Sezon regularny z padem w dłoni (2)

IT’S GAMETIME!

Cieszę się, że pomysł się spodobał, a dzisiaj dziać się będzie jeszcze więcej, bo drugiego dnia rozgrywek rozegrano aż 13 spotkań. Grali wszyscy poza Mavs i Jazz oraz Nuggets i Blazers, którzy jeszcze nie rozpoczęli sezonu. To nastąpi jutro w bezpośrednim starciu tych drużyn.

Zapraszam na podsumowanie drugiego dnia rozgrywek naszej 'wirtualnej ligi’.

Charlotte Bobcats (1-0) – Orlando Magic (0-1) 105:95

Drużyna wygrała z jednostką – Dwightem Howardem (21/10). Po prostu więcej Rysi grało dobrze – Maggette (20 pkt, 7-9 FG), T. Thomas (19/11) czy debiutujący Biyombo  (11/10). Z kolei Gil Arenas zaliczył występ w stylu Gila Arenasa (5p/3z/8a 2-11 FG). Po stronie Magików poza Supermanem pozytywnie wyróżnił się tylko Bass (19/8), ale sam front-court, jak dobry by nie był, nie wystarczy.

Philadelphia 76ers (1-0) – Toronto Raptors (0-1) 121:104

Valanciunas? Niesamowity. Barbosa? Świetny. Bargnani? Rewelacja. 73 punkty od tego tercetu nie załatwiły jednak sprawy. Tym bardziej, że w obronie to zaangażowanie było już mniej widoczne. A to wykorzystały Szóstki – aż 121 punktów (26 od Holiday’a, po 17 od Iggy’ego i Lou-Willa) zdobytych przez pensylwański team na 50-procentowej skuteczności zaważyły. No i 76ersom chciało się coś tam bronić.

New Jersey Nets (0-1) – Washington Wizards (1-0) 101:118

W stolicy Stanów tworzy się naprawdę świetna drużyna. Młoda, zbilansowana, dobrze uzupełniająca się, szczególnie w ataku. 6 graczy z double-digits (najlepszy – Blatche – 26) + JaVale McGee (6/12) jako patrolujący pomalowane, według mnie Pierre powinien dostarczać w tym sezonie śmiało około 2 bloki na mecz. Z kolei Nets niesieni przez Derona Williamsa (25/5/8) nie zajechali za daleko – zabrakło przede wszystkim obrony, a za dużo było fauli (47-57 FT Wizardsów). Dobry debiut Marshona Brooksa (19 pkt).

Atlanta Hawks (1-0) – Minnesota Timberwolves (0-1) 85:82

Nareszcie, po tych wszystkich przepełnionych ofensywą meczach, coś dla miłośników defensywy. A może inaczej – nieumiejętnego zdobywania punktów? Okaże się w następnych meczach obu ekip. Graczem meczu był ewidentnie Josh Smith. J-Smoove bliski był 5×5 (18/13/4/3/3). Hawks zaczęli bardzo dobrze, od pokaźnego prowadzenia po pierwszych dwunastu minutach (36:14), druga kwarta też była lepsza dla Jastrzębi (24:16) ale potem było coraz gorzej. Druga połowa to 52:25 dla Wolves, ale, jak widać w wyniku końcowym, nie udało się dogonić Hawks. Na czele tej nieudanej pogoni stał Kevin Love (18/9), którego dobrze uzupełniał Beasley (9/16). Derrick Williams (12/6, 2-9 FG) zanotował dość dobry pierwszy mecz, ale jeśli chodzi o skuteczność, to komentarza nie mam. Bywa. Brett Favre, wybitny quarterback w NFL, już na emeryturze, też zaczynał karierę od katastrofalnych dwóch meczów, a potem było lepiej. Taką przyszłość przewiduję dla Williamsa.

Chicago Bulls (0-2) – New Orleans Hornets (1-0) 84:91

Slaby start Bulls. Już druga porażka nie najlepiej wróży podopiecznym Thibsa, którzy celują w tym roku w Finał. Derrick Rose (22/9) spudłował 13 z 19 rzutów, co nie przeszkodziło mu w byciu najlepszym Bykiem dziś – to świadczy tylko o tym, jak słabo rzucali dziś gracze z Windy City. Hornets? Przeciwnie, szczególnie jeśli chodzi o tercet West-Paul-Jack, najlepsi dziś koszykarze NO. Paul zanotował bardzo ciekawy statline (21/3/7/5stl), ale też mniej ciekawe 5 strat.

Oklahoma City Thunder (1-1) – Phoenix Suns (0-1) 79:74

Gortat, Morris, Nash, długo nic, Brooks, długo nic, jeszcze dłużej nic i reszta Słońc. Tak, to Polak (15/11) świecił dziś najjaśniej, wraz z debiutującym Marcusem Morrisem (10/11). Steve Nash znów rozdawał (11/8), ale nie wystarczyło to do double-double. Brooks (15 pkt, 5-15 FG) za dużo rzutów dziś forsował, choć w porównaniu do Vince’a Cartera (2-11 FG) jest jak.. Carter 10 lat wcześniej. Vinsanity’ego czeka emerytura, bo i atletycznie i rzutowo jest coraz gorszy.

Z kolei w szeregach Thunder zauważyć można coś bardzo ciekawego. Otóż Kevin Durant (18/12) jakby usunął się w cień, a przywództwo oddał Westbrookowi (30/5/6). Dzisiaj to się opłaciło. Caron Butler miał 10 punktów, jest materiałem na jednego z lepszych sixth-manów w lidze.

Houston Rockets (2-0) – Sacramento Kings (0-1) 108:84

Mecz bez historii. Blow-out. Kevin Martin (31 pkt) i Luis Scola (11/12) zagrali dobrze, ale kolejny raz dominował Donatas Motiejunas (24/11). O Kings nawet nie wspominam.

Cleveland Cavaliers (0-1) – Boston Celtics (1-0) 89:102

Dwa lata temu taki pojedynek byłby statement-game w jakimś double-headerze, pewnie na TNT czy ABC, gdzie goszczą tylko najlepsi. Teraz, tylko Celtics grają na dobrym poziomie, a w meczu z takimi słabiakami nie chce się dziadkom wysilać. Wydaje się, że młodzi gniewni Cavs z Irvingiem na czele powinni powalczyć. Nic z tych rzeczy. Irving (0-3 FG) był tak słaby, że szybko zastąpił go stary dobry grubasek Baron Davis (21 pkt). Gdzieś w cieniu Tristan Thompson w debiucie zrobił double-double (16/11), ale na losy meczu nie wpłynął – Celtowie jako drużyna są po prostu lepsi.

Indiana Pacers (0-1) – Detroit Pistons (1-0) 86:102

Niespodzianka. Pacers walczą po raz drugi z rzędu o play-offs, a Pistons walczą tylko o wysoki pick w drafcie. Chyba, że Rip Hamilton będzie dostarczał 35 punktów, tak jak dzisiaj. A może to tylko magia Pałacu? Wszak Pacers wcale źli nie byli, np. Granger (20 pkt) czy Hansbrough (14/14).

Milwaukee Bucks (1-0) – San Antonio Spurs (0-1) 81:79

Większa niespodzianka. Tobias Harris (20 pkt), Gooden, Jennings, Bogut (10/13) i S-Jax (14/6/8) wykonali dobrą robotę, Kozły wygrali dlatego, że lepszych było więcej niż słabszych. Inaczej było w Spurs, gdzie Parker (23) i Duncan (21/11) ciągnęli na barkach całe San Antonio. Ginobili 2-11 FG. CarterClub się powiększył?

Los Angeles Lakers (1-1) – Golden State Warriors (1-0) 95:123

Największa niespodzianka. Wojownicy wypompowali dzisiaj całe Jezioro. David Lee miał 13 punktów i 20 zbiórek. Lamar who? Pau who? ANDREW WHO?! Klay Thompson (28/4/3), Stephen Curry (25/4/7) – na nich nie było obrońców. METTA WORLD (1-10 FG) WHO? Wielkie zaskoczenie, ale jak co roku Warriors zaczynają dobrze, tak, że mówi się o play-offs, a potem.. no, to są Warriors. Lakers nie czują jeszcze systemu Mike’a Browna i braku trójkątów, ale do kwietnia dużo czasu.

Memphis Grizzlies (1-0) – Los Angeles Clippers (0-1) 110:91

O tym meczu tylko jedno zdanie – Grizzlies mieli aż trzy double-doubles w zespole – Gay (18/13), Gasol (16/13), Conley (12/11ast). A samo spotkanie? Mecz, jakich niemało na Zachodzie.

Miami Heat (1-0) – New York Knicks (0-1) 109:101

Wielka Trójka w natarciu. LeBron notuje kolejny James-like-statline (35/6/5/3stl), Bosh wreszcie jest wykorzystywany w ataku (22/6), a Wade (20/5/5) wjeżdżał sobie na kosz, tak, jakby grał z Knicks. Chwileczkę…

LeBron-Wade-Bosh >>> Amare-Melo-Billups.

OGŁOSZENIA:

Mbah a Moute (MIL) wypadł na cały sezon z powodu kontuzji.

SIGNINGS:

JR Smith -> Celtics

Jamal Crawford -> Bucks

Earl Boykins -> Mavs

Mo Evans -> Mavs

Shannon Brown -> Hornets

 

 

 

Komentarze do wpisu: “Sezon regularny z padem w dłoni (2)

  1. świetny motyw! już czekam na jutrzejsze spotkania :)
    Niepokoi mnie slaby początek moich bullsów i wtopa Lakers z kobasem ale mam cicha nadzieję na finał między nimi ale do tego jeszcze sporo czasu.
    Oby tylko lokaut się skończył i zaczęli grać

  2. JR Smith do Bostonu, no no Kevin poustawia go i będzie killer z ławki :D
    aż chciało by się zobaczyć całe statsy i top 10 z nocy…
    niech się ten lockout w końcu skończy

  3. co do statów, to jeśli ktoś chce wiedzieć, jak radzi sobie gracz X którego nie opisałem, to proszę pisać.

  4. PIĘKNIE HORNETS! Tak dalej!
    +podoba mi się Shannon Brown w Nowym Orleanie, super!

  5. Bulls będą wygrywać jak się patrzy, a NOH to będzie jedna wielka wtopa

  6. za duża wiara w debiutantów, poza tym bardzo fajnie, robisz smaka na ligę, tak trzymaj

  7. Jeśli Bulls zawodzą to już najwyższy czas na trzeci come back Mike’a))

  8. ale prawda jest taka, że ktoś ostro przepakował rookies w tej paczce :)

  9. ale prawda jest taka, że to najlepsza paczka z rookasami :P ale zaobserwowałem też z wcześniejszych gier, że play-offs nie wygrywa drużyna znikąd – liczy się doświadczenie :D

  10. Brawo Warriors brakuje mi Monty Ellisa jakie miał staty? :D

Comments are closed.