Grizzlies wygrywają z Clippers i ograniczają Griffina.

Grizzlies po wygranej z Clippers umocnili się na ósmym miejscu w Konferencji Zachodniej.

Los Angeles Clippers (26-42) 20 16 20 26 82
Memphis Grizzlies (37-31) 21 29 28 27 105

Walka o ósme miejsce na Zachodzie zaczyna wchodzić w decydującą fazę. Memphis Grizzlies nie mają zamiaru łatwo oddawać pozycji w playoffs drużynom z Phoenix, Houston i Utah co potwierdzili kolejną wygraną odniesioną bez swojego lidera Rudy’ego Gaya. Tym razem łatwo rozprawili się z Los Angeles Clippers ograniczając do minimum zdobycze najlepszego gracza tego zespołu Blake’a Griffina. Debiutant z Los Angeles zanotował tylko 8 punktów i 9 zbiórek. Był to jego czwarty mecz z rzędu, w którym nie osiągnął double-double co zdarzyło mu się pierwszy raz w karierze w NBA.

Mecz wyrównany był tylko na początku, a decydujący zryw gospodarzy nastąpił w końcówce drugiej kwarty kiedy od stanu 33-26 wyszli na prowadzenie 50-33 po niesamowitej grze Zacha Randolpha (30 pkt., 12 zb.), który w tym okresie zdobył 15 punktów. Zupełnie zdominował wtedy Blake’a Griffina nie dającego sobie rady w obronie  z bardziej doświadczonym graczem Grizz. Do przerwy Z-Bo zdobył 21 punktów, rookie LAC do dorobku drużyny dołożył ledwie dwa oczka pudłując 5 z 6 rzutów z gry. Jednak te liczby tylko przysłaniają prawdziwy problem Griffina w tym meczu. BG oddał zupełnie pole Zachowi w grze w pomalowanym i nie potrafił przepchnąć koszykarza Grizzlies. Jedynym graczem, który podjął walkę w pierwszych dwóch kwartach był Eric Bledsoe (19 pkt., 4 ast.), który znajduje się w świetnej dyspozycji. Młody playmaker zespołu Vinny’ego Del Negro dobrze wszedł w mecz w pierwszej kwarcie kiedy zdobył 6 punktów i nie dał się złapać O.J. Mayo (19 min., 0-5 FG), który kilkukrotnie chciał go zablokować. Większość swoich zdobyczy Bledsoe zanotował kiedy wynik był już rozstrzygnięty, ale trzeba mu oddać wielkie zaangażowanie w grę i śmiało mówić o nim jako przyszłym pierwszym rozgrywającym Clipps. Do przerwy gospodarze prowadzili 50-36, a ten wynik dla LAC jest bezlitosny. W tym sezonie są 0-16 kiedy przegrywają po dwóch kwartach.

Kiedy w czwartej kwarcie przewaga sięgnęła już 31 punktów (88-57 po trafieniu Randolpha) na parkiecie pojawili się już właściwie tylko rezerwowi. Dobrze spisali się właśnie gracze wchodzący z ławki w drużynie z miasta Elvisa. Darrel Arthur zdobył 12 punktów, a Greivis Vasquez dodał 11 i 4 asysty. Patrząc na statystyki kibice Clippers szybko mogą zorientować się gdzie  dużej mierze tkwi przyczyna porażki pomijając słabsza postawę Griffina. LAC zdobyli tylko 2 punkty z szybkiego ataku, który jest ich wielką siła w tym sezonie. Grizzlies natomiast dzięki kontrom rzucili 30 „oczek” do czego przyczyniła się niezła obrona i aż 19 strat Clippers. Mike Conley (13 pkt., 5 ast., 4 zb., 2 prz.) i spółka przechwycili 14 piłek, które zamienili na 24 punkty. Zupełnie pogubił się wczoraj Mo Williams (11 pkt., 2 ast., 3-8 FG, 5 str.). Nie potrafił dostarczyć dokładnie piłki pod kosz i tracił głupie piłki z czego korzystał najczęściej Tony Allen (8 pkt., 4 ast., 3 prz.).

Clippers: R. Gomes 0, B. Griffin 8, D. Jordan 7, M. Williams 11, R. Foye 8 – J. Moon 3, B. Cook 0, Ch. Kaman 14, I. Diogu 6, C. Smith 3, A. Aminu 3, E. Bledsoe 19.

Grizzlies: Z. Randolph 30, S. Young 14, M. Gasol 4, T. Allen 8, M Conley 13 – S. Battier 3, L. Powe 8, D. Arthur 12, G. Vasquez 11, I. Smith 2, O.J. Mayo 0, H. Haddadi 0.