Drobnym drukiem: Kto winny lockoutu?

Wiele osób w ciągu ostatnich dni stara się ustalić kto jest najbardziej winien obecnej sytuacji w NBA. Także ja, w 7 punktach postanowiłem opisać swoje zdanie na ten temat.

LeBron James i Carmelo Anthony

Czyli gwiazdy ligi, które są obecnie ważniejsze niż reszta drużyny, trener i zarząd razem wzięci. Gdy zawodnik taki jak Anthony postanowi odejść z obecnej drużyny to praktycznie nie mamy możliwości go zatrzymać. Przed przejściem do bardziej medialnego lub potencjalnie lepszego zespołu nie uchronią prośby ani groźby.

Liderzy zespołów mają obecnie w nosie to, że stali się kimś ważnym dla miejscowej społeczności. O rozczarowaniu kibiców świadczą gwizdy na Melo i palenie koszulek Jamesa. Nowa umowa miała zmniejszyć szansę na takie mariaże jak Big Three w Miami czy nieco mniejsze trio (Melo, STAT, Billups) w Nowym Jorku. Biorąc pod uwagę, że liczba specjalnie utalentowanych graczy (tych z łatką franchise player ale nie jak Iguodala w 76ers czy Granger w Pacers) jest ograniczona to powinni oni być w miarę równo rozdysponowani między drużynami ligi, aby także fani w Toronto, Minnesocie czy Cleveland mieli powody do dumy. Gracze się na to nie zgadzają i dlatego blokują postępy w rozmowach.

Gospodarka

O obecnej sytuacji gospodarczej słyszymy na każdym kroku. Wiemy, że obecnie trwa czas kryzysu. Dla przedsiębiorstw to czas zaciskania pasa i szukania oszczędności. Niestety ani NBA ani NBPA tego nie rozumieją. Ci pierwsi (a właściwie właściciele) powinny sprawić, że osoby odpowiedzialne za absurdalne kontrakty Rasharda Lewisa, Joe Johnsona czy Eddiego Curry’ego nigdy więcej nie pojawią się choćby w pobliżu ich hal. Ci drudzy muszą zrozumieć, że na trudnym rynku nie mogą liczyć na ustępliwość ich pracodawców i powinni być bardziej skłonni do negocjacji.

Agenci

To te osoby, które sterują ligą z tylnego siedzenia. Od ich podszeptów wielu graczom pomieszało się w głowach. Jestem skłonny stwierdzić, że gdyby nie chciwość agentów to bylibyśmy zdecydowanie bliżej porozumienia. Tymczasem zawodnicy na każdym kroku słyszeli – ta umowa jest dla Ciebie niekorzystna. Dodatkowo agenci wmówili swoim klientom takie rzeczy, że większość z nich ma się za czołowych koszykarzy na świecie i domaga się należnych takim graczom pieniędzy przez co każde rozmowy są z góry skazane na niepowodzenie.

Właściciele

Ich brak elastyczności i pewność siebie jest porażający. Nadmierne wykorzystywanie pozycji dominującej musiało doprowadzić do takiej sytuacji jaką mamy obecnie, czyli do widma braku choćby jednego spotkania w tym sezonie.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, które gracze chętnie teraz wypominają Michaelowi Jordanowi (jest obecnie właścicielem Charlotte Bobcats): „Jeżeli nie jesteś w stanie zarabiać na klubie to go sprzedaj„. W ten sposób prędzej czy później doprowadziłoby się do drastycznego spadku ilości drużyn w lidze. Rolą właścicieli jest zebranie takich współpracowników, aby Ci potrafili prowadzić negocjacje kontraktowe z wysoko opłacanymi specjalistami zatrudnionymi przez graczy. Wówczas gdy z ich list płac spadnie 3-4 przepłaconych graczy to ponowne zarabianie na drużynach będzie możliwe.

Przepłaceni gracze

Tak mówię o każdym z takich jak: Travis Outlaw, Marko Jaric czy Dan Gadzuric. Szczerze mówiąc nie wiem jak wybrnąć z ich aktualnej sytuacji kontraktowej. Tzw. amnestia, która miałaby dopuszczać rozwiązanie kontraktu wskazanego gracza też nie jest rozwiązaniem. Niektóre drużyny zebrały ich kilku. Ponadto uważam, że kontrakt to kontrakt i powinien zostać wypełniony. Powiem więcej – powinien być wydrukowany i wisieć w biurze aktualnego GMa jako przypomnienie na co nie może się nigdy w przyszłości zgodzić.

Billy Hunter

Nie podważam ani wiedzy, ani umiejętności Huntera. Moim zdaniem nie był to po prostu właściwy człowiek na właściwym miejscu. Widząc zbliżające się już od kilku lat problemy powinien naciskać na dużo wcześniejsze negocjacje. Przez praktyczny brak takich działań do ostatniego momentu naraził swoich klientów (zawodników) na wymierne straty (brak wypłat). Dodatkowo doprowadził do tego, że również sztaby szkoleniowe, pracownicy obiektów i wszystkie pozostałe osoby zatrudnione wokół NBA straciły prace. W jego miejsce powinna zostać zatrudniona osoba dużo bardziej zdeterminowana do osiągnięcia porozumienia.

David Stern

Za serię fatalnych wypowiedzi i postawienie sprawy na krańcu noża (50-50 albo następna oferta da zawodnikom 47% BRI). Tak się nie dochodzi do porozumienia. Może dla Sterna nadchodzi już czas gdy powinien pomyśleć o opuszczenia stanowiska komisarza ligi. Doprowadził do jej rozkwitu, ale teraz własnymi błędnymi decyzjami pcha NBA w dół.

NBPA

Cała organizacja tak jak wspomniany wyżej Hunter powinna uderzyć się w pierś. Świetnie, że gracze byli zjednoczeni w swoich działania. Źle, że ich upór doprowadził nas do sądu. Czy nie można było zaproponować pewnego rodzaju umowy przejściowej na powiedzmy 5 lat (w chwili poprawienia sytuacji gospodarczej współczynnik BRI zostałby automatycznie podniesiony i umowa przedłużyłaby się o kolejne 5) ? Możliwości przez ostatnie lata związek miał wiele. Propozycji mógł wystosować niemniej. Nie zrobił tego, więc także na NBPA spada odpowiedzialność za lockout.

Co by nie mówić nie można winić tylko jednej grupy lub jednego człowieka. Winni są wszyscy z wyżej wymienionych i do każdego z nas należy decyzja kto się najbardziej przyczynił do groźby utraty całego sezonu. Kogo Wy typujecie do tej roli?

Komentarze do wpisu: “Drobnym drukiem: Kto winny lockoutu?

  1. NBPA

    Taki mój kamyczek do ogródka – imho to zjednoczenie to lekka przesada bo widać że są gracze którym postępowanie związku się nie podoba, i którzy chyba czują się teraz wyjątkowo paskudnie. Związek robi dziwne rzeczy i faktycznie może to być wpływ panów w garniturkach znaczy agentów.

    Gwiazdy

    No nie wiem – gwiazdy zmieniały kluby już wcześniej, choć faktycznie raczej po cichu. Jeśli więc kogoś tu chce się obwiniać za modę na szukanie sobie lepszego klubu to np. Kevina Garnetta. Ale zaraz – przecież Shaq zrobił kiedyś to samo… a Barkley? Zaraz dojdziemy do tego że gracze zmieniali kluby już wcześniej, choć niekoniecznie po to by tworzyć wielkie trójki. Ale je zmieniali, bo mają do tego prawo – fajnie by było gdyby taki zawodnik spędził cała karierę w jednym klubie, ale to nie może być ekhm przymus. Jeśli ktoś nie chce – to nie chce. Jak chce grać z kumplami w NY czy Miami – to jest to jego decyzja. Fakt że czasem zbyt medialna – ale to już chyba inwencja twórcza agentów żeby zrobić coś wyjątkowego, z tego co już wyjątkowe (bo KG, Allen i Pierce zrobili to wcześniej :P), nie jest.

    Przepłaceni gracze
    To jest problem i faktycznie amnestia nic tu nie da – poleci jeden, zostanie jeszcze 2-3. Są zresztą różne formy przepłacenia, można przepłacić np. Gortata; ale to aż tak nie boli, tylko boli potem głupota GM-a który takiego gracza oddaje gdzieś za paczkę frytek i snickersa… można przepłacić takiego Jarica i nawet za paczkę frytek i snickersa nikt nie zechce.

    1. Nie ma problemu – o to chodzi :) Gwiazdy oczywiście zmieniały kluby i będą dalej to robiły nie można jednak dopuścić do sytuacji by to ogon machał psem. Styl w jakim LBJ opuścił Cleveland, Melodramat czy choćby odejście Williamsa z Jazz (wraz z odejściem Sloana) sprawiają że powinno dojść do zmian w podejściu zawodników.

  2. Już zostawcie Travisa Outlaw w spokuje sam sobie nie dał takiego kontraktu.Po prostu miał słaby sezon w Nets,którzy mieli dużo gótówki i przepłacali wszystkich(PETRO,FarmaR).Myśle że jakby prezentował się tak jak w Trail Blazers to na te 5-6 baniek spokojnie zasługiwał.Jest kilka bardziej absuardalnych kontraktów w lidze: Varejao,Turkoglu,Diop czy Calderon.

    1. Mimo wszystko musisz przyznać, że patrząc na ostatni sezon Outlaw jest grubo przepłacony. Nie wiem czy nie będzie to klasyczny przypadek spinania się gracza przed dużym kontraktem i odpuszczenia gdy już się go otrzyma. Chciałbym się mylić, ale na razie na to wygląda…

  3. przepałacają wszyscy lub prawie wszyscy, wiadomo można równie przeplacić, można gigantycznie, a można trochę, ale kluby są w trudnej sytuacji – gdy powstaje wielka trójka w Miami, to inne kluby muszą dać jakąś odpowiedź, a wtedy zwiększa się ryzyko, że zawodnik będzie przepłacany- pojawia się wtedy pytanie albo dam więcej albo konkurent go weźmie, bo np. gracz weźmie od niego mniej, bo będzie miał szanse na mistrza, ciężkie dezycje.
    Do tego dochodzi kwestia zdrowia, gracze się łamią, a tego już w żaden sposób nie przewidzisz. Orlando ze zdrowymi Hillem i McGradym, albo Houston z zdrowymi Mingiem i McGradym, z dodatkiem młodszej wersji Artesta, czy Portland z zdrowymi Royem i Odenem. Jak to GM mają przewidzieć.
    Do tego kwestia, że graczowi może się zwyczajnie przestać chcieć trenować.
    Zawodnicy są w nba tak zabezpieczeni, że jedyne co pozostaje trenerom, GM to podsycanie atmosfery walki o osiągnięcie sukcesu zespołu, pełnego dowartościowania tylko tych graczy, których kluby odnoszą sukces, i to właśnie robią – np, nie ma szans na MVP sezonu, czy play off bez w pierwszej sytuacji super dobrego sezonu dla drużyny, w drugim dodatkowo zdobycia mistrzostwa

Comments are closed.