Dzień po dniu… Historia NBA od A do Ą

25 & 26 XII

Dziś trochę inna forma Historii, gdyż będzie to zbiór wszystkich wydarzeń Świątecznych z obu dni świąt. Będzie mało tekstu a mnóstwo filmików bo wydarzeń było naprawdę dużżżo. Czekałem na zakończenie nocnych meczy, by może jakoś do nich nawiązać, ale spotkania wczorajszego wieczora mnie osobiście rozczarowały i skupię się na czasach minionych. Będzie o tym dlaczego Kobe zagrał tak słabo, będzie o Admirale, o bójkach, o Słońcach, Rakietach i niezwykłym wyczynie „Kinga”, tego prawdziwego… Zapraszam na świąteczne przypomnienie kart z Historii.



25.XII.1984 New York Knicks- New Jersey Nets. Słabiutki zespół Knicks, który nie zdołał awansować do Playoffs, gości u siebie New Jersey Nets. „Siatki” choć awansowały do gier posezonowych do potentatów NBA nie należały. Mimo 60 punktów Bernarda Kinga, Knicks przegrali 114-120. Wydarzeniem meczu była jednak zdecydowanie zdobycz punktowa „Króla”:

25.XII.1993 Phoenix Suns- Houston Rockets.Vice mistrzowie z sezonu 1992/93 grają u siebie z późniejszym Mistrzem z graczami Rockets. Choć podtekstów spotkania było mnóstwo a kibice w America West Arena spodziewali się ciekawego i zaciętego pojedynku, liderzy drużyny z Suns, Barkley i Kevin Johnson, nie dali żadnych szans „Rakietom”. Rzucili odpowiednio 38 i 36, poprowadząc „Słońca” do zwycięstwa 111-91. Był to dobry prognostyk dla Rockets, którzy nie dość że zdobyli Mistrzostwo w roku 1994 i 95′ to pokonali Suns 4-3, w półfinale zachodu, w jednej z najlepszych serii lat 90’s.

25.XII.1994 Chicago Bulls- New York Knicks. Przegrany finał roku 1994, podsycił oczekiwania kibiców Knicks. Niestety nie powtórzyli oni sukcesu sprzed roku, a w Święta przegrali w United Center z Bulls, bez Jordana 107-104 (dog). Choć spotkanie było bardzo emocjonujące, a Pippen zaliczył 36 oczek i 16 desek, bohaterem spotkania był Toni Kukoc, który z ławki rzucił 25 punktów i po raz kolejny pokazał Knicks że lubi ich ogrywać robiąc niezwykłe rzeczy.

25.XII.2002 Orlando Magic- Detroit Pistons. Zespoły które spotkały się później w PO i stoczyły siedmio meczowy pojedynek, pokazały że mają ze sobą wiele wspólnego a ich rywalizacja elektryzuje wszystkich kibiców. Powoli i skutecznie budowany zespół z Motown, przyjechał do Orlando by zmierzyć się z T-Maciem i resztą. Tracy, jedyna osoby dla której warto było oglądać Magic w tamtym okresie (oprócz Hilla), pokazała że w TD Center rządzi jedna osoba. McGrady rzucił 46 punktów i właściwie w pojedynkę ograł przybyszów z Detroit. Już w następnym pojedynku 27.XII z Grizzlies kontuzji po raz kolejny doznał Grant Hill i wystąpił potem tylko w czterech meczach sezonu 2002/03.

25.XII.2004. Los Angeles Lakers-Miami Heat. Kiedy jeszcze Kobe Bryant chciał grać w Święta i jadł mniej kapusty z grochem i grzybami, zaprosił gości z Florydy na Świąteczny mecz, żeby zmierzyć się z Wade’m i O’Nealem. Dla Lakers był to jedyny sezon bez Playoffs od 1994 roku, a Kobe próbował poprowadzić swój zespół do zwycięstwa. Choć rzucił 42 oczka, to Wade i Shaq mogli cieszyć się ze zwycięstwa po dogrywce 104-102. Było dużo bliżej niż w tym roku. Dużo bliżej zwycięstwa.

25.XII.2007 Los Angeles Lakers- Phoenix Suns. Kiedy jeszcze Kobe jadł mniej moczki, kutii, makówek czy uszek i pierogów, potrafił poprowadzić swój zespół do zwycięstwa w jednym z najlepszych meczy jakie widziałem w Święta. Lakers pokonali Suns, Kobe rzucił 38 punktów, Bynum dodał 28 i w oczekiwaniu na Gasola potrafili zagrać rewelacyjny mecz.

26.XII.1993. San Antonio Spurs- Boston Celtics. David Robinson i jego 46 punktów prowadzą „Ostrogi” do zwycięstwa nad Celtics 99-85. Jedno to to że Spurs wygrali, a drugie że troszkę po Świętach poniosły ich emocje. Wielka bójka w San Antonio zakończyła się jednak bez większych obrażeń, czyżby w tym wszystkim palce maczał Dennis Rodman?

26.XII.2009 Sacramento Kings- Los Angeles Lakers. Dwie dogrywki, znowu 38 punktów Koby’ego i kolejny świąteczny mecz o którym zapomnieć się nie da. Dla Nas drugi dzień świąt, w Stanach po prostu kolejny dzień rozgrywek. Co jak co, ale Sacramento nigdy nie daruje Lakers porażki z 2002 roku i zawsze będzie przynajmniej na własnym parkiecie gryzło parkiet, by uprzykrzyć życie ekipie z Kalifornii. 112-103 i kolejny krok na drodze Lakers do tytułu nr 16.

Trzeba przyznać jedno. Świąteczne mecze nie są żadną wyrocznią, bo jak wiemy do kwietnia potrawy wigilijne zdąża się już dawno przetrawić. Nie zmienia to faktu że mają smaczek i prestiż, a dla niektórych niestety niestrawione przysmaki świąteczne mogą się odbić w późniejszym okresie… Cały świat przecież patrzy, cza grać!