Wschodzące Słońca (raport #3)

Autor: Hubert Błaszczyk

 

Ekipa z Phoenix cały czas nie może ustabilizować formy. Podopiecznym Alvina Gentry’ego zdarzają się serię porażek ze średnimi rywalami, by po chwili wygrać z samymi Boston Celtics. Cieszy coraz lepsza i w dodatku ustabilizowana forma Marcina Gortata. Polski środkowy (nie licząc meczu z Hornets) trzy ostatnie spotkania zakończył na koncie z double-double.

BILANS: 2-3

109:91 vs Wizards (wyjazd)
Seria kolejnych pięciu spotkań rozpoczęła się jednak dobrze. Zwycięstwem z ekipą z Washingtonu, choć mecz nie był wcale taki łatwy, jak wskazuje na to wynik. Po pierwszej kwarcie, przegranej przez Phoenix jedenastoma punktami, nikt w obozie Suns nie miał wesołych min. Wejście Gortata odmieniło jednak spotkanie. Polski środkowy grał agresywnie i do przerwy miał już na swoim koncie 8 punktów i 10 zbiórek, a jego ekipa przegrywała po 24 minutach tylko jednym punktem. Po przerwie powiększył swój dorobek do 13 'oczek’ i 14 zbiórek. Oprócz Polaka wyróżnił się Channing Frye, który trafił siedem trójek, jak zwykle na swoim poziomie zagrał Steve Nash (17 punktów i 14 asyst).

74:75 vs Pistons (wyjazd)
To jedna z tych porażek, których koszykarze Phoenix mogą później żałować, gdy nie zakwalifikują się do fazy play-off. Wszystko szło dobrze do czasu, gdy na tablicy świetlnej widniało dziewięć minut do końca. Wtedy to Detroit rzuciło się do szaleńczego odrabiania strat i w końcowych fragmentach spotkania koszykarze Pistons odrobili wszystkie straty. Warto dodać, że gospodarze wygrali to spotkanie przy wydatnym wsparciu Phoenix. Podopieczni Gentry’ego spudłowali siedem z ostatnich ośmiu rzutów, przy takiej nieskuteczności w decydujących momentach nie można było wygrać meczu. Marcin Gortat zanotował trzecie double-double z rzędu – takiej serii nie miał nigdy w karierze!

95:101 vs 76ers (wyjazd)
To był najgorszy mecz Gortata od dawna – grał tylko dziesięć minut, rzucił dwa punkty i miał tyle samo zbiórek. Ciężko wytłumaczyć, dlaczego tak krótko grał Polak, zresztą wiele innych decyzji Gentry’ego w tym sezonie trudno racjonalnie tłumaczyć. Sam wynik nie oddaje jednak dominacji koszykarzy z Filadelfii, którzy w trzeciej kwarcie mieli 22 punkty przewagi. Był, to w dodatku jedyny mecz, w którym Robin Lopez zaprezentował się lepiej niż Gortat. Lopez rzucił 6 punktów i zebrał 5 piłek z tablic. W końcówce, gdy Suns odrabiali straty grali niskim składem – bez środkowych.

107:114 vs Bobcats (dom)
Mecz rozpoczął się źle dla Phoenix, Bobcats uzyskali od początku kilkupunktowe prowadzenie, które utrzymywali do trzeciej kwarty – głównie za sprawą dobrze grającego D.J. Augustine. W trzeciej części Suns świetnie rzucali za trzy punkty, trafili ich aż osiem, wychodząc na prowadzenie. Co ciekawe, Marcin Gortat grał świetnie w pierwszej połowie, w której rzucił 16 punktów. W drugiej połowie nasz rodak nie poprawił już swojego dorobku punktowego. Po 36 minutach prowadzili jednak koszykarze Charlotte, którzy wykorzystali tragiczną obronę Suns. Taki stan utrzymał się już do końca.

88:71 vs Celtics (dom)
Wygrana z dumnymi Celtami była niesamowitą niespodzianką. Gra podopiecznych Gentry’ego była w ostatnich tygodniach istną sinusoidą, ale zmobilizowani przez właściciela klubu i sztab szkoleniowy koszykarze z Phoenix dominowali na parkiecie od początku spotkania. Świetną robotę wykonał Robin Lopez, który wyszedł w pierwszej piątce. To właśnie podstawowy center Suns wymusił dwa faule Shaquille’a O’Neala i Kendricka Perkinsa. Później łatwiej grało się Marcinowi Gortatowi, który rozegrał swój najlepszy mecz w karierze, zdobywając 19 punktów i 17 zbiórek. Tym samym polski środkowy poprawił wyczyn Macieja Lampego, który z 17 punktami otwierał listę polskich rekordów punktowych w NBA.

NAJBLIŻSZE 5 MECZÓW
30.01 vs Hornets (recap autorstwa Szymona znajdziecie poniżej)
02.02 vs Bucks
04.02 vs Thunder
07.02 vs Warriors
10.02 vs Warriors

Jako, że cztery spotkania koszykarze Phoenix rozegrają u siebie jest szansa na poprawienie swojego bilansu. Ciężkie mogą być spotkania przeciwko Hornets i Thunder, ale wydaję mi się, że Suns rozstrzygną przynajmniej jedno z tych spotkań na naszą korzyść. Zwłaszcza mecz przeciwko ekipie z Nowego Orleanu wcale nie musi być trudny. Koszykarze Suns niesieni na fali wygranej z Celtami powinni podejść do tego pojedynku 'na luzie’ i rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Stawiam optymistycznie na bilans 4:1.

Wcześniejsze oceny wyczynów Marcina i jego kolegów znajdziecie na Strefa Sportu