Szatański plan Davida Sterna

Autor: Majkel

Siedzę tak sobie, czytam o kolejnych zerwanych rozmowach o nowym CBA i nagle naszła niespokojna myśl: a co jeśli to wszystko jest ukartowane?  A może Stern chcąc wyciągnąć jak najwięcej z tej sytuacji stworzył iście diabelski plan, o który nikt go nie posądza i którego nikt się nie spodziewa? Popatrzmy.

Sytuacja 1:
Zawodnicy i liga dogadują się w połowie września, sezon rusza planowo, wszyscy cieszą się z rozpoczęcia rozgrywek i emocjonują kolejnymi spotkaniami.

Sytuacja 2:
Rozmowy o nowym CBA się przeciągają, zainteresowanie społeczne negocjacjami rośnie, kibice z niecierpliwością oczekują informacji „We have a deal”.  O lockoucie wypowiadają się kolejne osoby, jedne bardziej innej mniej związane z ligą, interweniuje sam Barack Obama (w końcu „jego” Bulls są jednymi z kontenderów). Wreszcie, na przełomie października i listopada porozumienie zostaje zawarte. Sezon rusza wraz z początkiem grudnia, a stęsknieni fani rzucają na ligę jak Maciej Iwański na pączki.

Który start ligi byłby bardziej wyczekiwany? W którym przypadku można by się spodziewać większej frekwencji na meczach? Moim zdaniem w sytuacji nr 2. W końcu „sezon mógł w ogóle nie ruszyć, trzeba więc korzystać!”. Emocje związane z przeciągającymi się rozmowami są większe niż zwykły początek sezonu.

Trzeba jednak uważać. NBA ostatnimi czasy zyskała pokaźne grono tzw. niedzielnych kibiców. Oni mogą szybko sobie odpuścić ligę, jeśli ta długo by nie ruszała, dlatego też te dwa stracone tygodnie to wszystko na to liga może sobie pozwolić. Te dwa tygodnie wiele nie zmienią, a przecież o lockoucie mówi się wszędzie i mówi się dużo. Więcej niż po prostu o rozpoczęciu sezonu. A jak wiemy ”nie ważne co mówią, ważne żeby mówili”.

Wiem, że to totalne sport-fiction, ale jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, gdy Stern przedstawia swój pomysł zawodnikom i właścicielom. Oni zaś przystają na tę propozycję a następnie toczą „zacięte” negocjacje. Dla mediów i kibiców.

Update:  tekst pisany był na początku tygodnia, gdy o żadnym progresie slychać nie było. To co obecnie się dzieje idealnie wpasowuje się w moją szaloną teorię.

A co Wy o tym myślicie?

 

Komentarze do wpisu: “Szatański plan Davida Sterna

  1. Nie wydaje mi się że Stern to zaplanował. Skąd mógł mieć pewność że zawodnicy zejdą do 52 czy tam 51,5 %. Nie mógł mieć pewności. Mógł tylko przypuszczać. A co by było gdyby zawodnicy zostali przy 53%? Wtedy liga by straciła ogromną ilość kibiców. Stern aż tak bardzo by nie ryzykował.
    To moje zdanie :)

  2. Przy Sternie szatan to jest ku*wa kiciuś:)
    Ale Stern to Ulisses i zna tę ligę jak własną kieszeń, więc wcale bym się nie zdziwił, jeśli okazałoby się to prawdą. No ale nigdy się nie dowiemy….

  3. Wg mnie nie ma takiej opcji na owy plan, bo:
    1. jak już autor tekstu zaznaczył, niedzielni gracze (na których „liga” cięzko pracowała i promowała się, odejdą od NBA i znajdą sobie cos innego na niedzielne popołudnia),
    2. Lockout nie jest mtorem napędowym dla prawdziwych i wiernych kibiców, bo oni niezależnie od tego co by sie działo w NBA będa „zawsze”. Lockotem żyja przede wszystkim media.
    3. Obie strony na przedłużającym sie „LO” tracą więcej niż potencjalnie odzyskają po starcie, bo straty za odwołane juz 202 mecze są dla samych zawodników kwocie ponad 300 000 000 $, nie uwzgledniając włodarzy NBA.
    4. Obecny „LO” to nie wina władz, lecz pazernych zawodników. Sytuacja jest klarowna: 22 z 30 klubów odnotowały stratę (mimo świetnego sezonu)! Wiec czy nie należy czegos zmienić w podziale? Czy niektóre kluby mają upaść? Podział 50:50 jest sprawiedliwy i jednocześnie bardzo dobry dla zawodników, tylko oni przez pazerność chcą więcej. To juz biznesmeni a nie sportowcy. Ja osobiście winie ich za trwający Lockout. Myslę, że wkrótce Fani NBA zaczną oficjalnie domagac sie od zawodników przejrzenia na oczy i zgodzenia sie na podział pół na pół. Tylko, że pyszni zawodnicy widać jaki mają do tego stosunek.

Comments are closed.