Roy wrócił, ale Blazers przegrali po dogrywce

Los Angeles Lakers grali dzień po dniu, ale nie przeszkodziło im to w odniesieniu kolejnego zwycięstwa. Ekipa Portland Trail Blazers była jednak wymagającym rywalem i do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Los Angeles Lakers – Portland Trail Blazers 106:101 (23:29, 18:18, 26:22, 20:18, 19:14)


Można powiedzieć, że Portland Trail Blazers byli blisko zwycięstwa, ale jednak nie wygrali. Los Angeles Lakers bardzo dobrze wystartowali i na tablicy widniał wynik 10:2. Z czasem jednak to gospodarze dochodzili do głosu i pierwsza kwarta przebiegła pod ich dyktando. Prawdziwa walka rozegrała się jednak dopiero w końcówce. W połowie czwartej kwarty Blazers mieli jeszcze dziesięć punktów przewagi. „Jeziorowcy” jednak nie złożyli broni i zniwelowali straty. Przez ostatnie ponad cztery minuty gry Portland nie zdobyło żadnych punktów. Na 4.7 sekundy przed końcem Kobe Bryant trafił trudny rzut doprowadzając do remisu. Gospodarze mieli jeszcze szanse wygrać, ale wjazd pod kosz szalejącego LaMarcusa Aldridge’a zakończył się niepowodzeniem i potrzebna była dogrywka. W dodatkowym czasie gry mocniejsze argumenty prezentowali Lakers. Kluczowa akcja to przestrzelenie dwóch osobistych przez Aldridge’a na 19 sekund przed końcem, gdy Portland przegrywało 97:100. W następstwie tego trzeba było faulować, a „Black Mamba” nie mylił się na linii i gospodarze nie mogli już nic zrobić.

Dla kibiców zgromadzonych w Rose Garden ważną wiadomością był powrót do gry Brandona Roy’a. obrońca Blazers ostatni raz biegał po parkiecie w połowie grudnia. Przeciwko Lakers wszedł z ławki na 16 minut i w tym czasie zdobył 5 punktów.

Roy nie jest jeszcze w pełni zdrowy, więc wśród gospodarzy ostro szalał LaMarcus Aldridge. Zdobył 29 punktów i miał 14 punktów. W najważniejszych momentach jednak trzeba przyznać, że zawiódł. Bardzo dzielnie pomagali mu Nicolas Batum oraz Wesley Matthews, którzy zdobyli po 22 punkty.

W L.A. Lakers pierwsze skrzypce grał Kobe Bryant. Zdobył 37 punktów, miał 9 zbiórek oraz 6 asyst. Trafił kilka naprawdę ważnych rzutów. Do takich wyczynów w jego wykonaniu można się przyzwyczaić. Mnie zaskoczył inny zawodnik „Jeziorowców”. Ron Artest rozegrał bardzo dobre zawody. Zdobył 24 punkty i miał skuteczność 5/6. Już prawie zapomniałem, że „Ron Ron” potrafi grać na takim poziomie. Dawno nie pamiętam go w takiej dyspozycji. Może ten mecz będzie dla niego prawdziwym przełamaniem? Ponadto pod koszem dobrze radził sobie Pau Gasol, który zanotował 18 punktów i 14 zbiórek, a z ławki swoje zrobił Lamar Odom zdobywając 13 punktów.

Można już mówić, że Lakers wrócili na właściwą drogę? Nie wiem czy w tym sezonie będę w stanie jeszcze kiedykolwiek to przyznać ;). „Jeziorowcy” mają po prostu zbyt duże wahania formy. Fakt jest jednak taki, że po przerwie na „Weekend Gwiazd” wygrali już dwa mecze i to dzień po dniu. Zobaczymy jak to dalej się potoczy…

Portland Trail Blazers mają obecnie bilans 32-25 i zajmują siódme miejsce w Konferencji Zachodniej. Teraz jednak wrócił do nich Brandon Roy, więc to może cieszyć fanów tej ekipy. Wiadomo, że jeszcze dużo czasu minie dopóki „B-Roy” wróci choć częściowo do dawnej dyspozycji, ale i tak sam jego powrót jest już nutką na jeszcze lepszą przyszłość dla Blazers.