Znów dogrywki w Los Angeles i popisowy występ debiutanta

Tydzień z triple double w szeregach Rakiet; „Zgniłe Jabłko?”

Los Angeles Clippers – Washington Wizards 127:119 2OT (33:21, 25:28, 17:28, 27:25. d. 11:11, 2d. 14:6)

W  Kalifornii doszło do konfrontacji dwóch najlepszych debiutantów tego sezonu. Niestety obaj mogą już zapomnieć o play off podczas tego sezonu, ale zarówno John Wall jak i Blake Griffin pokazali tak bogaty repertuar zagrań i możliwości gry w ataku, iż być może za dwa lata zobaczymy ich w roli rozdających karty w ligowej hierarchii.

Aż dwie dogrywki obejrzeli fani w Staples Center. Przy okazji tego spotkania główny kandydat do miana Rookie of the Year odnotował swoje trzy rekordy. Pierwszy z nich to debiutanckie triple double. Drugi to liczba minut na parkiecie – najwięcej w sezonie tj. 51. W końcu 55. spotkanie w wynikiem double-double i wyrównanie najlepszego osiagnięcia w szeregach Clippers – dotychczas należącego do Eltona Branda – z sezonu 2001/02.

Całe i długie spotkanie to statystyczne popisy graczy obu ekip.

Po stronie gospodarzy na granicy 30 oczek balansowali zarówno Chris Kaman (28pkt/12zb) jak i Eric Gordon (32 oczka). 17pkt i 10as dodał Mo Williams.

Po stronie przyjezdnych 32pkt/10as/5zb osiągnął John Wall. 22 oczka i 13 zebranych piłek padło łupem Javale’a McGee. W końcu trzeci, mocno punktujący w tym spotkaniu żółtodziób, Jordan Crawford, wrzucił na konto Wizards 25 oczek (plus 10as i 7zb).

Wall i Crawford też przeszli do historii. Otóż gracze Flipa Saundersa, po raz pierwszy od czasów Michaela Finley’a i Elliota Perry’ego (1996 rok dla Phoenix Suns), odnotowali liczby 25pkt/10as w podwójnym wykonaniu!

Pamiętacie wczoraj opisywaną potyczkę Lakers z Suns i trzy dogrywki? Otóż po raz pierwszy od 15 lat w NBA, zdarzyła się taka historia w L.A., gdzie drużyny z jednej hali, dzień po dniu grały spotkania z dogrywkami. Ponadto teraz obie je wygrały!

Bilans 1-33 dla Wizards to najgorsza wyjazdowa seria w tym sezonie. Najgorsza seria należy do Kings i odnosi się do lat 1990-91; to 1-40. Saunders i jego ekipa mają nadzieję by nie osiągnąć tej granicy..

Clippers przy 28.wygranej pomogła lepsza skuteczność za trzy punkty. Blisko 35% wskaźnik to zasługa Erica Gordona (trafił trójkę na remis, na 1.9 sek do końca pierwszej dogrywki) Mo Williamsa (trafił tylko raz z gry podczas pierwszych trzech kwart) i Randy’ego Foy’a (ten ostatni doprowadził do dogrywki, a był to jego pierwszy celny rzut w spotkaniu). WOW!

Punktowali: Griffin 33 (17zb, 10as), Gordon 32 Kaman 28 (12zb) oraz Wall 32 (10as, 5zb), Crawford 25 (10as, 7zb), McGee 22 (13zb)

MVP spotkania: Blake Griffin (33pkt/17zb/10as)

Najgorszy występ: Maurice Evans wśród Czarodziejów (2/9 z gry)

New York Knicks – Orlando Magic 99:111 (25:28, 34:27, 19:24, 21:32)

Bilans Knicks w ostatnich 10 spotkaniach to zaledwie 3-7. Nie takie Wielkie Jabłko jak o nim piszą..jak na razie zgniłe w obronie jabłko. Tak po krótce można nazwać potyczki Knicks przeciwko Pacers, Bucks i dwu mecz z Magic. Minionej nocy publiczność w Madison Square Garden obejrzała kolejną, fatalną drugą połowę w wykonaniu swojej dumy. Mike D’Antoni ma niejeden problem.

Pierwszy z nich, widoczny na pierwszy rzut oka, to zmobilizowanie swoich pupili do lepszej defensywy. Przede wszystkim brakuje walczącego na deskach i broniącego największe strzelby rywali Wilsona Chandlera. Luka po nim jest dość wyraźna..Druga rzecz to brak wartościowego środkowego – na pewno nie jest nim Ronny Turiaf, a już nie fałszywy center Shelden Williams, nie myślę by tą rolę wypełniał ‘wychudzony’ Jared Jeffries. Ostatniej nocy mocno po głowie poskakał im Superman Howard.

Zdobycze Dwighta – najlepszego centra ligi – 33pkt, 11zb i 3blk i właściwie brak odpowiedzi na jego poczynania ze strony gospodarzy.

Trzecia sprawa wisząca nad zagrożoną utratą posady głową włoskiego trenera Knicks, to ułożenie ataku Knicks (a nie pozwolenie na rzucanie na zasadzie kto, kiedy chce..). Realnie patrząc mamy trzech graczy, którzy rzucają wtedy, kiedy im się podoba/mają okazję, przede wszystkim nie grających z kolegami..Mowa tutaj o Billupsie, Douglasie i Stoudemirze. Suma ich asyst z tego spotkania równa się 6. Przy dwaj pierwsi wymienieni to rozgrywający.. Bez Ray’a Feltona spada liczba kontrataków Knicks.

Billups nie ma tak dobrego pierwszego podania, a chyba jednak gra o tempo wolniej..Efekt – 8 oczek z kontr po stronie jego drużyny.

Kluczowa para spotkania: Brandon Bass vs. Amar’e Stoudemire. Silny skrzydłowy Magic, który cały zeszły sezon grał tzw. ogony i próbował przekonać do swojej osoby Stana Van Gundy’ego, wybił z głowy podkoszowe, wysokie loty, gwieździe Knickerbockers. Amar’e zakończył spotkanie na 13pkt i 7zb, trafiając ledwie 6 rzutów z 20 prób. Bass zaliczył 15pkt i 7zb.

Przejdźmy jednak do wygranych.

Knicksi trafiali zza łuku z całkiem dobrą – 43% skutecznością. Ich goście byli jeszcze lepsi – 48%! Po cztery takie trafienia zaliczyli Jameer Nelson (19pkt/4as) i Hedo Turkoglu (16pkt/11zb/4as). Dzięki Turkoglu i Howardowi to Magicy zdominowali walkę na deskach (49-35).

Dzięki dobrej postawie w obronie, Magia zatrzymała domowników na 40 oczkach w drugich 24-minutach. Sami zdobyli 56oczek. 46. wygrana Van Gundy’ego stała się faktem. 36.przegrana D’Antoniego też. Po piętach Knicks mocno już deptają, będący na wysokiej fali, Sixers.

Punktowali: Anthony 24 (9as, 5zb), Billups 17, Douglas 17 (5zb) – Howard 33 (11zb), Nelson 19, Turkoglu 16 (11zb)

MVP spotkania: Howard (33pkt/11zb/3blk)

Najgorszy występ: Amar’e Stoudemire (6/20 z gry, 5 fauli, współczynnik +/- (-15))

Houston Rockets – Golden State Warriors 131:112 (36:33, 30:24, 34:28, 31:27)

Kevin Martin znów okazał się bohaterem Rakiet. Pupil Ricka Adelmana od czasów wspólnej pracy w Sacramento, ma za sobą bardzo udany marzec. Jego średnia ostatnich 10 spotkań to 23 oczka. Przeciwko swojej eks drużynie, około dwóch tygodni wstecz, Martin zanotował jeden ze słabszych występów (3/15 i 12 oczek), ale jego drużyna wygrała, zbierając aż 123 oczka. Miniona noc okazał się lepsza, zarówno pod względem ofensywy Martina jak i całego zespołu.

Za sprawą swojej fantastycznej ofensywy (50 proc. za dwa punkty, 46 proc. za trzy punkty, tylko 9 strat) gracze Rakiet prowadzili przez całe spotkanie, a kwarta po kwarcie zwiększali swoją przewagę nad Wojownikami.

Kevin Martin zdobył 34pkt, a grający obok niego w piątce – Courtney Lee – dorzucił 25 pkt. Double double odnotował Louis Scola (20pkt/10zb), a drugim triple double dla pojedynczego gracza Rockets w tym tygodniu (pierwsze miał Kyle Lowry) popisał się Chuck Hayes (13pkt/14zb/11as.

Dzięki Hayesowi i Lowry’emu odnotowaliśmy przypadek bardzo podobny do tego jaki miał miejsce w latach 1996-97. Wówczas legendarni – Clyde Drexler, Hakeem Olajuwon i Charles Barkley – również dzieli potrójnymi dubletami, na zmianę i podczas jednego tygodnia.

Warriors przegrali swój 6. mecz z rzędu w Toyota Center. Ponadto ich bilans ostatnich 13. spotkań z Rockets to 1-12! Rakiety wygrały 38. mecz podczas sezonu zasadniczego i ciągle wierzą w dogonienie ósmych na Zachodzie, Memphis Grizzlies.

Graczom Keitha Smarta nie pomógł najlepszy w karierze występ punktowy Dorrella Wrighta (34). Szansa na przełamanie złej passy przegranych już w najbliższych dniach i na własnym parkiecie przeciwko Raptors i Wizards.

Punktowali: Martin 34, Lee 25, Scola 20 (10zb) oraz Wright 34 (6as, 5zb), Lee 19 (9zb), Curry 16 (6zb, 6as)

MVP spotkania: Kevin Martin (34 oczka; 12/21 z gry)

Najgorszy występ: Reggie Williams wśród Wojowników (2/6 z gry; 5pkt)

Komentarze do wpisu: “Znów dogrywki w Los Angeles i popisowy występ debiutanta

  1. Knicks to farsa. Pozbyli się wielu solidnych graczy dla jednej gwiazdy, dziadka i ogonów. Brawa dla nich za głowę, a szczególnie dla pana, który nadzorował ten trade. Fail roku razem z Bostonem.

  2. Stolicą stanu Kalifornia jest Sacramento. Poza tym czytam codziennie. Pozdro

Comments are closed.