Thunder i Cavs dzieli różnica klas

Cofnijmy się w cień przeszłości. Może nieodległej, ale zawsze przeszłości. Był rok 2008. Seattle SuperSonics już nie było na koszykarskiej mapie. W ich miejscu pojawiła się Oklahoma City Thunder. Nie wnikajmy teraz w szczegóły tej przemiany. W OKC rozpoczęła się nowa historia. Młoda ekipa „Grzmotów” nie miała jednak łatwego życia. To był czas, gdy czołową ekipą całej ligi byli Cleveland Cavaliers prowadzeni przez fantastycznego LeBrona Jamesa.

Thunder oczywiście musieli stawać na drodze „Cavs”. Niespodzianek jednak tutaj nie było i zwyciężali gospodarze. Pierwsze cztery starcia tych ekip i cztery zwycięstwa „Kawalerzystów”:

  • 26.11.2008: Thunder vs. Cavaliers 82:117
  • 21.12.2008: Cavaliers vs. Thunder 102:91
  • 13.12.2009: Cavaliers vs. Thunder 106:77
  • 23.01.2010: Thunder vs. Cavaliers 99:100

Czasy jednak się zmieniły. Wystarczyło ubiegłe lato i wszystko wywróciło się do góry nogami. Z Cleveland Cavaliers odszedł LeBron James i wszystko tam upadło. Z wysokich szczytów spadli do przepaści. Tymczasem w OKC trwał, i cały czas trwa, stopniowy rozwój. Pierwsze starcie tych ekip w obecnym sezonie zakończyło się gładkim zwycięstwem Thunder 106:77. Minionej nocy, w Cleveland, również naprzeciwko siebie stanęły te dwie drużyny i znowu „Grzmoty” nie miały większych problemów wygrywając 95:75 (29:14, 21:24, 25:18, 20:19). To tylko obrazuje jak w tej lidze może zmieniać się układ sił. Jesteś na najwyższym piętrze, bijesz innych po głowach, a chwilę później spadasz na parter i sam zbierasz mocne ciosy.

Wróćmy jeszcze do spotkania z ostatniej nocy. Oklahoma City Thunder naprawdę nie miała najmniejszych problemów, żeby rozprawić się z Cleveland Cavaliers. Gospodarze prowadzili tylko na samym początku po celnym rzucie wolnym Ramona Sessionsa. Później na parkiecie dominowali przybysze z Oklahomy. Pierwszą kwartę wygrali 29:14 i mogli na tej przewadze bazować, a na dodatek dodali jeszcze gazu w trzeciej odsłonie.

W tym meczu nie musiał się nawet wysilać lider gości, Kevin Durant. „Durantula” zdobył 19 punktów. Lepiej spisał się Russell Westbrook z 20 punktami oraz 5 asystami na koncie. Dotychczas swój najlepszy mecz w barwach Thunder rozegrał Nazr Mohammed. Zdobył 11 punktów.

Kolejny raz świetnie z ławki spisał się James Harden. Tym razem dostarczył 16 punktów. Jego dobre wejścia do gry stały się już normalnym zjawiskiem. Czyżby brodacz z Oklahomy myślał o nagrodzie dla najlepszego rezerwowego?

Bardzo ciekawy mecz rozegrał również Serge Ibaka. Jego ataki nie rozbijały rywali, bo zdobył tylko 8 punktów na skuteczności 3/12 z gry, ale mimo to wniósł mnóstwo dobrego do zespołu. Zanotował 14 zbiórek oraz zablokował aż 7 rzutów rywali.

O kim można wspomnieć ze strony Cleveland Cavaliers? Hmmm… rezerwowy Daniel Gibson zdobył 13 punktów i był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy. Samardo Samuels zanotował double-double. Zdobył 10 punktów i zebrał 10 piłek. Nieźle pod koszem radził sobie też J.J. Hickson. Dostarczył 8 punktów i 15 zbiórek.

W OKC wszyscy czekają na moment, gdy w ich drużynie zadebiutuje wreszcie Kendrick Perkins. Ta chwila zbliża się wielkimi krokami. Perkins wrócił do treningów. Od momentu trade’u z Bostonem w Thunder wiążą z jego postacią naprawdę spore oczekiwania.