalę zwycięstwa na stronę Unicaji próbował przechylić Valters, ale jego rzuty nie dotarły do celu.

Brose Baskets – CSKA Moskwa 78-81

Niepokonane dotychczas CSKA, grając bez swojego lidera Andrieja Kirilenki (złamany nos) było bardzo bliskie sensacyjnej porażki. Niemcy z Bambergu są rewelacją rozgrywek Euroligi i także w środę pokazali wielka ambicję i nie przestraszyli się potężnego rywala.

Pierwsze minuty to dość sensacyjne prowadzenie Brose 8-2. Moskwianie szybko otrząsnęli się z letargu i zaczęli powoli odzyskiwać właściwy rytm i po 10 minutach prowadzili 25-18, a ostatnie punkty rzucił Milos Teodosic, który przez cały mecz grał bardzo dobrze, imponował efektownymi asystami, a w ostatniej akcji dał wygraną CSKA, ale o tym później.

Przez druga i trzecią kwartę Brose nie było w stanie odrobić do końca strat, aczkolwiek kilka razy przewaga topniała do zaledwie jednego punktu. Początek ostatniej odsłony należał już zdecydowanie do mistrzów Niemiec, którzy za sprawą niezwykle skutecznego Marcusa Slaughtera (21 pkt, 9-13 FG, 4 zb, 2 blk.) z minuty na minutę coraz bardziej napoczynali nieporadnego rywala. Koszykarze CSKA gubili się i tracili sporo piłek, aż w końcu na 1:04 przed końcem Anthony Tucker (11 pkt, 6 zb.) zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Slaughtera i skutecznie dobił, a Brose wyszło na prowadzenie 78-77.

CSKA miało w końcówce mnóstwo szczęścia. Milos Teodosic i Nenad Krstic (20 pkt, 4 zb.) zbierali dwukrotnie piłkę w ataku po niecelnych rzutach kolegów, a dodatkowo, środkowy z Moskwy został sfaulowany przez Briana Robertsa i miał do dyspozycji dwa rzuty osobiste. Trafił jednak tylko jeden wlewając w dusze niemieckich kibiców sporo nadziei. Casey Jacobsen (9 pkt, 1-7 FG) spudłował jednak swoją próbę za trzy. W odpowiedzi ręka nie zadrżała Teodosicowi, który trafił z dystansu ponad rękami bezradnego Robertsa. Tym samym CSKA tylko potwierdziło swoją pozycję w grupie i nic nie wskazuje na to, aby drużyna Jonasa Kazlauskasa miała przegrać choćby jedno spotkanie. Pod nieobecność Kirilenki świetny mecz rozegrał Victor Khryapa, który zdobył 19 punktów (5-5 za trzy), zebrał 7 piłek i rozdał 5 asyst.

Panathinaikos – K zagrzeb 94-76

Na pierwszy rzut oka, zespół z Aten dominował w tym meczu niepodzielnie. Jak się okazuje, nie do końca było aż tak łatwo. Przez większą część pierwszej połowy to goście z Zagrzebia, może nie dominowali, ale bardzo skutecznie rozbijali ataki Panathinaikosu, a sami wykorzystywali każdą lukę w defensywie rywali. Skutkiem tego było dość niespodziewane prowadzenie 49-48 do przerwy. Duża w tym zasługa T.J. Forda, który już do przerwy zgromadził 10 punktów i 2 asysty. W drugich 20 minutach jego gra wyglądała już gorzej i miało to spore przełożenie także na wynik.

Na początku trzeciej kwarty KK Zagrzeb próbowało jeszcze walczyć i dzięki punktom Krunoslava Simona (15 pkt, 6 zb, 4 ast.) oraz Damira Mulomerovica (18 pkt,4 zb.) dalej utrzymywało się przez kilka minut w grze. Kiedy jednak Panathinaikos wrzucił wyższy bieg, egzekucja nastąpiła bardzo szybko. Od stanu 58-56 dla KK w 25. minucie meczu, kolejne 24 z 28 zdobytych przez oba zespoły punktów zapisano po stronie gospodarzy.

Po runie 24-4 Panata prowadziła 80-62 i spokojnie dowiozła wygraną do końca meczu. 13 punktów i 4 zbiórki zanotował David Logan, a 18 punktów i 9 zbiórek powracający do swojej wysokiej dyspozycji Mike Batiste.