Warriors lepsi od Thunder

Dzisiejszej nocy do bardzo ciekawego pojedynku doszło w hali ORACLE Arena, w którym to miejscowi Golden State Warriors pokonali zawodników Oklahomy City Thunder 100:94. Wszystkich w tym spotkaniu emocjonował jednak pojedynek najlepszego strzelca NBA – Kevin’a Durant’a z szóstym strzelcem, a więc Monta Ellis’em. Z niego zwycięsko wyszedł ten drugi, który nie dość, że rzucił 33 punkty (Durant miał 29), to jeszcze do tego jego ekipa pokonała Thunder.

Oklahoma City Thunder (34-19) 20 23 23 28 94
Golden State Warriors (24-29) 23 24 27 26 100

Spotkanie to od samego początku było niezwykle zacięte. Obie ekipy grały kosz za kosz, więc prowadzenie zmieniało się bardzo często, a wynik oscylował wokół remisu. Bardzo szybko dwa faule złapał po stronie Thunder Russell Westbrook i już po zaledwie 3 minutach gry został on zmieniony przez Eric’a Maynor’a. Ten z kolei bardzo dobrze wszedł w to spotkanie, gdyż już po chwili popisał nam się akcją 2+1 i wyprowadził przyjezdnych na kolejne już w pierwszej odsłonie prowadzenie. Jednak odpowiedź Warriors była bardzo szybka. Najpierw punkty zdobył David Lee, chwilę później wsadem popisał się Andris Biedrins, a następnie z rzutów wolnych dwa oczka dorzucił jeszcze Monta Ellis i tym samym gospodarze prowadzili 15:13. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się minimalnym prowadzeniem Wojowników23:20, a w pojedynku punktowym Ellis-Durant było 10-9.

Początek drugiej odsłony był nieco nerwowy zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Najpierw błąd kroków popełnił Jeff Green, następnie błąd trzech sekund z drugiej strony David Lee. W międzyczasie na parkiet powrócił Westbrook, który od razu popisał się asystą do James’a Harden’a. Ten z kolei zaliczył na początku drugiej odsłony dobry fragment, zdobywając dla swojej drużyny osiem oczek z rzędu. Natomiast po stronie gospodarzy w dalszym ciągu nie do zatrzymania był Ellis, który nie dość, że punktował, to jeszcze dobrze dzielił się piłką z kolegami. Prowadzenie w dalszym ciągu przechodziło z rąk do rąk. Wystarczy powiedzieć, że w samej drugiej odsłonie zmieniało się ono aż dziesięciokrotnie! Ostatecznie na przerwę obie ekipy schodziły, gdy na tablicy świetlnej widniał wynik – 47:43 dla Warriors. W rywalizacji Ellis-Durant również było wciąż bez zmian i ten pierwszy prowadził 18-11.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli wyraźnie zmotywowani Thunder, którzy zdobywając pięć oczek z rzędu wyszli ponownie na prowadzenie – 50:49. Jednak w szeregach gospodarzy świetnie w tym fragmencie gry spisywał się David Lee, który już po niespełna pięciu minutach gry miał na swoim koncie o 8 oczek więcej. Dzielnie wspierał go również Stephen Curry, który w całej trzeciej odsłonie zdobył aż 12 punktów. Tym samym duet ten dał nieco odsapnąć Ellis’owi. Po trzech kwartach wynik brzmiał już 74:66 dla gospodarzy.

Na początku ostatniej kwarty, po kolejnych punktach Curry’ego przewaga Wojowników wyniosła już nawet 10 oczek (76:66). Jednak chwilę później za 3 trafił Maynor, a cztery oczka z rzędu zdobył Durant i było już tylko 78:76 dla Warriors. Thunder nie mogli doprowadzić do wyrównania głównie dzięki Ellis’owi, który, gdy tylko goście zbliżali się na niebezpieczną odległość, kąsał ich rzutami za 3. W ostatniej odsłonie lider gospodarzy zapisał na swoim koncie aż 12 oczek. Dzięki takiej jego postawie Warriors mogli cieszyć się z 24 wygranej w tym sezonie. Natomiast dla Grzmotów była to 19 porażka.