Lockout, czyli gdzie (i czy warto) szukać debiutantów

Z wczorajszego artykułu Quentina możecie dowiedzieć się jakie kierunki na czas lockoutu obrało wielu zawodników z NBA. Dzisiaj postaram się przybliżyć wam sytuację debiutantów nadchodzącego w bardzo powolnym tempie sezonu. Także tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się na europejskie czy też azjatyckie kontrakty.



Zacznę od samej góry. Póki co wiadomo, że najwyższy pick draftu 2011 jaki zagra w Europie to Jonas Valanciunas, który i tak zrobiłby to bez względu na przerwę za oceanem. Co z resztą rookies? Na dzień dzisiejszy nr 1 tegorocznego naboru zajmuje się ciężką pracą na college’u. Kyrie Irving, bo o nim mowa zdecydował się przedłużyć swój pobyt w Duketak długo jak będzie to możliwe„. Do rozpoczęcia sezonu NBA będzie zajmował się psychologią. Z pożytecznie spędzanego przez urodzonego w Australii point guarda zadowolony jest jego ojciec, który jak mówi Kyrie nadal kładzie nacisk na edukację syna.

Numer 2 – Derrick Williams po tym jak udał się w podróż na Filipiny by promować na tamtejszym rynku swoją osobę skupił się na indywidualnym rozwoju. Podobnie jak Irving trenował na obiektach swojego byłego uniwersytetu (Tucson, Arizona). W międzyczasie wykonywał coś takiego:

 

Enes Kanter, o którym niedawno pisałem w cyklu rookies przez większość dotychczasowego „urlopu” trenował wraz z reprezentacją Turcji. We wrześniu zaliczył zresztą bardzo udany (indywidualnie) występ na Eurobaskecie. Miesiąc temu pojawiły się plotki na temat możliwego podpisania przez urodzonego w Zurychu zawodnika kontraktu w Chinach. Jego agent mówił o dwóch ofertach – nazwy konkretnych klubów nie padły.

Następny w kolejce jest Tristan Thompson. Kanadyjczyk nie zagrał na FIBA Americas, ale czasu nie marnuje i także wrócił do edukacji. Przy okazji trenuje z dawnymi kolegami z University of Texas. Jonas Valanciunas o czym wiedzieliśmy już wcześniej pozostanie na najbliższy sezon w Lietuvos Rytas Wilno. Niestety ominie go gra w Eurolidze, ponieważ jego zespół poległ w finale turnieju kwalifikacyjnego. Nadzieja czeskiego basketu Jan Vesely już dawno zapowiedział, że do Europy wracać nie zamierza. Choć istniała dla niego możliwość powrotu do Partizana Belgrad agent Czecha otwarcie stwierdził, że nie ma sensu ryzykować kontuzji, a jego klient postawi na trening indywidualny.

W poszukiwaniu zawodników, którzy podjęli już decyzję o grze w zespole „zastępczym” zatrzymam się na sekundę przy Markieffie Morrisie. Młody Amerykanin wybrany przez Suns był już podobno jedną nogą w Panathinaikosie. Ostatecznie plotki te zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Z kolei numer 16 tegorocznego draftu – Nikola Vucevic po tym jak pokazał się na litewskim Eurobaskecie będzie reprezentował barwy Buducnosti Podgorica. Warto przy tym wspomnieć, że nie wliczając Valanciunasa to właśnie Czarnogórzec jest pierwszym z wydraftowanych w tym roku zawodników, który ma już kontrakt w Europie. Następnym jest… Donatas Motiejunas, czyli nowy nabytek Asseco Prokomu Gdynia. 20 pick dotychczas reprezentował barwy Benettonu Treviso, a w NBA ma grać dla Rockets.

Z pierwszej rundy mamy jeszcze Nikolę Mirotica, ale naturalizowany Hiszpan podpisał z Realem 5-letnie przedłużenie umowy i nie zanosi się na to byśmy w najbliższym czasie zobaczyli go w najlepszej lidze świata.

Większość zawodników, którzy zdecydowali się na odważne ruchy to ci wybrani w drugiej rundzie. Brak gwarantowanego kontraktu wywiera na nich na pewno trochę presji dlatego produktywnie spędzony lockout może przybliżyć ich do występów w NBA. W tej grupie znajdziemy: Justina Harpera (nr 32, Strasbourg), Kyle’a Singlera (nr 33, Alicante),  Chandlera Parsonsa (nr 38, Cholet), Jona Leuera (nr 40, Skyliners Frankfurt), Keitha Bensona (nr 48, Sassari), Lavoy’a Allena (nr 50, Strasbourg), Jona Dieblera (nr 51, Paninios) i E’Twauna Moore’a (nr 55, Benetton).

Wykonując szybkie podsumowanie – z całej tej grupy tylko Motiejunas będzie miał okazję do występów w Eurolidze. Większość pokaże się jednak w Eurocupie tak jak m.in.: ValanciunasVucevic. Osobiście zamiast oglądać ich wszystkich w europejskich pucharach wolałbym zobaczyć co potrafią na parkietach NBA. W sytuacji, w której niestety nie mamy na to żadnego wpływu wypada skorzystać z okazji obejrzenia tych chłopaków w potyczkach na naszym kontynencie. Może któryś z nich okaże się Landry’m Fieldsem draftu 2011?