Co słychać w L.A. Lakers?

All-Star Weekend już za nami. Emocje z nim związane już powoli opadają. Teraz numerem jeden są wszelakie transfery, gdyż czas dokonywania wymian niedługo się skończy. Wiem już, że Carmelo Anthony trafi do New York Knicks, więc tym samym możemy już zakończyć wszystkie inne spekulacje.

Jedną z drużyn, którą łączono z „Melo” byli Los Angeles Lakers. Anthony już tam nie trafi, ale czy „Jeziorowcy’ poczynią jakieś inne ruchy na polu transferowym? Wygląda na to, że nie. Rewolucji nie ma co się spodziewać. Ewentualnie mogą jeszcze nastąpić drobne, wręcz kosmetyczne, zmiany. Lakers po prostu nie mają kim handlować i dlatego pozostaje im wierzyć, że obecna ekipa przeszła niedawno z którego odrodzi się niczym feniks z popiołów. Chociaż z drugiej strony Mitch Kupchak (generalny menadżer LAL) już niejednokrotnie nas zaskoczył, więc może tym razem też coś po cichu przygotowuje?

Dla Lakers na pewno bardzo dobrą wiadomością jest powrót do treningów Matta Barnesa. Ten skrzydłowy borykał się z kontuzją kolana, ale niedługo będzie już gotowy na powrót do gry. Ostatni mecz rozegrał 7 stycznia, przeciwko New Orleans Hornets. Barnes w tym sezonie dostarcza średnio 7.4 pkt, 4.8 zb oraz 1.7 as.

Zupełnie inna sytuacja jest z Theo Ratliffem. Kontuzja doświadczonego centra okazała się bardziej poważna niż na początku przypuszczano. Miał już wrócić jakiś czas temu, ale obecnie nieznana jest data jego powrotu. Nie wiadomo nawet czy w ogóle jeszcze w tym sezonie wybiegnie na parkiet. Ratliff w rozgrywkach 2010/2011 rozegrał do tej pory zaledwie 8 spotkań.

Problemy ze zdrowiem miał też Andrew Bynum. To już przeszłość i zawodnik od dawna normalnie gra. Sam Bynum mówi jednak, że cały czas odczuwa skutki kontuzjowanego kolana. Nie masz jeszcze całkowitej sprawności. Jest jednak optymistą. Wierzy, że z czasem wszystko wróci do normy.

Ostatnio Lakers byli w naprawdę sporym dołku. Przegrana z Cleveland Cavaliers to było dla nich jeszcze dodatkowe osunięcie gruntu pod nogami. Nastał jednak czas przerwy spowodowany „Weekendem Gwiazd”. Wszyscy mogli ochłonąć, odpocząć i przemyśleć pewne sprawy. Podczas All-Star Game jak za najlepszych lat zagrał Kobe Bryant i zgarnął nagrodę MVP. „Black Mamba” cały czas potrafi niebezpiecznie kąsać. Czy to może być znak na „lepsze jutro” dla Lakers? Zobaczymy.

Na koniec wspomnę jeszcze o pewnej uroczystości. Kilka dni temu przed halą Staples Center odsłonięto pomnik Jerry’ego Westa. Ten człowiek bez wątpienia jest wielką legendą. Występował w LAL w latach 1960-1974. W swoim najlepszym sezonie rzucał nawet po 31.2 pkt na mecz. Po zakończeniu kariery zawodniczej był związany z Lakers jeszcze przez wiele lat. To właśnie sylwetka Westa znajduje się w logo NBA. Kto, jak kto, ale on na pewno zasłużył na własny pomnik.