Rookies 2011: Brandon Knight (#8)

W dniu Draftu zawsze zwracamy uwagę na jakieś szczegóły, a gracze
wkraczający do ligi dbają o to by było co pamiętać. W tym roku
najefektowniejsze wejście na scenę miał bezdyskusyjnie Jan Vesely.
Z kolei bohater naszego dzisiejszego odcinka – nowy nabytek Pistons,
Brandon Knight był pod tym względem na zupełnie przeciwnym biegunie. Lockout powinien mu jednak zapewnić wystarczająco dużo czasu by pogodzić się z dopiero 8 numerem.

Chłopak z Florydy urodzony 2 grudnia 1991 sławę zyskał już za czasów
gry w Pine Crest School. Jako junior w high schoolu kręcił statystyki
na poziomie 31,8 pkt/8,7 zb/5,6 as/3 stl. Dwukrotnie (w 2009 i 2010)
wybrany Gatorade National Boys Basketball Player of the Year.
Ponadto zagrał w McDonald’s All-American (trafił decydującą o wygranej trójkę), Jordan Brand Classic i Nike Hoop Summit (tym samym, w którym Kanter pobił rekord Nowitzkiego)- zawsze jako starter. To wszystko nakręciło duże zainteresowanie Knightem wśród fanów koszykówki
w USA.

Po tym jak Brandon obskoczył prawie wszystkie najlepsze uniwersytety
w kraju podjął się roli zastąpienia Johna Walla w Kentucky.
Na początku sezonu został trochę przyćmiony przez innego freshmana –
Terrence’a Jones’a (29/13/3 z Oklahomą, 16/17/4blk z Washingtonem, czy 24/4 z UConn). To właśnie mecz z UConn był katastrofą Brandona
Knighta – 3/15 z gry, 0/8 za 3 i pierwsza porażka w sezonie.
Jednak już w następnym meczu z Boston University guard Kentucky podniósł się i rzucił 23 punkty dodając po 6 asysty i zbiórek, a jego uniwersytet wygrał ponad 30 punktami. UK zakończyli sezon z bilansem 25-8. W turnieju pokonywali kolejno: Princeton, West Virginię, Ohio State (z Jaredem Sullingerem), North Carolinę (z Harrisonem Barnesem) by wreszcie w Final Four zatrzymać się na Connecticut Kemby Walkera. Knight grał nierówno – od 2 punktów i 1-8 z gry z Princeton (choć te dwa punkty były game-winnerem), po 30 punktów z West Virginia. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że ekipa z Kentucky wyeliminowała dwa mocne uniwersytety z kandydatami do top 5 draftu 2012. Statystyki w pierwszym i jedynym sezonie nowej nadziei Mo-Town to 17pkt/4zb/4as i skuteczność 0.423 (w tym 0.377 za 3).

Po tak obiecującym pierwszym sezonie Knight zgłosił się do draftu.
Gdy okazało się, że Jared Sullinger, Harrison Barnes i Perry Jones
nie wezmą udziału w naborze do NBA notowania studenta Kentucky poszły w górę. Zapewne pamiętacie jak jeszcze na minuty przed pierwszą selekcją Utah Jazz zastanawialiśmy się czy wybiorą Kantera, czy Knighta. Wybrali Turka, a kilka minut później kolejna nadzieja na wybór – Toronto Raptors, zdecydowali się na Valanciunasa. Z racji, że Kings oddali swój pick Bobcats szanse także na ten wybór
były znikome. Dopiero Pistons z numerem 8 wybrali obiecującego
point guarda i jego mina przez całą eksluzywną ceremonię
pokazywała, że chyba liczył na selekcję już kilkanaście minut
wcześniej.

Nowy gracz Detroit Pistons to przede wszystkim znakomity strzelec.
Potrafi grać zarówno jako point guard, jak i shooting guard.
Jego dużą zaletą jest na pewno wiek – ma zaledwie 19 lat, a za sobą
już wiele sukcesów, wyróżnień i bardzo dobry sezon w NCAA.
Jako gracz całkiem dojrzały na swój wiek, słynie z umiejętności
trafiania decydujących rzutów. Jest wszechstronny, gra przyzwoicie
w defensywie, ma odpowiedni wzrost jak na rozgrywającego (191cm),
do tego dysponuje niezłym atletyzmem i szybkością. Dobrze kreuje
sobie pozycję rzutową. Z drugiej strony kiepsko podaje, dużo traci,
waży zbyt mało by walczyć z mocniej zbudowanymi point guardami,
a przede wszystkim często oddaje nieprzygotowane rzuty, co w
przypadku słabej dyspozycji kończy się fatalnie nie tylko dla niego,
lecz także zespołu.

Kim będzie w NBA? Zgodnie z ocenami ekspertów co najmniej
pierwszopiątkowym graczem (Oczywiście nie od razu. Pamiętajmy, że
wchodzi do NBA mając ledwie 19 lat), a w wersji optymistycznej
nawet all starem.