Fantasy Alert #14

Zamieszania ciąg dalszy. Postaram się jednak niedługo poinformować o tym którego dnia będzie regularnie ukazywał się Fantasy Alert. Póki co jednak muszę Was poprosić o wyrozumiałość:) I mam nadzieję, że będziecie jej mieli dla więcej niż kibice Cavs dla LeBrona po „The Decision”:D


Rose z nagrodą ROTY. Czy już czas na MVP?

PG : MVP: Ten, którym zachwycam się od jego pierwszego dnia w NBA czyli Derrick Rose. Prywatnie jest to chyba mój ulubiony gracz młodego pokolenia. Dlaczego tak go lubię? Pewnie o tym pisałem, ale najwyżej się powtórzę. Rose ma, mówiąc kolokwialnie, jaja. On chce wygrywać. Nie oszałamiać kibiców, nie zachwycać ich, nie udowadniać, że jest najlepszy, on chce wygrywać. I dokładnie to robi. Bulls grają bez jednego z 3 swoich kluczowych graczy, a cały czas wygrywają i są na trzecim miejscu na wschodzie: za C’s i Heat, ale przed Magic, Hawks czy Knicks. Siła Byków opiera się na dwóch głównych elementach: defensywnie i Rosie. Lepszego lidera nie mogli sobie w Wietrznym Mieście wymarzyć. Do Chicago wracają dobre czasy, znów jest tam niesamowity chłopak z wielką wolą zwycięstwa.
Staty za ostatni tydzień:

27.7 pkt, 4.0 zb, 9.0 as, 0.7 prz, 0.3 bl, 3.7 str (duużo, ale reszta to rekompensuje), 53% z gry i 97% z wolnych. Procenty świetne jak na Rose’a, bo do tej pory nie grzeszył skutecznością z linii.

MIP: Kyle Lowry. Gracz Rockets ma generalnie dobry sezon. Pomogła mu nieco kontuzja Brooksa i jego słabsza forma po powrocie, ale przecież musiał umieć wykorzystać tę szansę. I radzi sobie dobrze. Miewa tygodnie lepsze, gorsze, ale całościowo jest na plus. Ostatni tydzień był właśnie jednym z tych lepszych.
23.0 pkt, 4.0 zb, 7.3 as, 1.0 prz, zaledwie 1.3 str, aż 3.7 trójki, 55% z gry i 67% z wolnych (ale tylko średnio 1 próba na mecz).

SG: MVP: Monta Ellis o rzut monetą przed Dwyane Wade’em. Dlaczego o rzut monetą? Bo w ten właśnie sposób zdecydowałem kto otrzyma wyróżnienie. Przed rzutem nieznacznie skłaniałem się w stronę Monty, ale nie byłem przekonany. Los wskazał Montę, ale wrzucę staty obu zawodników, bo jak najbardziej na to zasługują.
Ellis: 29.7 pkt, 2.7 zb, 5.7 as, 2.0 prz, 0.3 bl, 3.7 str, 2.3 trójki, 51% z gry i 71% wolnych (4.7 próby)
Wade: 27.3 pkt, 8.0 zb, 3.8 as, 1.0 prz, 0.5 bl, 3.5 str, 0.5 trójki, 52% z gry i 81% z wolnych (7.8 próby)

MIP: Zastanawiałem się czy wybrać Ramona Sessionsa czy Wesleya Mattheusa. Pierwszy nie rzuca trójek, ale bardzo często trafia na linię i większość ze swoich rzutów wolnych trafia (8.7 próby, 89% skuteczności). Drugi rzuca trójki, ale ma gorszą skuteczność z gry i z wolnych. Prywatna sympatia dała o sobie znać i MIP został Sessions. Nie spodziewam się jednak jakiś akcji protestacyjnych czy zamieszek na ulicach Salt Lake City, moja decyzja przejdzie zapewne w tamtejszych mediach bez większego echa:)
Ramon: 19.3 pkt, 2.3 zb, 6.3 as, 2.0 prz, 0.3 bl, 2.3 str, 0.3 trójki, 57% z gry i 89% z wolnych
Wesley: 19.8 pkt, 6.0 zb, 3.0 as, 1.3 prz, 0.3 bl, 2.3 str, 2.3 trójki, 49% z gry, 82% z wolnych

SF: MVP: Gerald Wallace. Najlepszy zawodnik Bobcats ostatnich sezonów, w tym był w cieniu S-Jaxa i DJ Augustina czy nawet Borisa Diawa. Ostatni tydzień to odrodzenie Geralda, także jako wartościowego gracza fantasy. Wyższa forma Wallace’a, wciąż dobra pozostałych graczy pierwszej piątki, okresowe dobre występy Geralda Hendersona czy (sic!) Kwame Browna i mamy Bobcats na fali wznoszącej. Czy wznoszącej aż do Play-Offów, to zobaczymy, ale kto wie…
15.5 pkt, 10.3 zb, 3.3 as, 1.8 prz, 1.0 bl, zaledwie 0.8 str, 1.5 trójki, 48% z gry i 62% z wolnych (ale tylko 3.3 próby na mecz).

MIP: Powrót czyli Wilson Chandler. Miał ostatnio okres gorszej gry, więcej siedział na ławce, ale ostatnie 7 dni to powrót do wysokiej formy. I jak zawsze, Wilson generuje nam wszystkie statystyki na dobrym poziomie (jeden z najlepiej blokujących skrzydłowych).
18.0 pkt, 6.0 zb, 2.3 as, 1.3 prz, 2.0 bl, tylko 1.3 str, 2 trójki, 48% z gry i 100% z wolnych (ale tylko 1.3 próby na mecz).

PF: MVP: Chyba największy nieobecny All – Star Game czyli LaMarcus Aldridge. Zaskoczenia być nie może, bo każdy kto choć pobieżnie obserwował co działo się w NBA w ostatnim czasie, wie jaką bestią jest teraz Aldridge. Bestią jest także w fantasy, bo stasy ma niesamowite.
32.0 pkt, 6.8 zb, 3.5 as, 1.8 prz, 1.3 bl, 2.0 str, 60 % z gry i 80% z wolnych. Tylko do ilości zbiórek można się przyczepić, reszta to świetne wyniki.

MIP: Antawn Jamison. Fatalna seria porażek zakończona, udało się nawet wygrać z Lakersami, od razu trochę przyjemniej zrobiło się w Cleveland. Bez świetnej dyspozycji Jamisona tych uśmiechów by jednak nie było.
25.0 pkt, 8.7 zb, 2.0 as, 1.0 prz, 0.3 bl, tylko 1.0 str, aż 3.3 trójki, 49% z gry i tylko 65% z wolnych (jedyna rysa).

Fot. AP Photo/John Raoux

C: MVP: Dwight Howard (mimo fatalnej skuteczności z linii rzutów wolnych – 59%, 9.7 próby na mecz). Pozostałe statystyki ma jednak na bardzo wysokim poziomie, szczególnie bloki, w którym dominuje nad pozostałymi zawodnikami. No i utrzymuje tendencję z tego sezonu czyli rzuca i trafia znacznie więcej i częściej.
27.7 pkt, 13.3 zb, 1.7 as, 0.7 prz, 3.0 bl, 2.7 str, 77% z gry i 59% z wolnych.

MIP: Channing Frye. W Suns najczęściej ostatnio gra jako Power Forward obok Gortata, ale grywa też na centrze, więc nie ma problemu z umieszczeniem go w tej kategorii. W ostatnim tygodniu Channing wyraźnie się rozstrzelał, podobnie z resztą jak Andrea Bargnani (śr. 31 pkt na mecz), a dodatkowo nie najgorzej radził sobie na tablicach.
18.8 pkt, 8.3zb, 0.3 as, 0.5 prz, 0.8 bl, 1.0 str, 3.3 trójki, 55% z gry i 80% z wolnych (ale tylko 1.3 próby na mecz).

A na koniec Keira Knightly: