Dzień po dniu…Historia NBA od A do Ą

04.I

Urodziny obchodzą m.in.

Will Bynum (27lat)
Al Jefferson (25)
Corie Blount (41)
Joe Kleine (48)

Ciekawostki:

  • 1984. Adrien Dantley wyrównał record Wilta Chamberlaina trafiając 28 rzutów wolnych w 29 próbach. Sztuka ta udała mu się w wygranym meczu Utah z Hoston 116-111
  • 1985.Podczas meczu z Knicks, Boston Celtics oddali honor Redowi Auerbachowi, zastrzegając numer #2, który zawisł pod kopułą słynnej Boston Garden.
  • 1992.W trakcie meczu z T’Wolves przegranym przez Celtics 100-96 Robert Parish stał się piątym zawodnikiem w historii, któremu udało się zaliczyć 2,000 bloków w karierze. Pozostała czwórka to George Johnson, Wayne Rollins, Kareem Abdul-Jabbar i Mark Eaton
  • 2001.Michael Jordan z Wizards trafiając drugi rzut wolny w drugiej kwarcie stał się czwartym zawodnikiem w historii który przekroczył 30,000 punktów. Udało mu się tego dokonać w meczu z Bulls, co jest dodatkowym plusem w tym wydarzeniu.

Na dzień dobry w dzisiejszym zestawieniu będzie o niesamowitej rywalizacji centrów z początku lat 90’s, będzie o KG i jego niezwykłym występie, oraz rywalizacji Kings-Lakers. Odpalamy dzisiejszą historię w kolejnym dniu nowego roku.

 

04.I roku 1992 kiedy Spurs i Rockets dopiero stroiły się przed wielką rywalizacją w trakcie Playoffs 1995, w HemisFair Arena w San Antonio, oba zespoły po nowym roku rozegrały jeden z najlepszych pojedynków w sezonie 1991/92. Dla Spurs był to dopiero pierwszy mecz w nowym roku, natomiast Rockets po sromotnej porażce z Pistons, przyjechali do San Antonio by odbudować morale. Obie ekipy nie zaliczyły rozgrywek do udanych, gdyż Spurs gładko odpadli z Suns w pierwszej rundzie zachodu, natomiast Rockets przegrali rywalizację z Lakers o posezonowe granie.

Olajuwon vs Robinson to walka dwóch „piątek” o zupełnie innych cechach i atutach. Dużo lepiej zbudowany „Admirał”, fizycznie i motorycznie sprawniejszy, często biegał w kontrach, i z powerem pakował piłkę z góry, Hakeem choć ciut mniejszy i  tęższy do bólu opanował podkoszowe manewry, którymi zaskakiwał wszystkich. Obaj cudownie blokowali i skakali po tablicach, punktowali na różne sposoby. Czym dalej do kosza tym lepiej czuł się jednak „The Dream”, który straszył i wyciągał spod kosza swoich przeciwników trafiając z półdystansu.

O ich rywalizacji można by pisać felietony i książki, i na pewno jeszcze nie raz wspomnę o nich tutaj, natomiast wracając do 04.I… Rockets zdołali wydrzeć zwycięstwo Spurs i wygrali po dwóch dogrywkach 112-110, a bohaterem spotkania został Olajuwon. Zaliczając mecz z 27 punktami , 10 deskami , 5 blokami i 4 stealmi, przyćmił świetny występ Elliota oraz Robinsona, który choć zaliczył 7 bloków miał problemy ze skutecznością.

Dziś takich pojedynków centrów jak w latach 90’s nie ma, pozostaje nam oglądać niesamowite popisy tych dwóch wybitnych „C” i marzyć kiedy ich klony pojawią się w NBA. Cudowne spotkanie z trójką na 0,7 sekundy przed końcem OT Floyda i „Clutch” Olajuwonem. Popatrzcie jak wrzało na parkiecie:

Kolejne spotkanie o którym chciałem, to pojedynek T’Wolves z Suns z roku 2005. Po sukcesach „Minny” sezon wcześniej, przyszedł czas na regres w poczynaniach KG i przyjaciół. Budowany na szybko zespół z Cassellem, Spree oraz Szczerbiakiem dotarł w sezonie 2003/04 do finału konferencji, jednak rok później nie zdołał nawet awansować do PO.

Suns natomiast pędząc jak burza, wygrywając mecz za meczem znaleźli się w podobnym położeniu co Wolves rok wcześniej, przegrywając WCF ze Spurs w roku 2005. Jednak 04.I ciągnący team z Minnesoty, Garnett, rozegrał jeden z najlepszych meczy w swojej karierze. Statystycznie oczywiście, bo jego zespół przegrał z Phoenix 122-115, ale sam Kevin zaliczając 47 punktów ustanowił swój rekord kariery.

Wiemy niestety że bardzo szybko skończyło się granie na wysokim poziomie T’Wolves, jednak KG i jego pasja do gry nigdy nie miała dość grania i wygrywania. „ Big Ticket” nie pożegnał się z Minnesotą bo nie chciało mu się grać, lecz nie widział przyszłości w zespole. Zawsze oglądając jego grę widzę jak wielkim jest on zawodnikiem, mierząc się w każdym meczu w rywalem, jakby był to jego ostatni mecz w karierze.

Tamten dzień Garnett na pewno zapamięta do końca swojej kariery, i choć teraz gra dla C’s, z pewnością chętnie wraca do Minnesoty, gdzie jego kariera nabrała kolorytu i niezwykłego rozpędu:

Lakers-Kings. Wspominałem wczoraj opisując moje ulubione serie PO, że zawsze mieli sobie coś do udowodnienia. Tak było jest i będzie, dopóki będą żyli obecni kibice Kings, a Kobe grał w Lakers. Być może ta rywalizacja zatoczy koło i obie ekipy spotkają się jeszcze na drodze do finały, jednak w 2007 roku oba teamy były w dołku. Z 2002 roku właściwie pozostali na swoim miejscu Bibby i Bryant, jednak tak nastawili swoich kolegów na derby Kalifornii, że 04.I znowu było gorąco. Dogrywka, 42 punkty Koby’ego, rzut Radmanovica i generalnie świetny mecz…. Aha no i Artest vs Bryant, ba.

Ja jednak ciągle mam ochotę wspominać, aż się łeska w oku kręci….