Dzień po dniu…Historia NBA od A do Ą

09.I

Urodziny obchodzą m.in.

Michael Beasley (22 lat)
Mugsy Bogues (46)

Ciekawostki:

  • 1972.Lakers zakończyli swoją 33 meczową serię bez porażki, przygrywając 120-104 z Milwaukee Bucks.
  • 1972.W meczu Boltimore-Phoenix padł 2,000,000 punkt w historii NBA.
  • 1991.Michael Jordan rzucił 40 punktów w wygranym meczu z 76-ers w The Spectrum i tym samym zaliczył swój 15,000 punkt w karierze w 460 grach. Chamberlain osiągnął ten pułap w 358 spotkaniach.
  • 2001.Patrick Ewing gracz Seattle przekroczył granicę 24,000 punktów, stając się 13-stym w historii graczem któremu udało się osiągnąć tą barierę.

Johnson & vs  Johnson, młody Evans a także Jordan będą dziś tematem przewodnim historii, w dniu kiedy na ulicach całej Polski, i nie tylko, panuje miłość i braterstwo. W tak pięknym dniu zapraszam na dawkę spotkań lat minionych w cyklu sygnowanym moim imieniem. Odpalamy!

Większość dzisiejszego artykułu poświęcę na rewelacyjne, tak tak, rewelacyjne spotkanie z roku 1990. Dokładnie 21 lat temu w Arizona Coliseum spotkało się m.in dwóch Johnsonów. Jeżeli do głowy przychodzi Wam tylko Magic, powiem że coś  jest nie tak. Tego dnia Phoenix Suns spotkali się z Los Angeles Lakers, i nikt absolutnie nikt nie może powiedzieć że Kevin Johnson, nie dał rady. Po porażce w finale z Bad Boys w roku 1989, Lakers szykowali się na rewanż. Niestety Kareem Abdul-Jabbar zakończył swoją piękną i długą karierę i oddał pole pod koszem dla Vlade Divaca. Młody, zdolny Vlade nie był jednak takiej klasy zawodnikiem jakim był „Lew”, lecz i tak Lakers byli niezwykle groźni.

Suns po porażce z Lakers rok wcześniej, stroili się na rewanż, tym bardziej że w szczytowej formie był Kevin Johnson, Dan Majerle i Tom Chambers. Zanim jednak Suns wzięli rewanż nad Lakers w sezonie 1989/90, musieli zagrać jak zwykle 82 mecze w tym aż 4 z Lakers.09.I.1990 mecz rozgrywany w Arizonie, między Lakers a Suns był już trzecim takim pojedynkiem w sezonie.

Pierwsze dwa rozgrywane w Kalifornii, koszykarze „Słońc” przegrali, i kibice w całym stanie Arizona czekali na rewanż. Magic Johnson, lider z Los Angeles, zagrał wyśmienite zawody, zaliczając 24 punkty i 24 asysty, James Worthy dodał 25 oczek, jednak pierwszy nie ostatni raz w sezonie, to gracze z Phoenix byli górą. Wśród gospodarzy kapitalne spotkanie zagrał Tom Chambers 34pkt, ale najbardziej zachwycił Kevin Johnson.

23-letni wówczas gracz pokazał Magicowi że potrafi podawać prawie tak dobrze jak on, a do tego zdobywa z łatwością punkty. 34 punkty, 15 asyst (12/17 z gry), kilka razy praktycznie wprawiał w osłupienie rywali z Lakers. Suns pokonali po dogrywce vice- mistrzów NBA 121-118, a bohaterem jak już wcześniej wspomniałem był KJ. Słodki Kevin, sam w domu, ale 24/6/24 Magica, uła jak mówi Wojtek:

Kolejny mecz to pojedynek Jordana vs Medison Square Garden. Jak wiemy Michael lubił grać w Nowym Jorku, jak każdy zawodnik w NBA. Medison to mekka koszykówki, w której zasiadają nietuzinkowi kibice w iście biesiadnym nastroju. Najstarsza hala w Stanach gościła Bulls, mistrzów z dwóch ostatnich sezonów, i nie zamierzała poddać swojej twierdzy.

Niestety z takim przeciwnikiem jak MJ, nie było to łatwe, tym bardziej że gracze z Chicago nie zwykli przegrywać w MSG. Michael i przyjaciele mimo braku Pippena, zagrali świetne zawody. W ekipie z NY zabrakło Ewinga, więc było wiadomo że Pipp nie ujeździ tym razem Pata. Kiedy Knicks starali ratować się Houstonem, Starksem, Oakleyem i Johnsonem, Jordan wziął się za granie. Zdobył 44 punkty (17/33 z gry), i z drobną pomocą Harpera pokonał Knicks. Już na minutę przed końcem ustalając wynik spotkania, 90-89 Bulls:

Na koniec dzisiejszej podróży w czasie spotkanie z ubiegłego roku. Sacramento Kings vs Denver Nuggets. Debiutancki sezon dla Tyreke był według mnie był bardziej udany niż ten który (choć rzut z Grizzlies WOW) właśnie się kręci, dlatego też wspomnę o nim choć trochę. W Sacramento, jak zwykle kibice dopisywali, tym bardziej że do Kalifornii przyjechali Nuggets.

Należący do czołówki zachodu gracze z Gór Skalistych, bardzo dobrze spisywali się początkiem roku 2010. Jadąc do Sacto nie spodziewali się że młodzi Evans i Casspi tak bardzo napsują im krwi. Niestety dla gości, Rookies zrobili to bardzo skutecznie, a ten pierwszy rzucając 27 oczek poprowadził do zwycięstwa „Królów” właśnie w taki sposób: