Arenas wraca do Verizon Center, Magic wygrywają

Orlando Magic z powracającym do Verizon Center, hali swojego byłego klubu Gilbertem Arenasem pokonali 110:92 Washington Wizards. O wszystkim rozstrzygnęły dwie ostatnie kwarty wygrane przez Magic łącznie 59:43.

Orlando Magic (32-19) 110:92 Washington Wizards (13-36)

(29:21, 22:28, 23:15, 36:28)

Dwight Howard – 22 pkt, 15 zb, Ryan Anderson 19 pkt, 8 zb, Jason Richardson – 18 pkt, 3 zb

Rashard Lewis – 14 pkt, 8 zb, 3 stl, John Wall – 14 pkt, 5 ast, 5 zb, Kirk Hinrich – 17 pkt, 5 ast, 3 zb

Pierwsze 6 minut meczu były wyrównane. Po ich upływie Orlando prowadziło 15:13, jednak w następne 120 sekund Magic zdobyli 10 punktów z rzędu i w sumie mieli run 14-2, który doprowadził do wyniku 29:15. Wizards do końca kwarty odrobili 6 punktów i wynik po pierwszej odsłonie brzmiał 29:21. Orlando prowadzenie zawdzięczało głównie Dwightowi Howardowi i Ryanowi Andersonowi. Ten pierwszy w otwierających spotkanie 12 minutach zdobył 10 punktów i 7 zbiórek, a drugi 10 pkt i 4 zbiórki. Wizards utrzymywali się w grze dzięki 7 punktom Nicka Younga i 6 Andraya Blatche’a.

W drugiej kwarcie Wizards rozpoczęli odrabianie strat. I udało się! Już po pierwszych 3 minutach drugiej odsłony wynik był remisowy (31:31), a w następnych 2 minutach gospodarzom udało się zyskać 4-punktową przewagę. Magicy odzyskali prowadzenie na 4:21 do końca kwarty po trójce Jasona Richardsona, a czteropunktową przewagę zyskali na minutę przed 'halftime’ po trafieniu Earla Clarka. Wizards przed końcem pierwszej połowy zdołali zdobyć jeszcze dwa punkty (layup Johna Walla) i po dwóch kwartach Magicy prowadzili 51:49.

Wizards trzymali się w grze przez pierwsze 7 minut trzeciej odsłony. Po ich upływie prowadzili 62:61. Wtedy dał o sobie znać duet Howard&Anderson. Najpierw zastępujący Brandona Bassa Anderson trafił trójkę, a potem środkowy Magic zdobył 6 punktów z rzędu i tym samym Magic prowadzili już ośmioma punktami (70:62). Następnie John Wall na 2:35 do końca kwarty trafił jumpera i Wizards zmniejszyli straty do 6 oczek. Jednak punkty Walla były ostatnimi punktami jego drużyny w tej kwarcie, zaś spośród Magic 4 punkty zdobył jeszcze JJ Redick i przed rozpoczęciem ostatniej kwarty drużyna z Florydy prowadziła 74:64.

 

Po trójce Kirka Hinricha na 6 minut do końca meczu przewaga Orlando wynosiła 11 punktów. Wizards spróbowali jeszcze odrobić tę stratę, ale udało im się zbić przewagę tylko do 8 punktów, kiedy na 5 minut do końca Nick Young trafił tylko 1 z 3 rzutów wolnych. Wtedy Magic zdobyli 6 punktów i od razu powiększyli przewagę do 14 oczek (98:84 na 4 minuty do końca). Drużyna z Orlando największą przewagę zanotowała na 1:23 do końca meczu po trafionym rzucie za 3 Jameera Nelsona (107:88). Od tego momentu Wizards zdobyli 4 punkty na co Orlando odpowiedziało trójką Hedo Turkoglu i ostatecznie wygrało 110:92.

Spośród Magików najlepiej zaprezentował się Dwight Howard, który zdobył 22 punkty i nie miał problemów z uzbieraniem 15 zbiórek. W dodatku trafił pierwsze 10 rzutów z gry (10-11 FG) Ryan Anderson zdobył 19 punktów i 8 zbiórek, a Jason Richardson 18 oczek. Trochę mniej punktów zdobył Jameer Nelson (9 pkt, 3-12), ale za to miał aż 11 asyst i 6 zbiórek. Hedo Turkoglu także dziś zbyt wiele nie trafiał (7 pkt, 2-10 FG). Dobrze spisali się za to rezerwowi. Gilbert Arenas w swoim pierwszym meczu w Verizon Center od wymiany Magic z Wizards zdobył 10 punktów a także miał 6 zbiórek i asyst. Tyle samo punktów miał Earl Clark, do których dodał jeszcze 7 zbiórek, a najlepszym strzelcem z ławki Magic był dziś JJ Redick (15 pkt).

Najlepszymi graczami spośród Czarodziei byli dziś Rashard Lewis (14 pkt, 8 zb) i John Wall (14 pkt, 5 ast, 5 zb), który na 2:56 do końca meczu musiał opuścić parkiet po tym, jak został ukarany drugim przewinieniem technicznym. Dobrze spisali się także Andray Blatche (10 pkt, 6 zb, 6 ast) i Nick Young (17 pkt, 7-20 FG, dobra obrona Arenasa na nim). Z ławki rezerwowych najlepszy był Kirk Hinrich (17 pkt, 5 ast, 3 zb), który był dzisiaj jedynym Czarodziejem, który trafił zza łuku (3-5 3pt, cała drużyna 3-10) dużym zaskoczeniem był Trevor Booker (6 pkt, 6 zb), który zablokował aż 6 rzutów!