Carmelo Anthony wygrywa mecz dla Knicks

New York Knicks wygrali już dziesięć z ostatnich trzynastu meczów. Tym razem zwycięstwo nad Grizzlies zapewnił rzutem w ostatniej sekundzie Carmelo Anthony.


New York Knicks (34-29) 30 31 35 14 110
Memphis Grizzlies (36-30) 27 26 29 26 108

Knicks rozpoczęli spotkanie mocnym akcentem trafiając pierwsze 9 z 10 rzutów z gry w tym wszystkie cztery zza łuku. NYK wygrali tą partię 30-27 rzucając niemal wyłącznie spoza pomalowanego. Zupełnie odwrotnie niż Grizzlies, którzy swoja gę opierali na grze podkoszowej. Carmelo Anthony zdobył w tym okresie 12 punktów. Mimo świetnej skuteczności Knicks nie mogli odskoczyć od rywali na więcej niż 3 punkty. Dopiero na początku drugiej kwarty po kolejnej „trójce” Landry’ego Fieldsa (16 pkt., 6 zb., 6 ast., 7-8 FG) objęli prowadzenie 35-27. Taki stan rzeczy nie trwał zbyt długo ponieważ gospodarze w trzech kolejnych akcjach przechwytywali piłkę, a po kontrach trafiał świetnie dysponowany Tony Allen (22 pkt., 4 ast., 7-8 FG). Grizz szybko doprowadzili do remisu po 41.

W pierwszej połowie doskonale dysponowany rzutowo był Anthony, który zdobył już do przerwy 20 punktów, a NYK prowadzili 61-53. Tercet Melo, Amare i Toney Douglas (18 pkt., 10 ast.) zdobył w tym czasie aż 47 „oczek”. Ten ostatni zastępował kolejny raz kontuzjowanego Chaunceya Billupsa i spisywał się bardzo dobrze. Jego współpraca z liderami drużyny wyglądała wzorowo, a dodatkowo trafiał ważne rzuty. Niepokojąca dla fanów Knicks była liczba strat (10), z których Memphis zdobyło aż 18 punktów z kontr.

Początek drugiej części gry to zdecydowana dominacja zespołu z Nowego Jorku i po trójkach Douglasa i Shawne Williamsa (5 pkt., 2-5 FG) przewaga wynosiła już 16 punktów (87-71). W tym momencie wydawało się, że gospodarze nie nawiążą już walki w tym meczu. Czwarta kwarta przyniosła jednak niespodziewany zwrot i już po chwili gry różnica zmalała do sześciu punktów (96-90). Do runu 13-4 przyczynił się głównie Darrell Arthur (21 pkt., 7 zb.) trafiając z półdystansu. Po chwili miał szansę jeszcze bardziej zniwelować prowadzenie, ale nie trafił rzutu. W odpowiedzi kolejny celny rzut zza łuku oddał Shawne Williams.

Kolejna akcja to pudło Zacha Randolpha (20 pkt., 11 zb.), który zanotował przyzwoite statystyki, ale w przekroju całego meczu nie zachwycał mimo , że długimi okresami bronił przeciwko niemu właśnie dużo niższy Williams.

Kiedy wygrana podopiecznych D’Antoniego była już niemal pewna nastąpiło rozluźnienie w szeregach Knicks i Grizzlies rozpoczęli kolejny pościg. Najpierw trafił Z-Bo, a po chwili Arthur po akcji 2+1 doprowadził do stanu 108-105 na 1.26 przed końcem. Goście stracili głowę i Toney Douglas stracił piłkę podając do Stoudemire’a. Na jego szczęście Mike Conley (20 pkt., 6 ast., 5 prz.) również popełnił błąd i wypuścił piłkę z rąk podczas akcji, w której Memphis mogło wyrównać.

W kolejnym posiadaniu Melo nie trafia ważnego rzutu i „Niedźwiadki” mają 21.7 sekund na wyrównanie. Conley podaje pod kosz do Zacha, który trafia i dodatkowo jest faulowany przez Anthony’ego. Trafia rzut osobisty 108-108! 14 sekund do końca regulaminowego czasy gry. Piłkę w swoje ręce bierze Carmelo. Przeprowadza ją przez połowę i wychodzi na lewe skrzydło pilnowany przez Tonego Allena. Po kilku kozłach wychodzi w górę i oddaje rzut, który okazuje się celny. 110-108 i pół sekundy do końca. Nic się już nie może zmienić. Knicks wygrywają kolejne spotkanie i nie tracą nadziei na dogonienie zajmujących piąte miejsce na Wschodzie Hawks.

 

Niepokojące dla fanów NYK jest zbyt duże zaufanie jakim trener darzy Jareda Jeffriesa (2 pkt., 2 ast., 3 zb. 21 min.), który nie wyróżnia się dosłownie niczym w ofensywie. W obronie natomiast nie jest w stanie bronić przeciwko silniejszym graczom rywali. Zastanawiająca jest również statystyka ilości rzutów osobistych w tym meczu. Grizzlies stawali na linii aż 35 razy i trafili 33 z nich. Knicks wywalczyli zaledwie 4 rzuty osobiste co przy graczach pokroju Stoudemire’a czy Anthony’ego jest wynikiem tragicznym.  W dzisiejszym meczu akurat ten element udało się przysłonić świetną skutecznością za trzy (12-24), ale w kolejnych spotkaniach Knicks muszą znaleźć sposób jak zagrozić przeciwnikom pod koszem. Gospodarze zdobyli aż 52 punkty z pomalowanego przy 28 rywali.

 

Knicks: C. Anthony 31, A. Stoudemire 26, J. Jeffries 2, L. Fields 16., T. Douglas 18 – A. Carter 2, R. Mason 10, R. Turiaf 0, Sha. Williams 5.

Grizzlies: Z. Randolph 20, T. Allen 22, S. Young 6, M. Gasol 12, M. Conley 20 – S. Battier 3, D. Arthur 21, I. Smith 0, O.J. Mayo 4, H. Haddadi 0.