Euroliga: podsumowanie IV dnia w grupie D

Od potyczki Mistrza Polski z czołową drużyną rosyjskiej ekstraligi – Unicsem Kazan – rozpoczął się czwarty dzień euroligowych zmagań w grupie D. Wiadomo było, iż naszą eksportową ekipę czeka bardzo ciężka przeprawa, ze względu na nagłą ucieczkę Alonzo Gee. Pomimo absencji, kreowanego na lidera zespołu Tomasa Pacesasa, swingmana gra gdynian stała na przyzwoitym poziomie i naprawdę niewiele zabrakło do odniesienia pierwszego zwycięstwa w tegorocznej edycji Euroligi.

 Asseco Prokom Gdynia – Unics Kazan 68:72

Pierwsze punkt w meczu zdobył z rzutu wolnego Blassingame, ale szybko rzutem za 3 odpowiedział zawodnik, który od wielu lat staje na drodze koszykarzy Asseco Prokomu – Henry Domercant. Po 8 minutach gry na tablicy widniał wynik 12:12. Od tego momentu przewagę zaczęli uzyskiwać koszykarze rosyjskiego Unicsu, którzy zdobyli kolejne 5 punktów i pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem drużyny z Kazania 12:17.

Początek drugiej kwarty to dalsze powiększanie przewagi Unicsu. Pierwsze swoje punkty zdobył w tej części meczu, świetnie znany z gry w Śląsku Wrocław Lynn Greer, który po akcji 2+1 wyprowadził swój zespół na prowadzenie 17:26. Kiedy wydawało się, że Unics będzie kontrolował przebieg spotkania, na boisku pojawił się bardzo rzadko oglądany w zespole Mistrza PolskiMichael Kuebler. Najpierw w ostatniej sekundzie akcji z bardzo trudnej pozycji trafił za 2 punkty, a potem dołożył kolejne 8 punktów i po pierwszej połowie to Prokom sensacyjnie prowadził z Unicsem 31:30.

Trzecia kwarta stała pod znakiem bardzo wyrównanej gry i częstych zmian prowadzenia. W zespole gości bardzo dobrze spisywał się Savrasenko, który w tej części gry zdobył 6 punktów. Kwarta zakończyła się celnym rzutem Seweryna, który wyprowadził Prokom na prowadzenie 46:45.

W czwartej kwarcie przypomniał o sobie Henry Domercant, który zdobył pierwsze 10 punktów dla swojego zespołu i tylko fantastyczna gra Motiejunas pozwalała Prokomi utrzymywać prowadzenie. W 35 minucie po celnym rzucie za 2, słabo spisującego się w tym meczu Hrycaniuka Prokom prowadził 60:55. W końcowych momentach meczu gracze Mistrza Polski pozwolili zagrać rywalom dwie akcje 2+1, a kolejne punkty McCarty’ego wyprowadziły Unics na minutę przed końcem spotkania na prowadzenie 67:66. Szybko odpowiedział niezawodny w tej kwarcie Motiejunas. W kolejnej akcji wyprowadzony na czystą pozycją Domercant, zdobywając swój 15-ty punkt w tej kwarcie, trafił za 3 punkty i na 30 sekund przed końcem spotkania to Unics prowadził 68:70. Trener Pacesas wziął czas i wypuścił na parkiet pięciu niskich zawodników. Przemysław Frasunkiewicz uwolnił się spod opieki Savrasenki, jednak z czystej pozycji nie trafił za 3 punkty. 2 celne rzuty wolne Gubanova w kolejnej akcji ustaliły wynik spotkania

 

Union Olimpija – Galatasaray 70:79

Przed tym spotkaniem sugerowałem, że kluczowym pojedynkiem będzie rywalizacja Danny’ego Greena i Jaki Lakovića. Zaznaczyłem też, iż wiele będzie zależało od ich dyspozycji dnia, a obaj w tym sezonie prezentują formę sinusoidalną.

Gospodarze od pierwszych minut odczuli na swojej skórze agresywną obronę Galatasaray jak i świetną dyspozycję dnia Furkana Aldemira (18pkt i 11zb) oraz Joshu’y Shippa (18pkt i 5/8 z gry). Ponadto dobro drużyny nad własne zdobycze punktowe przełożył Laković (5 asyst i 1/2 z gry podczas 27 minut). Efekt gry tego tercetu do przerwy to wynik 44:37 dla przyjezdnych.

Mimo fatalnej postawy Amerykanina Greena (1/8 zza łuku) miejscowi za sprawą coraz lepszej obrony a także skuteczności z gry Aleksandra Capina (5/6 za trzy i 15 oczek) byli w stanie dojść rywala na dystans jednego punktu na zakończenie trzeciej odsłony (56:57).

Niestety dla miejscowych przez całe spotkanie nie potrafili oni zatrzymać trafiających z 68% skutecznością za dwa i 40% skutecznością za trzy gości.  Nie byli też w stanie zdominować gry na tablicach (24:31) pomimo najlepszego występu w ataku Ratko Vardy (14pkt). Na domiar złego swoich kluczowych rzutów nie trafili zza łuku Markota i Green, i to Turcy świętowali 2. swoją wygraną w Eurolidze.

 Barcelona – Montepaschi 92:75

Głównym daniem grupy D był czwartkowy pojedynek dwóch niepokonanych ekip z Hiszpanii i Włoch. Jak się jednak okazało kluczowy był sam początek spotkania i pierwsze 10 minut. W nich Barca zdominowała grę na własnym parkiecie 24:12. Główna zasługa przy tworzeniu przewagi to postawa trójki: Eidson, Lorbek, N’Dong.

Amerykanin rozegrał swoje najlepsze spotkanie od momentu transferu z Maccabi. Chuck zapisał na swoje konto 22pkt (8/11 z gry a w tym 3/3 za 3pkt), zebrał 6 piłek i asystował 4-krotnie. Senegalski środkowy dodał 15 oczek przy 7 zbiórkach, a Słoweński podkoszowy dołożył 17 punktów (dwukrotnie tylko pudłując).

Po stronie przyjezdnych tylko akcje Bo McCalebba i Igora Rakocevića dawały wiarę na skrócenie dystansu do rywala (40:28 do przerwy).  Macedończyk był najmocniejszym ogniwem swojej ekipy z 20 punktami na koncie (tylko jedno pudło). Natomiast czołowy snajper w historii Euroligi wzbogacił dorobek drużyny o 11 oczek i 5 asyst.

Barca niestety dla gości nie pozwoliła rywalom na wyrwanie 4. wygranej. Otóż przyjezdni nie wygrali w tym spotkaniu żadnej z kwart, nie mogli znaleźć miejsca do rzutu za trzy punkty (4/12; na obronę Katalończyków zwracałem uwagę w zapowiedzi) i wyraźnie przegrywali rywalizację na deskach (25:32).

Ponita: Czy ktoś w ogóle będzie w stanie wyrwać graczom trenera Pascuala choćby jeden mecz?

———————————–

Tabela grupy D:

1 Regal Barcelona 4-0

2 Montepaschi 3-1

3 Galatasaray 2-2

4 Unics 2-2

5 Union Olimpija 1-3

6 Asseco Prokom 0-4