Grant Hill w Miami?

Ostatnimi czasy coraz głośniej mówi się o chęci przejścia Granta Hilla do jednego z zespołów z mistrzowskimi aspiracjami. Mimo świetnej kondycji 38 letni skrzydłowy nie ma już wiele czasu na zdobycie mistrzowskiego pierścienia. W tej sytuacji największe szanse wg Alexa Kennedy’ego z Hoopsworld mają Miami Heat!

W drużynie z South Beach Hill mógłby pełnić funkcję kluczowego zmiennika, a także zapewnić niezbędne doświadczenie i świetną obronę z ławki. Wydaje się wręcz idealnym graczem by grać z LeBronem Jamesem lub Dwyane Wadem (w czasie gdy jeden z nich odpoczywa). Jeżeli weźmiemy także pod uwagę, że nie zależy mu już tak bardzo na pieniądzach to mogłaby być to sytuacja typu win-win.

Co myślicie o szansach na taki transfer i pomyśle gry Granta w Heat?

Komentarze do wpisu: “Grant Hill w Miami?

  1. OStatnia szansa na tytuł dla gracza który miał ogromny potencjał ale kontuzje zrobiły z jego kostek jesień średniowiecza… Ale wrócił i w wieku 38 lat gra bardzo dobry basket, więc życzę mu pierścienia bo swoją wytrwałością zasłużył

  2. Faktycznie pierścień dla Granta Hilla to było by coś wspaniałego. Jego kolega z draftu swój pierścień zdobył w poprzednim sezonie. Teraz czas na Granta. Nawet w Miami

  3. Kurczę, z jednej strony uwielbiam gościa i bardzo chciałbym, żeby zdobył pierścień. Ale z drugiej strony wolałbym, żeby pozostał w Suns, którym ostro kibicuję. Choć z nimi realnie patrząc nie ma szans na mistrza. Mieszane uczucia…

  4. Grant Hill – klasa sama w sobie. I nie chodzi mi nawet o klasę koszykarską, która jest bezsprzeczna, ale o klasę dotyczącą jego jako człowieka. Świetna osobowość. Nie ma wielu graczy w NBA z taką kulturą osobistą poza boiskiem. Czytałem i oglądałem z nin wiele wywiadów i naprawdę robi ogromne wrażenie nawet sposób w jaki rozmawia z dziennikarzem. Facet miał talent gigantyczny. W tej chwili mógółby być grającą legendą z kilkoma mistrzostwami i mvp na koncie. Niestety kontuzje i złe decyzje zniszczyły mu karierę. Jednego nie można mu zarzucić – braku charakteru. Z tego co wiadomo to miał szansę gry w Bostonie i walczenie o pierścień. Nie skorzystał z niej być może dlatego że właśnie lekarze z Phoenix wyprowadzili go na prostą (w Suns mają jeden z najlepszych sztabów medycznych w lidze) i nie chciał się z tamtąd ruszać.
    Na pewno zasługuje na tytuł. Czy Miami? Zamienienie gorącego Phoenix na słoneczne Miami nie byłoby złe. Pewnie taki gracz „ociepliłby” wizerunek Heat. Życzę mu podjęcia wreszcie dobrej decyzji.

  5. myślę że grant ma gdzieś pierścień i mvp, na tym polega jego wyjątkowość – zostanie ze słońcami do końca

    1. Hill jest rzeczywiście wyjątkowy na skalę ligi. Szansę na MVP stracił dawno temu z pierwszą poważniejszą kontuzją kostki. Szansę na tytuł ma cały czas. NA pewno nie ma w nosie pierścienia, bo to by było sprzeczne z jego charakterem. Pragnie go bardzo mocno. Na pewno nie ma szans na tytuł w Słońcach. Gdzie indziej? Być może. Zawsze jest ryzyko. W Miami szansa byłaby w tej chwili chyba największa.

    2. Wszyscy zawodnicy NBA podreślają że w NBA liczą się tylko dwie rzeczy: kasa i szacunek. Prawdziwy Respect można zdobyć tylko poprzez wygranie tytułu. Tak to jest na tym świecie (a w Stanach w szczególności) że pamięta się tylko zwycięzców. Przegrani się nie liczą. Wszyscy gracze, a najlepsi szczególnie, chcą być zapamiętani. Z kolei MVP dla gracza daje mocną kartę przetargową w rękach jego agenta przy negocjowaniu kolejnego kontraktu.
      Najlepiej mieć i kasę i szacunek (wzorem do naśladowania i ideałem jest tutaj Jordan – „wszyscy chcą być tacy jak Mike”). Niektórzy gonią za kasą – tych kibice nie szanują. Inni kolekcjonują tytuły jako drugo lub trzecio planowi zawodnicy.

  6. hill to wielki zawodnik i nie musi tego udowadniac nie zalezy mu na pieniadzach wiec mysle ze jest to prawdopodobne. w wielku 38 lat muglby byc najlepszym 6-th manem ligi!

  7. Jego doświadczenie, znakomite porozumienie z resztą zespołu, wola walki i pozytywny odbiór publiczny to atuty predysponujące go do gry w każdej czołowej ekipie ligi. Rzeczywiście może być najlepszym 6-stym każdego zespołu, pod warunkiem, że będzie szanowane jego zdrowie.

    Może i w Miami znalazłby swoje miejsce, ale myślę, że Big Tio to już i tak dużo. Po co mu gra w cieniu Jamesa. Taką rozpaczliwą drogę wybierali już Barkley, Malone, czy Wilkins. Nie było to ładne.
    Wolałbym go zobaczyć jako mentora w młodych zespołach jak chociażby Oklahoma. Idealny zmiennik dla ich lidera, człowiek, który może w kluczowych momentach uspokoić grę i wziąć na siebie ciężar. Tam mógłby być traktowany jako rzeczywista wartość dla zespołu, a nie tylko weteran.

  8. Akurat Barkley i Malone kończyli kariery jako pierwszopiątkowi gracze w kontenderach. Grant Hill nie ma szans na start5 w żadnym klubie z czołówki.
    Sporo szumu zrobiło się o możliwości gry Hilla w Miami. Im więcej o tym czytam (opinie i komentarze) tym bardziej wierzę, że jego gra w tym zespole mogłaby być dobrym pomysłem.

Comments are closed.