Podsumowanie dnia na Eurobaskecie – grupa F

Za nami dwa bardzo emocjonujące spotkania grupy F oraz jedno mniej wyrównane. Rozpoczęło się od potyczki Macedonii z Gruzją, a obchodzący dziś swój Dzień Niepodległości koszykarze z byłej Jugosławii mieli ułatwione zadanie bo ich rywale wystąpili bez swojego asa atutowego – Zazy Pachulii.

Gracze pracującego na co dzień z Phoenix Suns Igora Kokoszkowa nie składali jednak broni i podjęli wyzwanie z bałkańską rewelacją turnieju. Wiele dobrego można powiedzieć o występie wybranego niegdyś przez Denver Nuggets Nikoloza Ckitiszwiliego. Dublet ze strony gruzińskiego podkoszowego pozwolił jego reprezentacji na trzymanie wyniki przez pierwsze 20 minut a następnie na odrobienie strat na przełomie ostatniej odsłony.

Spotkanie było meczem walki, a obie drużyny notowały niską skuteczność na poziomie nie wyższym niż 36% (ten wskaźnik odnosi się do Gruzji , a Macedonia miała 33%). Co istotne, nawet pomimo absencji Pachulii gruzińscy koszykarze zdominowali walkę na tablicach 46-32.

Co zatem zadecydowało o wygranej „czarnego konia” tej imprezy; przede wszystkim liczba strat rywali przy agresywnej obronie na obwodzie Macedończyków. Gracze Kokoszkowa stracili aż 21 piłek , kradnąc przeciwnikowi ledwie 10 takich. Nie pomogła też wysoka dyspozycja dnia Viktora Sanikidze (15pkt/7zb przy skuteczności 5/6).

O ile gracze zza naszej wschodniej granicy mogli liczyć na duet skrzydłowych, o tyle obchodzący dziś swoje narodowe święto gracze Marina Dokuzovskiego mieli znów mocnego dyrygenta w postaci Bo McCalebba (27pkt/4as/4przech). Naturalizowany reprezentant kraju trafił 10 z 13 prób za dwa punkty, nie myląc się przy decydującej penetracji pod kosz, na dwie sekundy przed końcową syreną, zapewniając swojej ekipie kolejną wygraną w turnieju.

Gruzja – Macedonia 63:65
(12:13, 14:16, 18:25, 19:11)

Gruzja: Ckitiszwili 20, Sanikidze 15, Markoiszwili 7, Szengelia 7, Haynes 6, V. Boisa 4, Gamgrelidze 1, Cincadze 1, Szermadini 1, A. Boisa 0.

Macedonia: McCalebb 27, V. Stojanovski 8, Antic 8, Ilievski 6, Samardziski 5, D. Stojanovski 4, Gechevski 4, Sokolov3, Mirakovski 0, Chekovski 0

Zdecydowaną wygraną odnieśli Rosjanie, którzy ograli inną rewelację turnieju – reprezentację Finlandii. Kluczowa okazała się druga kwarta meczu, wygrana przez Sborną aż 15:6. Do tego Suomi wrzucili rywalom zaledwie 19 oczek przez pierwsze 20 minut.

Swoją dobrą postawę w tym spotkaniu, podopieczni Davida Blatta, zawdzięczają solidnej i aktywnej defensywie, a także doskonałej grze w ataku w obrębie pola trzech sekund. Kirilenko oraz Mozgov dzięki dograniom Chriapy (11as.)  trafiali z 60% skutecznością (mimo, że tylko raz trafili zza łuku podczas całych 40 min).

Uwaga:52 oczka zdobyli w pomalowanym Rosjanie podczas gdy Finowie tylko 18!

Finlandia – Rosja 60:79
(14:18, 6:15, 18:26, 22:20)

Finlandia: Huff 14, Lee 11, Rannikko 11, Koponen 10, Kotti 6, Koivisto 4, Nikkila 2, Virtanen 2, Muurinen 0, Salin 0, Makalainen 0.

Rosja: Kirilenko 14, Szwed 12, Mozgow 11, Woroncewicz 11, Bykow 8, Chriapa 7 (11 as), Fridzon 6, Monia 6, Szabałkin 2, Antonow 2, Ponkraszow 0.

Nie małe emocje zgotowali nam koszykarze Grecji i Słowenii. Grający bez swoich największych gwiazd Grecy (Papaloukas, Diamantidis, Spanoulis) podyktowali bardzo mocne warunki od pierwszej minuty potyczki, notując min. bardzo wysoką skuteczność przy rzutach zza łuku (57%).

Dzięki postawie Bourousisa, Calathesa, Fotsisa czy Zisisa gracze Iliasa Zourosa zbudowali aż 15-punktową zaliczkę na przestrzeni drugiej odsłony spotkania (35:20). Od tego momentu – po przerwie na żądanie – trener Słoweńców Bozidar Maljković bardziej postawił na strefę, która w trzeciej kwarcie pozwoliła jego podopiecznym na powrót do wyrównanej gry. Ostoją gry w obronie i na atakowanej tablicy okazał się Mirza Begić (12 zbiórek).

Od stanu 8:2 na początku drugiej połowy Słoweńcy „chwycili wiatr w żagle”  i doprowadzili do remisu. Kontra i wsad piłki do kosza Zorana Dragića, a po chwili trójka Smodisa wyprowadziły reprezentację z byłej Jugosławii na prowadzenie (44:43).  W końcówce spotkania byliśmy już świadkami bardzo zaciętej gry, akcji w obronie na pograniczu faulu oraz błędów. Żadna ze stron nie mogła znacząco podyktować swojego tempa.

Niestety zgubne dla Słoweńców okazało się uparte granie  na rzuty za trzy punkty. Pudłowali Ozbolt (1/5), na siłę rzucający Laković (3/8) czy słabo dysponowany rzutowo i blisko pilnowany przez obrońców Lorbek (1/5). Ogólnie skuteczność ich zza łuku wyniosła 24% (6/25). Na linii rzutów wolnych, na domiar złego, nie popisał się Goran Dragić (1/3), który dostał szansę zniwelowania strat do oczka.

To czego nie udało się osiągnąć rywalom, udało się Helladzie. W emocjonującej końcówce spotkania Nikos Zisis oddał dwa wielkie rzuty za trzy, a po wsadzie piłki do kosza Antonisa Fotsisa (ex Grizzlies) Grecy zapewnili sobie zasłużoną wygraną.

Słowenia – Grecja 60:69
(13:18, 12:19, 21:7, 14:25)

Słowenia: Lakovic 14, Lorbek 10, Z. Dragic 10, G. Dragic 9, Begic 8, Smodis 5, Ozbolt 3, Muric 1, Slokar 0, Jagodnik 0.

Grecja: Zisis 19, Bourousis 8, Calathes 7, Fotsis 7, Bramos 7, Papanikolau 6, Koufos 6, Vasileiadis 5, Mavroeidis 2, Kaimakoglou 2, Xanthopoulos 0.