Finały – PG: Jason Kidd vs Mike Bibby

Czas na przyjrzenie się rywalizacji dwóch rozgrywających obu ekip uczestniczących w Finałach NBA 2011. Jason Kidd i Mike Bibby mają decydować o kształcie akcji rozgrywanych przez ich zespoły. Czy tak się rzeczywiście stanie?


 

Czy trener Spoelstra będzie trzymał Bibby’ego na parkiecie dłużej niż 20 minut. Wydaje się to raczej wątpliwe kiedy spojrzy się na statystyki „jedynki” Heat. 3.6 pkt., 1.2 ast. w 22 minuty na parkiecie przy skuteczności z gry 26.3% i za trzy 24.5%. Trafia 20% mniej trójek w Playoffs niż w sezonie regularnym. W obronie nie stanowi żadnego zagrożenia. Nie potrafił choć trochę powstrzymać najpierw Jrue Holidaya, a później Rajona Rondo i Derricka Rose’a.

Brak potrzeby zajmowania się kimś takim jak Westbrook czy nawet Mike Conley to woda na młyn na Jasona Kidda. Dla 38-letniego zawodnika to już chyba naprawdę ostatnia szansa na zdobycie upragnionego mistrzostwa. On tego pragnie prawdopodobnie tak bardzo jak Dirk, a może jeszcze więcej.

W 2002 i 2003 roku przegrywał Finały ze swoimi Nets. Nadeszła najwyższa pora na wygraną. Tym większy mamy powód żeby tak sądzić widząc jego ewidentną przewagę tak nad Bibbym jak i jego zastępcą Mario Chalmersem. Nie mający pojęcia o twardej obronie Mike to wielka szansa dla Mavs na dużo oczek ze strony Kidda oraz na łatwe asysty. Inaczej może się stać kiedy Jasonem zajmie się Dwayne Wade, ale to prawdopodobnie będziemy obserwować tylko wtedy gdy na parkiecie nie będzie jeszcze Jasona Terry’ego. Wade raczej nie odpuści krycia JET-a ponieważ ten jest jeszcze większym zagrożeniem ofensywnym.

W dwóch meczach w sezonie regularnym Dallas z Kiddem na parkiecie notowali efektywność defensywną na poziomie 109.9 traconych punktów na 100 posiadań. W ataku rzucali siedem punktów więcej bez Kidda na parkiecie. Mavericks te mecze jednak wygrali.

Co ważne jednak dla trenera Carlisle’a to właśnie Kidd w tegorocznych PO świetnie broni. W serii przeciwko Thunder w niektórych meczach potrafił bronić twardo przeciwko wyższemu o dwie głowy Durantowi. Do tego „kradł”  niemal 3.5 piłki w każdym meczu co pozwala uruchomić Mavs nieliczne w ich przypadku szybkie ataki.

Ważne jest, aby Kidd nie tracił zbyt wielu piłek ponieważ szybsi od światła Wade i James potrafią zniszczyć rywali z kontrataku. Na szczęście dla kibiców Mavs nie grozi im to ze strony Bibby’ego, którego kolana po 12 latach gry w lidze trzeszczą niesamowicie i nie pozwalają na szybkie przemieszczanie się po parkiecie. Nieco więcej może wnieść do gry Miami Chalmers, ale na tej pozycji przewaga Dallas jest miażdżąca.

Kidd „kręcący” w tym wieku statystyki na poziomie 10/8/5/3 to fenomen i drugi najważniejszy punkt wyprawy Mavs po tytuł. Ten pierwszy to Dirk i tak naprawdę jego dyspozycja także zależy w dużej mierze od Kidda. Problemy dla Dallas mogą zacząć się od tego co napisałem już wyżej czyli krycia Jasona przez Wade’a. Szybkość Flasha nie pozwoli na rozwinięcie skrzydeł weteranowi.

JK będzie także tym, który oprócz Stevensona będzie zajmował się kryciem Wade’a. Szło mu świetnie z Black Mambą w drugiej rundzie więc z Dwaynem też powinno być nieźle? Tu akurat sprawa wygląda jednak nieco inaczej. Chwaliłem Kidda za doskonałe osiągnięcia jak na jego wiek. Krycie DW to jednak nie taka łatwa sprawa. Niebywale ruchliwy na obwodzie, ale także bardzo często penetrujący gracz jakim jest Wade może zabiegać Jasona i co gorsza dla Mavs wymusić wiele fauli. Wtedy na boisku więcej minut spędzi J.J. Barea, ale to już historia na inną opowieść.