Asian Championship. Dziwna impreza.

Od pięciu dni w chińskim Wuhan rozgrywane są Mistrzostwa Azji w koszykówce. Poziomem odbiegają znacząco od zakończonego wczoraj Eurobasketu, ale wbrew pozorom dzieje się tam całkiem sporo. Nie do końca związanego ze sportem.


Do rywalizacji w azjatyckich mistrzostwach przystąpiło 16 zespołów podzielonych na cztery grupy. Do drugiej, trwającej obecnie rundy awansowały po trzy zespoły z każdej grupy, czyli podobnie jak na Eurobaskecie. 12 drużyn utworzyło grupy E i F. Po zakończeniu tej rundy, po cztery reprezentacje z każdej z grup zagrają w ćwierćfinałach. Finał odbędzie się 25 września w mieszczącej 13000 widzów hali w Wuhan.

Faworytem do zdobycia złotego medalu jest Iran, obrońca tytułu zdobytego dwa lata temu w także chińskim Tianjin. Trenerem tego zespołu jest doskonale znany w Polsce Veselin Matic. Były selekcjoner reprezentacji Polski ma pod swoimi skrzydłami Hameda Haddadiego. Gracz Memphis Grizzlies jest jedną z gwiazd azjatyckich mistrzostw.

Na początku trzeba zaznaczyć jednak, że są to przedziwne rozgrywki. Po pierwsze, największymi „gwiazdami” pierwszej rundy mistrzostw była reprezentacja Kataru. Otóż w tym małym państewku słynącym z wielkiego bogactwa pochodzącego z dóbr naturalnych od niedawna bardzo mocno postawiono na promocję poprzez sport. Szejkowie nie wpompowali jednak zbyt wiele petrodolarów w szkolenie młodzieży. Bardziej zależy im na szybkich sukcesach i podkupują zazwyczaj amerykańskich zawodników, aby grali w ich kadrze.

FIBA postanowiła jednak ukrócić takie działania i nie dopuściła do gry w Wuhan pięciu z jedenastu takich przyszywanych Katarczyków. Ci, którzy do Chin przyjechali postanowili zaprotestować w ciekawy sposób. Mianowicie każdy z koszykarzy przebywających na boisku popełnia jak najszybciej pięć fauli i wędruje na ławkę rezerwowych. Kiedy w zespole Kataru zabraknie już graczy, mecz się kończy. W taki sposób pierwszego dnia Katar uległ Uzbekistanowi 12-27, a dzień później 4-40 z Iranem. To drugie „spotkanie” można obejrzeć tutaj dzięki Kosiemu.

W ostatnim meczu pierwszej fazy grupowej  Katarczycy już w taki sposób nie faulowali i gdyby wygrali z Tajwanem, mogliby grać dalej. Przegrali jednak 78-94, całe 40 minut grając jedną piątką…

Grupa B, w której występował Katar w ogóle obfitowała w dziwne wydarzenia. Wspomniany wyżej Iran w pierwszym meczu wygrał …. 49-37 z Tajwanem. W sumie oba zespoły trafiły tylko 33 rzuty z gry na 120 prób. Iran zdobył aż 36 punktów z pomalowanego co nie dziwi kiedy spojrzy się na to, że najwyższy zawodnik Tajwanu Wen-Ting Tseng (206 cm) przez 34 minuty trafił 1 z 10 rzutów z gry w dodatku za trzy. Haddadi także nie popisał się w ofensywie (8 pkt., 3-12 FG), ale zdominował swojego rywala na tablicach, zbierając aż 18 piłek. Kolejne spotkanie faworytów do złota było spacerkiem z Katarem. Dzień później przeciwnikiem Iranu była reprezentacja Uzbekistanu. Wynik tego starcia kolejny raz zadziwił wszystkich. Podopieczni Matica wygrali 132-38! Tym razem Haddadi w  zaledwie 18 minut, rzucił 18 punktów oraz zebrał 11 piłek i rozdał 6 asyst. Arslan Kazemi, który studiuje na Uniwersytecie Rice zanotował 18 pkt., 14 zb., 5 ast.

W pozostałych grupach nie działy się już takie cuda. Do grup E i F awansowały: Iran, Korea, Tajwan, Liban, Uzbekistan i Malezja (E) oraz Japonia, Chiny, Filipiny, Jordania, Syria i Zjednoczone Emiraty Arabskie (F).

W tegorocznym Eurobaskecie mieliśmy prawdziwy wysyp koszykarskich gwiazd. Zawodników z kontraktami w NBA na Litwę przybyło ponad 30. W Mistrzostwach Azji nie występuje co zrozumiałe tylu znanych koszykarzy. Można wręcz powiedzieć, że nawet dla bardzo wnikliwych sympatyków basketu ponad 80% graczy jest zupełnie anonimowa.

Z tych, których można kojarzyć występują oprócz  Haddadiego Chińczycy: Yi Jianlian, Wang Zhizhi, Liu Wei i Sun Yue. Każdy z nich miał mniejszy lub większy kontakt z NBA. Jianlian dalej w niej występuje. Korea ma swojego giganta Ha Seung-Jina (221 cm), który rozegrał 46 meczów w barwach Blazers. W zespole Jordanii można znaleźć naturalizowanych graczy rodem z USA Sama Daghlasa i Rasheima Wrighta.

Filipiny to przede wszystkim były trener Anwilu Włocławek (1997-98) Rajko Toroman oraz Marcus Douthit (56 numer Draftu 2004). Jako ciekawostkę mogę podać, że jednym z najlepszych koszykarzy w historii Filipin był niejaki Robert Jaworski, którego ojciec pochodził z Polski, ale mieszkał w USA.

Centrem Libanu jest Sam Hoskin znany z Cibony Zagrzeb i Uralu Great Perm.

Wracając jednak do imprezy w Wuhan, od pierwszego dnia drugiej rundy obserwujemy ponownie wyniki świadczące raczej o słabym poziomie i dużej różnicy umiejętności pomiędzy poszczególnymi zespołami. Iran wygrał swój następny mecz, tym razem z Malezją 121-36. Najlepszym strzelcem zespołu był Haddadi, który rzucił 20 punktów. Kolejny raz zdeklasowali swoich rywali na deskach, zbierając 58 piłek przy tylko 23 Malezji.

W pozostałych meczach grupy E, Liban przegrał 58-60 z Tajwanem, a Korea rozgromiła 106-57 Uzbekistan. W grupie F Filipiny wygrały 72-64 z Jordanią, Japonia 101-61 z ZEA, a Chiny z Syrią 90-71. 19 punktów i 6 zbiórek dla gospodarzy zanotował Yi Jianlian.

Najlepszym strzelcem mistrzostw jest Rasheim Wright. Reprezentant Jordanii rzuca średnio 21 punktów na mecz. Najwięcej piłek zbiera Haddadi (10.7 zb.), a najlepszym asystentem jest Indonezyjczyk Mario Wuysang (6.3 ast.).

W tabeli grupy F prowadzą z kompletem zwycięstw Japonia i Chiny, natomiast w E taka samą sytuację mają Iran i Korea.

 

Komentarze do wpisu: “Asian Championship. Dziwna impreza.

  1. moim zdaniem akcja Berishy gdzie odbił piłkę od Turkoglou powinna się znaleźć w tym zestawieniu

Comments are closed.