Zapowiedź Eurobasketu 2011 – Litwa

Czas na gospodarzy imprezy.

Gospodarze imprezy – Litwini – w ostatnim czasie mieli wielką huśtawkę nastrojów, jeśli chodzi o występy na arenie międzynarodowej.
Przyzwyczajeni do walki o najwyższe laury nasi sąsiedzi, występ na poprzednim Eurobaskecie w Polsce odebrali jako przysłowiową klapę. Biało-zieloni wygrali ledwie jedno spotkanie z outsiderem z Bułgarii. Po tej żenującej przygodzie postawiono na trenera młodego pokolenia, który notabene był na celowniku Polskiego Związku Koszykówki, Kestutisa Kemzurę.

Nowy opiekun kadry potrzebował niecałego roku by jak za dotknięciem magicznej różdżki odmienić grę reprezentacji swojego kraju. Litwini nawiązali do najlepszych występów swoich gwiazd z przeszłości tj. Sabonisa czy Jasikeviciusa już podczas sierpniowych mistrzostw globu w Turcji. Co ważne, nie tylko skutecznie grali w ataku wykorzystując min. potencjał swojego topowego gracza Linasa Kleizy, lecz również nauczyli się skutecznej, zespołowej obrony, która w ostateczności przyniosła im miano drużynowej rewelacji M.Ś. a także brązowy medal.

Tegoroczna przygoda z mistrzostwami będzie niezwykle ciężka nawet mimo wielkiego atutu w postaci wspaniałego litewskiego dopingu.
O sukces wg mnie będzie jeszcze trudniej niż rok czy dwa lata temu, kiedy brakowało kilku wielkich nazwisk z NBA. Podwody by tak sądzić są, co najmniej dwa. Pierwszym – dobrze nam Polakom znany – jest silna grupa w pierwszej fazie ME – z obrońcami tytułu Hiszpanami, wicemistrzami świata Turkami czy groźnymi ze względu na osobę Luola Denga Brytyjczykami. Drugim jest absencja leczącego poważną kontuzję kolana – Linasa Kleizy.

Główne postacie ekipy. W tym wypadku (ciężkich warunków) trener Kemzura będzie wymagał jeszcze więcej od defensywy swojej ekipy, która będzie miała za zadanie powstrzymywać takie gwiazdy światowego basketu jak Pau Gasol, Hedo Turkoglu czy w/w Deng.
Na pewno gra Lietuvy będzie spoczywała na barkach zahartowanych w bojach: Marjonasa Petraviciusa, Robertasa Javtokasa, Dariusa Songalii czy młodego i wybranego w drafcie przez Raptors – Jonasa Valanciunasa.


Na obwodzie z kolei postawiono na weterana wracającego do kadry i to on ma być liderem – Sarunasa Jasikeviciusa – a wsparciem dla niego mają być znani na euroligowych parkietach: Rimantas Kaukenas, Martynas Pocius oraz Simas Jasaitis.
Siłą Litwinów mają być szybkie kontrataki oraz precyzja przy rzutach zza łuku (praktycznie wizytówka tej ekipy może poza polskimi mistrzostwami).

Nieobecni. Obok w/w Kleizy kontuzja stawu skokowego wyeliminowała Dariusa Lawrynowicza. Z kolei w ostatniej chwili ze składu wypadł gracz Barcelony – Mindaugas Lukauskis.

Na co stać Litwę w tych mistrzostwach. Wiele będzie zależało od pojedynku z Turcją. Nawet przy założeniu (wyłącznie moim) porażki z faworyzowaną Hiszpanią, gospodarze imprezy muszą pokonać aktualnych wicemistrzów świata. Następnie trafiliby oni do grupy E w drugiej fazie czempionatu z równie silnymi reprezentacjami z grupy B. To mogą być kadry: Włoch, Serbii, Niemiec, Francji bądź Izraela.

Mała pointa. Lekko nie będzie! jak widzimy dwie pierwsze grupy Mistrzostw to prawdziwe i przysłowiowe „grupy śmierci” a z niej powstanie równie imponujący zestaw.. Fakt faktem Litwini na własnej ziemi będą musieli się sporo napocić oraz natrudzić by wyjść z tej imprezy z medalem!

Historia. Litwini to trzykrotni tryumfatorzy Eurobasketu. Na swoim terenie wygrali dawno temu tj. w 1937 roku. Ostatni raz z europejskim złotem zetknęli się w Szwecji w 2003 roku pokonując Hiszpanię. Ponadto w światowym baskecie kadra Lietuvy ma na koncie 3. brązowe medale olimpijskie (dwie czołowe ekipy tej imprezy awansują bezpośrednio na IO w Londynie 2012). Na Mistrzostwach świata największy dotychczasowy sukces to ubiegłoroczny brąz.