Clyde Lovellette kończy 82 lata

Niektórzy zawodnicy to prawdziwi zwycięzcy. Są po prostu stworzeni do wygrywania. Wydaje mi się, że do tego grona śmiało zalicza się Clyde Lovellette, który kończy dzisiaj 82 lata. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!!!!!!!


Lovellette ukończył Uniwersytet Kansas. Już tam zasmakował zwycięstwa. W 1952 roku wygrał ze swoją ekipą mistrzostwo NCAA. W tym samym roku trafił również do NBA. Został wybrany z 9 numerem w drafcie przez Minneapolis Lakers. Nim zadebiutował jednak w najlepszej lidze świata reprezentował USA na Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach. Amerykanie bez większych problemów i bez żadnej porażki przez cały turniej sięgnęli po zloty medal. W finale pokonali Związek Radziecki 36:25.

Pierwszy sezon Lovellette’a w „Jeziorowcach” nie był jakoś szczególnie udany. W drużynie, w której pierwsze skrzypce grał George Mikan, jego rola zeszła na dalszy plan. W debiutanckim sezonie notował średnio na mecz 8.2 punktów oraz 5.8 zbiórek. Pod względem sukcesów drużynowym nie mógł jednak lepiej sobie wymarzyć pierwszego kontaktu z NBA. Minneapolis Lakers sięgnęli po mistrzostwo. Lovellette stał się wtedy pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobył mistrzostwo NCAA, olimpijskie oraz NBA.

W rozgrywkach 1954/1955 było już jednak znacznie lepiej. Lovellette zanotował ogromny postęp. Przy braku Mikana, obok Verna Mikkelsena, był czołową postacią zespołu. Teraz dostarczał w meczu 18.7 punktów i 11.5 zbiórek. wysoką, a nawet wyższą, formę utrzymywał również w dwóch kolejnych sezonach.

W sezonie 1957/1958 Clyde trafił do Cincinnati Royals. Był tam bez wątpienia najlepszym zawodnikiem (23.4 pkt oraz 12.1 zb na mecz). Brakowało jednak sukcesów drużynowych, których z pewnością cały czas był głodny.

W Ohio spędził jednak tylko rok. Szybko przeniósł się do St. Louis Hawks. W 1958 zespół ten był mistrzem i ściągając Lovellette’a chciał obronić tytuł. Clyde cały czas prezentował dość wysoki poziom (14.4 pkt oraz 8.6 zb), ale i tak nie udało się osiągnąć tego najważniejszego sukcesu. Kolejne trzy sezony w barwach „Jastrzębi” były dla niego jeszcze bardziej udane. Cały czas jednak brakowało mistrzostwa. W latach 1960 i 1961 dwukrotnie zagościli w finale, ale dwukrotnie lepszą ekipą był Boston Celtics.

Jeśli nie możesz pokonać swojego wroga to przyłącz się do niego? Lovellette chyba wyznawał taką zasadę, gdyż w sezonie 1962/1963 jego nowym zespołem został właśnie Boston Celtics. Tam jego rola stała się jednak niemal epizodyczna. Średnio w meczu grał tylko przez jakieś 9 minut. Ważne jest jednak to, że znalazł się w odpowiednim miejscu i na koniec rozgrywek mógł zapisać kolejne mistrzostwo na swoje konto. Co więcej, „Celtowie” w finale pokonali Los Angeles Lakers, czy zespół niezwykle ważny w karierze Lovellette’a. O wielkiej rywalizacji tych zespołów wie niemal każdy fan koszykówki. Lovellette zdołał zdobyć tytuł zarówno z jedną jak i drugą drużyną. W 1963/1964 jego rola nie uległa poprawie, ale znowu był wśród tych najlepszych, więc w ogólnym rozrachunku nie było tak źle. Po tych rozgrywkach Lovellette zakończył swoją karierę.

Przez 11 lat swojej gry w NBA zwiedził cztery zespoły (Minneapolis Lakers, Cinccinati Royals, St. Louis Hawks oraz Boston Celtics). Łącznie rozegrał 704 mecze i zdobywał w nich średnio 17 punktów oraz 9.5 zbiórek. Zdobył również trzy tytuły mistrzowskie (1954 z Lakers oraz 1963 i 1964 z Celtics)