Zapowiedź Eurobasketu 2011 – Francja


Można powiedzieć, że do Eurobasketu zostały już tylko godziny. W tym roku czekamy na tą imprezę jak rzadko kiedy – wszystkie największe gwiazdy, przytłaczająca lockoutowa nuda, a jedyne o czym ciągle słyszymy to ekscesy z udziałami graczy NBA. Mistrzostwa Europy pozwolą nam o tym wszystkim zapomnieć. Przynajmniej do połowy września. Dzisiaj przedstawiamy wam ostatnią sylwetkę drużyny z grupy B, a przy okazji jednego z faworytów turnieju – Francję.

Kadrowo trójkolorowi wyglądają w tym roku rewelacyjnie. Szczerze mam wrażenie, że jest to drużyna nie gorsza od tej, która zdobyła brąz w 2005 roku. 5 graczy z NBA, jeden były gracz najlepszej ligi świata i potencjalni (de Colo, Albicy). To wszystko przy kontuzjach Mike’a Pietrusa i Ronny’ego Turiafa.

Francja ma za sobą bodaj najbardziej prestiżowy turniej przed Eurobasketem, przedolimpijski test w Londynie – zakończony bilansem 5-0. Na początek podopieczni Vincenta Colleta rozjechali Wielką Brytanię – gospodarzy turnieju (choć jeszcze bez Luola Denga). Świetna gra Parkera, czyli najlepiej punktującego całego turnieju (25/7/4) oraz niezłe wsparcie Noah (10/12) i Batuma (12/5). Tak właśnie Francuzi otworzyli ten turniej. Dzień później Australia i choć ta stawiła większy opór obudziła się zbyt późno. Znów drużynie liderował point guard Spurs rzucając 27 punktów. Potem kolejno: Chiny, Chorwacja i Serbia. Na dowód dominacji Francuzów w tym turnieju niech posłuży fakt, że nawet szaleńcza pogoń Serbów w 4 kwarcie i wygrana 28-12 nie pozwoliła im odnieść zwycięstwa. W tym spotkaniu mieliśmy pewną ciekawą statystykę. Choć Les Bleus wygrali ledwie 3 punktami mieli skuteczność 54% przy 41% rywali (do tego 62% za 3). Trzeba jednak zwrócić przy tym uwagę, że Serbowie do czasu ostatniej kwarty przechodzili jakby obok tego spotkania…

Indywidualnie: kadrę prowadził zdecydowanie wspomniany Parker. Statystyki 22pkt/5zb/2,8ast mogłyby być jeszcze lepszy gdyby zagrał z najsłabszą drużyną tej imprezy – Chinami. Oprócz króla strzelców turnieju w drużynie triumfatorów znalazł się także najlepszy rebounder. 8,4 zbiórki w niecałe 21 minut – Joakim Noah. Niesamowita dominacja. Dokładał do tego 7,4 punktu będąc pewną podkoszową opcją. Swoje robili: Batum (13,2pkt), Diaw (7,8pkt) i Nando de Colo (8,8pkt) – wybór Spurs z drugiej rundy draftu 2009.

Po londyńskim sprawdzianie nasi bohaterowi rozegrali jeszcze dwa sparingi. Najpierw roznieśli Bośniaków, a na boisku tradycyjnie królował Parker (21pkt) dysponujący niezłym wsparciem de Colo (18pkt). Wczoraj zdemolowali Belgów 30 punktami zaczynając od 28-6! Tym razem najwięcej rzucił Batum (18pkt), a reszta rozłożyla się równomiernie między kilku graczy.

Pierwsza piątka: Rozgrywającego brązowych medalistów z 2005 roku chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Tony Parker – trzykrotny mistrz NBA z San Antonio Spurs przyjedzie z kolegami na Litwę zdobyć to czego Francja nie osiągnęła nigdy – złoto. Wszystko wskazuje na to, że z formą trafił na najlepszy moment. Dalej Nicolas Batum i Mickael Gelabele. Pierwszy ma za sobą już 3 sezon w Portland i buzzera w meczu ze Spurs, o którym będzie pewnie opowiadał kiedyś wnukom. Ostatnio nie pozostawał w cieniu lockoutu i podpisał kontrakt ze SLUC Nancy – oczywiście na czas przerwy rozgrywek za oceanem. Drugi to z kolei były gracz SuperSonics. Po 109 meczach za oceanem wrócił jednak do Europy z career-highem 21pkt. Będzie to dla niego drugi Eurobasket, lecz oprócz tego ma w dorobku występy na dwóch Mundialach. Jako power forward niezawodny Boris Diaw. Od 2003 roku popisuje się na kadrze 100% frekwencją. Aktualnie gra pod skrzydłami Michaela Jordana w Charlotte, ale jeszcze niedawno mówiło się o jego potencjalnej wymianie i kiedy skończy się lockout były gracz Suns może nie być pewien swojej przyszłości. Na „piątce” Joakim Noah, za którym długi sezon z Bulls. Będzie to dla niego pierwszy turniej w barwach narodowych choć niewiele brakowało by kontuzja pokrzyżowała mu plany. Da tej drużynie na pewno bardzo dużo na tablicach i w defensywie. Nie wiem jak poradziłby sobie sam młody Seraphin gdyby Noah zabrakło na tym turnieju.

Rezerwowi: Zacznę od Nando de Colo – wszechstronny gracz, który z racji swojej uniwersalności powinien dostać dużo minut. W trakcie zeszłorocznych MŚ notował średnio 8,8pkt co czyniło go 3 strzelcem zespołu (wówczas silnie osłabionego). Dobrym turniejem mógłby przypomnieć się Spurs, którzy mają do  niego prawa. Kevin Seraphin – wyżej wspomniany przeze mnie podkoszowy Wizards powinien być także bardzo przydatny. Jeszcze niedawno błyszczał w kadrze młodzieżowej, a teraz będzie dawał cenne minuty odpoczynku Noah i Diawowi. Pod nieobecność brata do czego Florent Pietrus chyba już się przyzwyczaił powinien pogrywać trochę zmieniając się na czwórce, ewentualnie trójce. Wielkiej roli nie dostanie, ale jego zbiórki będą dla teamu niezwykle cenne. Warto też wspomnieć o młodym, point guardzie – Andrew Albicym. Chłopak, który rok temu szalał na ME U-20 ze wzrostem 178cm będzie dostawał po kilka minut by udowadniać, że na jego talent warto postawić bez względu na wzrost.

Trener: Vincent Collet przygodę z kadrą narodową zaczął od Euro 2009. Po „przetrwaniu” na stanowisku przez ciężkie zeszłoroczne MŚ wreszcie dostanie ludzi, z którymi będzie miał realne szanse na sukces (chociaż skład na polski Eurobasket aż tak nie odstawał). Za Colletem lata doświadczenia w Pro A. 8 spędził w Le Mans, do niedawna trenował ASVEL (mistrzostwo Francji). Teraz podjął się pracy w Strasbourgu.

Historia: Z Francją zawsze trzeba się liczyć, a moment, w którym trójkolorowi odpadają z rywalizacji przykuwa uwagę. Od 32 lat nie wypadli z 10 najlepszych drużyn Europy, ale przez ten cały okres zdobyli ledwie brązowy medal w 2005 roku… Wcześniej w latach 30′ i 50′ regularnie bili się o najwyzsze  cele zdobywając w Europie 5 medali – 4 brązowe i 1 srebrny. Srebro przylgnęło do nich także na Olimpiadzie. Najpierw 1948 rok i… Londyn, potem po 52 latach Sydney (małe pytanie – bardziej kojarzycie Frederica Weisa jako „tego” nad którym wsadził Carter, jako 15 pick draftu 99′, czy  srebrnego medalistę olimpijskiego…?). Oto cały dorobek medalowy w historii francuskiego basketu.

Cel: Chyba nikt nie spodziewa się pożegnać Parkera i jego kolegów wcześniej niż w ćwierćfinale gdzie chcąc czy nie chcąc unikną Hiszpanów. Konkurencja będzie jednak ogromna i każde małe potknięcie na początku turnieju może ich kosztować fazę pucharową. Pewnie pamiętacie słowa Tony’ego o Olimpiadzie i takiego nastawienia tej drużyny trzeba się spodziewać. Biorąc pod uwagę przypadki losowe i całkiem osobne przypadki Mike’a Pietrusa mocniejszego składu przywieźć chyba na dzień dzisiejszy nie mogli, a kiedy walczyć o medal jak nie z 5 graczami NBA w składzie?

Komentarze do wpisu: “Zapowiedź Eurobasketu 2011 – Francja

  1. Brakuje mi tylko Ronniego Turiafa była by to świetna rezerwa dla Diawa albo mogło być nawet odwrotnie

Comments are closed.