Celtowie na podbój zachodu

Już w niedzielę odbędzie się jeden z najbardziej oczekiwanych meczów w tym sezonie, bowiem do Los Angeles przyjadą Boston Celtics, by odegrać się tamtejszym Lakers za porażkę w ubiegłorocznych finałach.

Póki co, na rozgrzewkę, bostończycy połknęli wczoraj Portland Trail Blazers 88:78. Ogółem starcie w Rose Garden przeszło bez większego echa. Blazers (25-22) niemal przez cały czas gry nie byli w stanie skutecznie zagrozić Celtics (35-10), którzy wraz z mocno zaangażowaną w te spotkanie ławką rezerwowych wygrali, nie osiągając nawet 90 punktów…


Boston Celtics 88:78 Portland Trail Blazers (18:21, 19:20, 21:23, 20:24)
Lamarcus Aldridge 17 pkt. 16 zb. 2 blk. oraz Kevin Garnett 10 pkt. 9 zb. 9 as.

 

Generalnie rzecz ujmując całe towarzystwo w Portland skutecznie rozgonił Kevin Garnett. 10 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst zaliczył The Big Ticket przeciwko Blazers i wychodziło mu w tym meczu praktycznie wszystko. Ogółem pięciu zawodników Celtics opuściło Rose Garden z podwójnymi zdobyczami punktowymi na koncie, a najwięcej oczek rzucił Ray Allen – 18. Przełomowym momentem spotkania była trzecia kwarta. Boston przy prowadzeniu 64:68 zaliczył serial punktowy 10-2, przez co gospodarze wychodzili na czwartą kwartę z 12-punktową stratą, której już nie odrobili.

 

Jak widać świetnie spisała się ławka rezerwowych C’s, która dostarczyła 26 pkt. Dwa oczka więcej dostarczyli rezerwowi Blazers, a najwięcej – 11 pkt. Rudy Fernandez. Po stronie Bostonu rozpędza się powracający po 7-miesięcznej rekonwalescencji Kendrick Perkins, autor 10 oczek.

Najwięcej oczek dla Blazers zdobył Lamarcus Aldridge – 17. Być może wsparł by go w tym elemencie Nicolas Batum, jednak w drugiej odsłonie doznał urazu kolana, przez co musiał opuścić parkiet. – I’m kind of numb to guys getting hurt. Seems like every game we have an MRI. We hope he’s OK, because we can’t afford to lose anybody else – powiedział po meczu Aldridge.