CSKA wygrało na inaugurację Euroligi

CSKA Moskwa wygrało 87-74 z Zalgirisem w Wilnie na inaugurację tegorocznych rozgrywek Euroligi. Wspaniały powrót do Europy zaliczył Andriej Kirilenko.


Niemal komplet widzów zgromadzonych w nowiutkiej Zalgirio Arenie obserwowało ciekawe, ale dosyć jednostronne widowisko. Od pierwszych minut dzięki sporej przewadze na tablicach wygrywało CSKA. Bardzo aktywnie grał Andriej Kirilenko, a grą rosyjskiej drużyny doskonale kierował Milos Teodosic. Przez długi czas utrzymywał się jednak wyrównany wynik. Dopiero po drugiej w tym spotkaniu trójce serbskiego rozgrywającego, ekipa z Moskwy wyszła na prowadzenie 20-10.

Ku uciesze miejscowych, wejście weterana DeJuana Collinsa ożywiło grę Zalgirisu i po sześciu punktach z rzędu, przewaga zmalała. Końcówka pierwszej kwarty należała już do Rosjan i po celnym rzucie za trzy punkty równo z końcowa syreną Ramunasa Siskauskasa, po 10 minutach było 25-16. Świetnie spisywał się Kirilenko, który miał już wtedy na swoim koncie 8 punktów, 6 zbiórek i 2 asysty.

Początkowe minuty drugiej kwarty należały zdecydowanie do gospodarzy. Dobra gra zwłaszcza Sonny’ego Weemsa sprawiła, że jego zespół doszedł CSKA na 25-28 po pięciu minutach tej odsłony. Litwini niwelowali w tym meczu straty zazwyczaj w momencie, kiedy na ławkę siadał Teodosic. Zastępujący go na rozegraniu Jamont Gordon od zawsze był bardziej strzelcem niż  playmakerem i to spotkanie udowodniło ta tezę. Jonas Kazlauskas szybko się zreflektował i Serb wrócił na parkiet. mądrze rozgrywane przez niego akcje przyniosły niebawem run 12-0, który zamknął kwartę. Na te punkty złożyły się trafienia Kristofa Lavrinovica (2 razy za trzy), Nenada Krstica i samego rozgrywającego. Po dwóch ćwiartkach CSKA prowadziło 44-31.

Zespół mistrzów Rosji bardzo dobrze bronił. Jego zawodnicy odcinali Litwinów od podań na dystansie, co powodowało, że bardzo długo piłka była w rękach nieskutecznego dzisiaj Ty Lawsona. Po 20 minutach CSKA miało 12 asyst przy tylko 1 Zalgirisu. Teodosic i spółka trafili 7 rzutów za trzy, natomiast podopieczni Ioanisa Zourosa żadnego.

W trzeciej i czwartej odsłonie przewaga CSKA nie podlegała już dyskusji. Gospodarze ani raz nie zbliżyli się na mniej niż10 punktów przewagi. Do świetnie grających Kirilenki i Teodosicia dołączył jeszcze Rosjanin Alexey Shved. Dwaj ostatni doskonale się uzupełniają na dwóch pozycjach obrońców i dzięki swojej wszechstronności mogą stosować wymienność pozycji z czym zupełnie nie radzili sobie gracze Zalgirisu.

Ta trójka była najjaśniejszymi postaciami tego spotkania. Największe brawa należą się Kirilence, który udowodnił, że jest koszykarzem wystającym znacznie ponad europejski poziom. W sumie zanotował 17 punktów, 15 zbiórek, 5 asyst i 4 bloki. Wielkie pochwały należą się także Teodosicowi (16 pkt, 8 ast, 4 zb, 2 prz.) i Shvedowi (19 pkt, 5-8 FG).

W litewskiej drużynie nie zawiódł chyba tylko doświadczony Collins (18 pkt, 5-6 FG, 4 ast, 3 zb.), a nie popisali się dwaj przybysze z NBA. Weems rzucił co prawda 16 punktów, ale spudłował aż  11 z 16 rzutów, a Lawson w 20 minut zdobył 7 punktów i nie rozdał ani jednej asysty.

Moskiewska drużyna potwierdziła w tym meczu swoje mistrzowskie aspiracje. CSKA wydaje się być na warunki europejskie zespołem kompletnym. Dwóch świetnych graczy na rozegraniu, skuteczni gracze obwodowi, duża siła pod koszami i doświadczony trener na ławce.

Zalgiris będzie miał problemy dopóki Lawson i Weems nie nauczą się w jaki sposób gra się w Europie. zabrakło punktów z obwodu, a podkoszowi nie potrafili zdominować słabo dysponowanego Krstica (3-11 FG).

Zalgiris Wilno – CSKA Moskwa 74:87  (16:25, 15:19, 21:23, 22:20)

Zalgiris: Collins 18, Weems 16, Popović 8, Lawson 7, Delininkaitis 6, Jankunas 4, Javtokas 4, Kuzminskas 4, Kalnietis 3, Raković 2, Klimavicius 2.

CSKA: Shved 19, Kirilenko 17, Teodosić 16, Lavrinović 12, Krstić 11, Khryapa 7, Siskauskas 5.