Crawford i Johnson rozstrzelali Toronto, Thunder pierwszy raz wygrywają w Houston

Atlanta zdobyła halę Air Canada Centre w Toronto. Spotkanie jednak było bardzo wyrównane. „Jastrzębie” zostały poprowadzone do tego zwycięstwa przez duet swoich obrońców. W innym meczu ekipa Oklahoma City Thunder po raz pierwszy wygrała na terenie Houston Rockets. Ostatni raz taka sztuka udała im się, gdy występowali jeszcze pod szyldem Seattle Supersonics.

Atlanta Hawks (26-14)
27 33 15 29 104
Toronto Raptors (13-25)
21 34 22 24 101

 

Spotkanie było bardzo wyrównane. Jego losy toczyły się wręcz do ostatnich sekund. Każda z drużyn mogła wygrać, ale ostatecznie wygrała Atlanta Hawks. „Jastrzębie” zachowały więcej zimnej krwi i opanowania.

Na niecałe 9 sekund przed końcową syreną Toronto Raptors jeszcze prowadzili 101:99. Hawks oczywiście wzięli czas i wyprowadzali piłkę z boku. Jamal Crawford wznowił do Mike’a Bibby’ego (8 pkt), który momentalnie odpalił celną trójkę! To było kluczowe zagranie tego pojedynku. Toronto mogło jeszcze zmienić losy tego spotkania, ale wejście Jose Calderona (11 pkt i 9 as). pod kosz zakończyło się blokiem i stratą piłki. W konsekwencji tego poszedł szybki faul, dwa wolne wykorzystał Joe Johnson, na remis rzucał jeszcze Andrea Bargnani, ale nie trafił i takim sposobem Atlanta wygrała to spotkanie.

„Jastrzębie” do tego zwycięstwa zostały poprowadzone przez duet swoich obrońców. Na szczególne uznanie zasługuje Jamal Crawford. Najlepszy rezerwowy ubiegłego sezonu pokazał, że cały czas potrafi wejść z ławki i nieźle zamieszać w szeregach rywali. Zdobył aż 36 punktów. Drugim zawodnikiem, na którym Hawks mieli silne oparcie był Joe Johnson, który zdobył 26 punktów. Niezłe zawody rozegrał też podkoszowy Al Horford. Zdobył 10 punktów i miał 13 zbiórek.

Po stronie Raptors bardzo aktywny był inny duet. Leandro Barbosa i Andrea Bargnani zdobyli po 26 punktów. Zabrakło jednak silniejszego wsparcia pozostałych partnerów.

Toronto przegrało zbiórkę w stosunku 40:33, ale za to gracze Raptors o wiele lepiej punktowali „w trumnie” – 38:60.

Oklahoma City Thunder (26-13)
31 21 30 36 118
Houston Rockets (17-22)
31 23 25 33 112

 

Oklahma City Thunder pokonała na wyjeździe Houston Rockets, ale trzeba przyznać, że nie był to spacerek. Co ciekawe, ekipa gości pierwszy raz od czasów przenosin do OKC wygrała w Houston.

Jeszcze na lekko ponad 8 sekund przed końcem meczu „Rakietom” udało się zniwelować stratę do rywali do dwóch punktów po akcji, którą udanie wykończył Aaron Brooks (17 pkt i 5 as). Szybko faulowany James Harden (8 pkt) nie pomylił się jednak z linii rzutów wolnych, a w akcji ostatniej szansy za trzy nie trafił Brooks. Na samo zakończenie Harden ponownie jeszcze trafił dwa wolne i tak się zakończył ten mecz.

Pierwsze skrzypce w Thunder grał oczywiście duet Kevin Durant i Russell Westbrook. Durant zdobył 30 punktów, a Westbrook 23 i dołożył 13 asyst. O dziwo, najlepszym zbierającym po stronie gości okazał się Thabo Sefolosha. Zdobył 6 punktów, ale miał aż 13 zbiórek. Nieźle spisali się również Jeff Green i Serge Ibaka, którzy dostarczyli po 16 punktów.

„Rakietom” nie pomogły dobre rezultaty, które osiągnął Luis Scola. Argentyńczyk zdobył 31 punktów i miał 11 zbiórek. Z pozostałych zawodników nieźle zaprezentowali się Courtney Lee (19 pkt) oraz Kyle Lowry (18 pkt). Zabrakło jeszcze dodatkowego wsparcia. Zabrakło wsparcia Kevina Martina, który jest kontuzjowany. Ta lista niesprawnych zawodników w Houston jest całkiem pokaźna. Znajdują się przecież na niej tacy zawodnicy jak Yao Ming, Brad Miller, wspomniany Kevin Martin czy Chuck Hayes. Gdyby wszyscy byli zdrowi to Rockets na pewno mieliby większą szansę na wygranie.