Dzień po dniu…Historia NBA od A do Ą

28.XII

Urodziny obchodzą m.in.

Keith Lee (48lata)
Tracy Moore (45)

Ciekawostki:

  • 1950.Dolpf Schayes z Syracuse, w meczu z Warriors zaliczył 35 zbiórek, co w tamtym okresie było rekordem NBA.
  • 1995.Dick Motta z Dallas stał się trzecim trenerem w historii który wygrał minium 900 meczy w swojej karierze. Stało się to w meczu z Grizzlies, wygranym przez Mavs 103-101 (3OT).
  • 1979. Rick Barry z Houston zaliczył 19 punktów w wygranym meczu z 76-ers i stał się 15-stym zawodnikiem w historii, który przekroczył barierę 18,000 punktów.

Dziś poopowiadam Wam trochę o starociach, lecz będzie także o spotkaniu sprzed 4 lat. Na tapetę wskakuje dziś Charles i Magic oraz „Wunder Dirk”, czyli jak zwykle o tych, o których nie zapomną kolejne pokolenia, na pewno! Zaczynamy codzienne spotkanie z koszykarską Historią w najlepszym wydaniu. Zapraszam.

Na początku chce coś pokazać żebyście i Wy mogli nacieszyć oko. Wszedłem ostatnio w posiadanie meczu, niestety fałszywy alarm, który jak do mnie dotarł ucieszył mnie, jak niegdyś świąteczne pomarańcze końcem lat 80’. Ten mecz to właściwie nic nadzwyczajnego, jednak to najlepsze spotkanie człowieka, o którym mowa była tu wczoraj. Dikembe Mutombo w połowie grudnia roku 1999 zrobił coś takiego. Porównuje jego statystyki w meczu z Minnesotą z indywidualnym wyczynem Koby’ego z Toronto w 2006. Dlaczego, spójrzcie sami:

Reszta niech będzie milczeniem, KG triple double, a Mutombo eval na poziomie 56!!!! To tak na marginesie, jako ciekawostka.

Wracając do rzeczy.28.XII w roku 1988, jak już napomknąłem o triple double, nie mogę nie przypomnieć jednego z najlepszych w tym względzie. Magic Johnson w meczu z 76-ers zaliczył potrójną zdobycz (28pkt,18as,10zb), i skutecznie rywalizował z Charlesem Barkleyem, który również rozegrał rewelacyjne spotkanie z 36 oczkami i 12 deskami na koncie. Wiemy jak wielkie są to indywidualności, jak potrafiły grać i wygrywać.

Do tego wszystkiego Lakers-76ers w latach 80’s, to coś jak C’s- Lakers, tylko trochę na mniejszą skalę. Świetny pojedynek zakończony zwycięstwem gospodarzy z Kalifornii 128-123, po tym jak dokładnie miesiąc wcześniej oba zespoły spotkały się w The Specrtum w bliźniaczym pojedynku z triple double Magica i boskim meczu Sir Charlesa. Panowie najwyraźniej mieli sobie coś do udowodnienia, i bardzo lubili stawać naprzeciwko siebie. Za to dziś, sielanka…

 

28.XII.2006 Dallas Mavericks, mistrzowie zachodu grają z wiecznie głodnymi sukcesów Suns. Rywalizacja obu ekip ma bardzo wiele smaczków i podtekstów, od Nasha zaczynając na Playoffs 2005 i 2006 kończąc. W sezonie 2006/07 pewni siebie Mavs szli jak burza aż do czasu kiedy STOP nie powiedzieli im Warriors, w dość stanowczy sposób. Jednak początek sezonu jak i zresztą cały czas regularnych rozgrywek był dla nich bardzo udany. Zwycięstwo niosło zwycięstwo, runy 12-0, 18-0 to dla graczy z Dallas chleb powszedni. Niestety czasem trzeba było się napocić, jak w tym meczu z przybyszami z Arizony.

Niezniszczalny, prawie, duet Nash-Stoudemire kontra Nowitzki- Terry to coś czego nie powinniśmy przegapić, tym bardziej że Dirk, jak zwykle był sobą, jak zwykle cudownie grał w high post i jak zwykle rewelacyjnie pracował na nogach, o nadgarstku nie wspomnę. 101-99 Mavs!