Zwycięstwo numer 500 na własnym terenie Raptors.

W Air Canada Center spotkały się dwa zespoły po których nie wiadomo czego się spodziewać. Clippers potrafią wygrać w Knicks na ich parkiecie grając wyśmienite spotkanie, potem przegrać z Cavs, Raptors po trzech porażkach z rzędu wyraźnie chcieli odbudować morale i ograć ekipę z Kalifornii. Dzięki świetnej postawie w trzeciej kwarcie odnieśli 15 zwycięstwo w sezonie pokonując Clippers 98-93.

Cóż z tego że znowu mamy pana z #32 na koszulce na pierwszym miejscu w Top 10 dnia, jak Clippers wyraźnie zmęczeni wyjazdami, przegrywają spotkanie z niżej notowanym rywalem. Jak pisał Woy, jest Blake jest impreza, ja dodam nie ma Foye, nie ma imprezy. Tak w skrócie można podsumować postawę Clippers w dzisiejszym spotkaniu z Raptors.

Toronto Raptors (15-40) 24 24 30 20 98
Los Angeles Clippers (20-34) 24 24 23 22 93

Randy, który zapewnił zwycięstwo nad Knicks i świetnie zaprezentował się w pechowo przegranym z Cavs pojedynku, tym razem był cieniem samego siebie (5pkt 2/14 z gry). To że Blake urywa kosze i gra bardzo agresywnie, to prawda, to że Baron już zapomniał o kłopotach z kolanami i nadwagą też już wiemy, to że ciągle poza grą jest Eric Gordon też. Wiemy coś jeszcze, bez Foye lub Gomesa Clippers nie uciągną. Brak systematyczności i stabilizacji formy w poczynaniach graczy coacha Del Negro rzuca się w oczy, i aż razi. Zagra Foye, nie da rady Jordan, zagra Gomes nie poradzi sobie Aminu, i tak w kółko.

Skupmy się jednak na Raptors, którzy nie wygrali meczu dlatego że słabo zagrali Clipps, lecz dlatego że świetnie egzekwowali swój atak i dobrze grali na deskach. Do tego rewelacyjnie, głównie kiedy mecz był na styku spisywał się Andrea Bargnani (27 pkt), i Ed Davis, który podobnie jak w wygranym meczu w Dallas końcem grudnia zrobił różnicę na korzyść Raptors. Jego 13 oczek, 14 zbiórek i 3 bloki (cały team Clipps 1 blok), zdecydowanie miało znaczenie. Podobnie jak w spotkanie z Cavs Hickson, tak i tutaj Davis bardzo dobrze radził sobie z Griffinem, który wręcz nie istniał kiedy w połowie czwartej kwarty rozstrzygały się losy spotkania.

Do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 48-48, i oba zespoły a każdej z kwart rzucały zgodnie po 24 oczka. 16 punktów do tego momentu na swoim koncie miał Baron Davis, 9 Griffin, lecz tylko 5 Randy Foye, który swoje strzeleckie popisy skończył już do przerwy.

Mimo wszystko Clippers trzymali się w meczu, aż do świetnej akcji „And 1” Bargnaniego na 4 minuty do końca spotkania. Właśnie dzięki dwójce Andrea i Leandro Barbosa (16 z 20 czek w IV kw.) Raptors wygrali spotkanie. W trzeciej kwarcie po akcji Davisa, gracze z Kanady prowadzili już 76-66, lecz Brian Cook i jego 12 oczek w tej części meczu, pozwalało Clippers być w grze. Choć gracze z Los Angeles po rzucie DeRozana na 8:30 do końca spotkania (85-77) zanotowali run 8-2 w przeciągu prawie 4 minut gry i doszli rywali na dwa oczka (87-85), w końcówce nie mogli liczyć na Griffina, który w minutę zaliczył 2 przewinienia i stratę, a rywale znów odskoczyli na siedem punktów po rzucie Barbosy (94-87).

To dopiero 3 zwycięstwo Raptors w ostatnich 18 meczach. Gracze z Toronto zanotowali swój 500-tny triumf w hali Air Canada Center. Pierwszy miał miejsce 21.II.1999 roku w meczu z Vancouver. Po meczu Griffin stwierdził że największym problemem Clippers są kontuzje Gordona, Kamana i Smitha, i trudno się z nim nie zgodzić. Nikt o zdrowych zmysłach nie stwierdzi że zdrowi Kalifornijczycy nie mieli by szans na Playoffs gdyby nie urazy.

Na koniec akcja dnia z Griffinem Baronem Davisem z roli głównej.

Kto się ze mną nie zgodzi że 99% rozgrywających nie kończyła by tej akcji podając wcześniej do Foye lub samemu wchodząc na kosz. Nie Baron Davis!

Raptors: Bargnani 27, Davis 13 (14zb), Calderon 10 (11as), Barbosa 11, DeRozan 17, Weems 10
Clippers: Davis 20, Griffin 21 (15zb), Cook 17, Gomes 14, Bledsoe 7