„Sezon musi być uratowany!”. Głos rozsądku z grona władz?

Autor: Bartek Berbeć /sportowefakty.pl

Kilka dni temu wydawało się, że obecny sezon NBA jest już niemal na pewno stracony. Strony rozeszły się w stanie wojny, negocjacje zerwano. Kiedy jednak nastała cisza, z obozu jednych i drugich coraz częściej słychać głosy rozsądku.

Sprawy w swoje ręce wziął ktoś, o kim do tej pory nie słyszeliśmy za wiele. Michael Goldberg, dyrektor wykonawczy zrzeszenia trenerów NBA, postanowił zrobić co w jego mocy, aby uniknąć najgorszego z możliwych rozwiązań, a więc utraty całego sezonu. Napisał więc otwarty list do zawodników, w którym zaznaczył, że „sezon musi być uratowany”.

Goldberg ostrzegał też graczy przed pochopnym lekceważeniem skutków ekonomicznych. Dał do zrozumienia, iż takie posunięcie może sprawić, że „wielka światowa marka, jak każde przedsiębiorstwo działające w tak czułej gospodarce jak dzisiejsza, może się skurczyć i upaść”.

Co ciekawe, po jego stronie zdaje się stać David Boeis, który ma reprezentować zawodników w sądzie. Mówi on, że ma nadzieję, iż strony dojdą do ugody, zamiast pchać się w długotrwały i irytujący proces. Podobnie myśli też zawodnik Boston Celtics, Paul Pierce.

Czy strony posłuchają głosu rozsądku i ponownie podejdą do negocjacji? A może interesy grupowe wezmą górę? Jak myślicie?

Komentarze do wpisu: “„Sezon musi być uratowany!”. Głos rozsądku z grona władz?

  1. Szczerze wątpię… Zawodnicy ale bardziej właściciele a NAJBARDZIEJ Stern pokazali że mają w dupie innych. Innych znaczy kibiców ludzi pracujących przy obsłudze meczów czy w klubach którzy dziś pozostają bez pracy. Interesują się tylko sobą. A Stern powinien już odejść. Odbija mu na starość…;]

  2. jestem też za odejściem Sterna , wypalił się niczym Jerry Sloan i Phil Jackson. próbują zganiać winę na graczy ale już dawno gracze zazanczali ,iż nie podobają się im nowe warunki i mogą czekać dłużej niż to miało miejsce w 1998 roku. Mimo, że chciałbym zobaczyć NBA w grze to jednak wolałbym by pewne rzeczy poukładały się na nowo a przeciętni fani zobaczyli ,że cały ten spór ma drugie dno. Tak naprawdę kim byłaby NBA bez gwiazd ligi?

  3. A kim były by gwiazdy bez role players:) O tym mówił Wade:) Fani NBA powinni mieć też pojęcie o tym że zawodnicy walczą nie tylko o kasę!! PAMIĘTAJMY że oni oddali już 7% z rocznej puli $$$!!! Oni walczą o to żeby kontrakty były gwarantowane o to żeby mieli możliwość zmiany klubów i decydowania o swojej przyszłej karierze!! A to że nieudacznicy właściciele klubów z mieścinek które na to nie zasługują (nawet kibice na mecze nie przychodzą) chcą mieć niewolników jest chore;] Stern powinien stać po stronie zawodników. Nie ma co umniejszać jego dokonań ale miał niebywały fart podczas swojej pracy w NBA! Miał 80% największych gwiazd w historii ligi za czasów swojego „panowania” miał powrzechny dostęp fanów do TV! To czego nie było w latach 60. Teraz ma internet i ukochane ILP! Fajnie że umiał pomóc temu szczęściu ale chyba się zagubił w tym co robi… Przepraszam za porównanie… Może kogoś tym urażę ale każdy dyktator prędzej czy później zaczyna się gubić w tym co robi! A jego upadek jest zawsze bolesny!

  4. gwiazdy są, roll players też są i niech grają.

    może czegoś nie rozumiem, …jeżeli kluby mają straty to dlaczego podajecie jako argument 7 %, przecież to najwyżej zmniejszy te straty, a więc logicznie na to patrząc, niewiele to znaczy i to też kluby mówiły od początku. w tym interesie nie chodzi o mniejsze straty

    Czy zawodnicy nie mają pieniędzy z kontraktów na czysto, a więc ich zysk jest ewidentny…nigdy nie mają strat, więc o co chodzi…
    nie przesadzajmy z porównaniami do niewolników, to jedno z najbardziej nietrafionych, jakie można sobie tylko wyobrażić- wystarczy zobaczyć jakie mają domy, jak żyją

    Porównanie Sterna do dyktatora tak samo, Stern to legenda, a tak naprawdę mało wiemy jaką rolę ma w tym wszystkim i kto tam gdzie ma winę nawet po stronie właścicieli, po stronie zawodników jest wielu agentów i masa doradców, którzy wmawiają sobie nawzajem, że ktoś chce coś im zabrać, okraść, i to chyba zamyka im oczy na aspekt ekonomiczny całej sytuacji

    Bodajże w futbolu amerykańskim jest zasada, że klub może wybrać jednego gracza i podpisując z nim kontrakt, on nie będzie mógł zmienic klubu. Jeżeli ktoś ma zarabiać tyle kasy, to jakieś minimalne obowiązki, minimalne, jak życie w luklusie przez jakąś część kariery w danym mieście w USA, jest chyba w stanie poświęcić. Zresztą kiedyś czytałem wywiad z Sternem i mówił, że on nie chciałby tej zasady wprowadzać, że widzi inne rozwiązania

    1. Tak, będąc w swojej pracy Ty nie starałbyś się o swoje zarobki? 7 procent to masa pieniędzy, które gracze najzwyczajniej odpuścili. APETYT ROŚNIE W MIARĘ JEDZENIA! Gracze nie chcą żyć jak zwyczajny człowiek, chcą być milionerami, wiem, że te 10, czy nawet 20 procent by tego tak diametralnie nie zmieniło, aczkolwiek jak każdy normalny człowiek chcą pieniędzy, które się im należą. 7% to według mnie dużo i oddali już dużo, a mimo to lockout trwa.

    2. tylko w normalnej pracy jak Ty nie wywiązujesz się ze swoich obowiązków to się z Tobą żegnają a nie są zmuszeni do wypłacania Ci dalej wygórowanych stawek. Skoro części osób woda sodowa uderzyła do głowy to dlaczego teraz ma to być standardem – albo ktoś umie spojrzeć w lustro i stwierdzić ile faktycznie jest wart i zacznie doceniać że ktoś na wyrost mógł mu dać więcej, albo niech dalej żyje we swoim śnie tylko niech się nie dziwi jak po 5 latach po zakończeniu kariery będzie bankrutem.

    3. ok, ale nie w sytuacji kryzusu, braku dochodów, strat klubów- nie widzę powodu, dla którego i tak jedna strona w zasadzie nie zarabia;
      to nie jest normalna praca, bo pieniądze które się z niej otrzymuje nie są normalne, są astronomiczne, dlatego nawet gdyby nikt z nich miał już nigdy nie dostać z niej kasy, to i tak mają zapewnione bogate życie członkowie ich rodzin do któregoś pokolenia, nawet przy zawodnikach średnio zarabiających (chyba 5,1 mln średnia zarobków w nba)
      zresztą to, że ktoś wydaje absurdalnie dużo na aparatamenty, posiadłości, samochody, itp. nie oznacza, że ma zarabiać jeszcze więcej, czy tyle samo, aby żył na tym samym poziomie;
      gdyby jeszcze były zyski z ligi, ale w tej sytuacji, którą mamy zawodnicy biorą te swoje np. 50 % na czysto, a kluby nie.
      Takie sytuacje jak ta uzmysławiają ludzim, że w sporze są milionerzy, z miliarderami, a zwykły człowiek, nawet w zachodnim świecie może patrzeć tylko z daleka na to;
      jeszcze gdy nie ma sporu, że za mało dostają gracze, to jeszcze tak nie denerwuje, ale w obecnej sytuacji jest to już wkurzające

  5. 10% też nie zmniejszy strat, zwłaszcza w klubach które są po prostu fatalnie prowadzone. Bo są – oszczędza się dzisiaj na wszystkim, od skautów po księgowych. Efektem ubocznym takiego stanu rzeczy są fatalne decyzje kontraktowe, bo w klubach pracują ludzie którzy nie nadają się chyba nawet na sprzedawców w markecie… zawodnicy – jak ci podadzą 20 mln na tacy, to no cóż bierzesz. Trudno nie brać, szaleńcem byłby ktoś kto by powiedział dziękuje nie biorę, daj mi mniej. Fakt że agenci są pazerni – możliwe że zawsze byli. Fakt że ekipy towarzyszące zawodnikom często tylko drenują im kieszenie, a składają się z dawnych kumpli – ale tego nie można im przecież zakazać. Fakt że zawodnicy są trochę za bardzo rozbrykani, to chyba wina trenerów i samych drużyn – wielkim gwiazdom pozwala się na wszystko, z maluczkimi… można sprzedać. Trenerzy którzy dawali sobie rade z ciężkimi przypadkami, chyba odchodzą już na emeryturę, więc lepiej nie będzie… może więc czas na jakiś sensowny system kar, bo widać że i na boiskach niektórzy zaczynają szaleć a gwizdanie im techników chyba nie działa… Może Stern faktycznie już się trochę no… postarzał, jak zaczynał to jednak gracze byli chyba spokojniejsi; dzisiaj są często nakręceni tym jak ich traktowano w szkołach, a potem jest tylko gorzej – a ewentualne kary to często śmiech na sali.

    1. ale to nie wynika z słabości kadry zarządzającej klubami tylko z chorego systemu. w innych sportach jest podobnie, tylko że w nba jest suma minimalna na wynagrodzenia, która dla wielu klubów jest pułapką.GM myśli sobie, dam 40-kilka mln na minimalne wynagrodzenie to dostaniemy od wszystkich po tyłku, to co mi szkodzi dodać te 10-15 mln, a dzięki nim może i coś wygramy, sprzedamy więcej biletów i koszulek, preśtiż i wartość klubu tez idzie za zwyciąstwami. Więc wtedy dobrzy, a nawet średni gracze dyktują warunki.Więc zawodnicy, jak JJ wiedząc jaka jest sytuacja stawiają sprawę jasno. Atlanta i tak popełniła wielki błąd, ale praktycznie każdy klub ma wielkie wpadki, a nie każdy jest w stanie się z nich wydostać.
      Plus kontuzje
      co do kar się zgodzę
      na pewno można by zmienić to o czym piszesz, tylko zawodnicy nigdy się na to nie zgodzą

    2. oczywiscie suma minimalnego wynagrodzenia dla atrakcyjności ligi jest dobrodzejstwem, świetnym rozwiązaniem, ale powoduje też, że ileś pieniędzy i tak zawsze trzeba wydać

  6. Ale zrozum jedno… Właścicielom nie chodzi już aż tak o kasę. Chodzi im o to żeby ograniczyć pewne kwestie systemowe po to by ograniczyć wymiany i przejścia zawodników pomiędzy drużynami!! Zawodnicy oddali już kasę… Chcą jedynie mieć wolność w wyborze ekipy.
    To że Minnesota to dno nie jest spowodowane tym że mieszczą się w dupie… Tylko tym że od 5-7 lat wybierają idiotycznie w drafcie. Ile gwiazd przeszło im koło nosa? Portland się znudziło Allenowi i chce już na tym tylko zarabiać. Boston od zawsze przepłacał za zawodników i wychodziło im to na plus. Nagle im się odmieniło? Charlotte i Jordan to też dobre niedojeby!! Jak można oddać Wallace’a Jacksona i Chandlera za nic? Nie rozumiem… A teraz nagle płaczą że przegrywają i nie mają szans z ekipami z dużych miast. Jakoś grali chyba 2 sezony temu w PO. Wystarczyło 2-3 nowych dobrych grajków czy to w wymianach czy FA i mogli by grać dalej w PO. Ale Jordan wie lepiej. Zawodnikiem był wybitnym. Ale tu sobie wybitnie nie radzi. I możemy tak dalej wymieniać… Atlanta? Dająca gigantyczne kontrakty zawodnikom którzy raczej nie są tego warci. Możemy o każdej ekipie kłócącej się najgłośniej dużo napisać. Dlatego zawodnicy zapłacili już wystarczająco dużo za GŁUPOTĘ i NIEUDOLNOŚĆ właścicieli. A chory system sami stworzyli. I nie tłumacz tak jak kiedyś gigantycznych kontraktów tym że zawodnik zagrał 1-2 zajebiste sezony. Bo skoro na Arenasie, Lewisie, Reedzie nie nauczyli się dając Johnsonowi maksymalny kontrakt to już na prawdę… Nic ich nie tłumaczy. W tej lidze jest może 10-15 zawodników zasługujących na maksymalny kontrakt. Kobe, James, Wade, Rose, Howard, Paul (pokazał to w PO), Nowitzki, Durant… Kiedyś Garnett Duncan z obecnie grających. Za jakiś czas jak się nie połamie Griffin i Wall. Może przez wielkie M Anthony, Stoudemire, Williams. Więcej nie widzę. Reszta kontraktów powyżej 15 baniek roczne do debilizm zarządzających klubami. Łącznie z kontraktami Gasola i Bynuma w Lakers. Ale ich na to stać.

    1. zakładasz, że właściciele, którzy mają wiele świetnie funkcjonujących innych biznesów (poza koszem), zatrudniają tępaków i sami są również niekompetentni.
      Myślę, że skoro w innych biznesach radzą sobie, mają gigantyczne przedsiębiorstwa, najlepszych prawników, sztaby ludzi, a kluby i tak przynoszą straty to winne są tu inne przyczyny, jak choćby za duże pieniądze, które dostają zawodnicy. To jak dla mnie najprostszy, najlogiczniejszy wniosek.
      w każdym klubie pracują trenerzy, całe sztaby, które oceniają zawodników, też złożone najczęściej z byłych zawodników, a i tak się mylą, nie są w stanie przewidzieć kontuzji, itp.
      Natomiast gracze, myślę że działa u nich to na zasadzie, że nie chcę mniej zarabiać, nawet jak warunki się zmieniły,zwyczajnie nie chcą… Kiedy wielkie przedsiębiorstwa, jakimi są kluby, w większości przynoszą straty, to znak że dotychczasowa forma się przejadła i albo gracze to zrozumieją albo będzie po sezonie.

      gasol jak dla mnie, w tych realiach (zawyżonych zarobków), to zasługuje na swój kontrakt, Bynun nie zarabia powyżej 15, ma trochę ponad 13.
      Kiedyś GM Phoenix powiedział, że w lidze jest (o ile dobrze pamiętam) tylko dwóch graczy, którzy zasługują na maksymalne kontrakty i chyba byli to wtedy, kilka lat temu, K Garnett i Duncan, czy może jeszcze Kobe, i tyle. Tylko, że później nie miał już w składzie Mariona, który chciał coś koło maxa, później inni gracze odchodzili, ostatnio z tego powodu odszedł Amare (dla mnie jeden z sporo przepłacanych graczy) do NYK. Teraz są w Suns Nash i może Gortat z zawodników, ktorzy mogą dać temu klubowi awans do play offs, a to jednak za mało. Dobrze moim zdaniem zrobili z Marionem i Amare, ale nie mają teraz graczy.

Comments are closed.