Ciekawie z Nowym Orleanie i Milwaukee, Bogut i Westbrook na fali

 

W Nowym Orleanie spotkały się ekipy miejscowych Hornets z Oklahoma City Thunder. Oba zespoły grały już ze sobą w tym sezonie i podobnie jak w Oklahomie wygrał zespół „Grzmotów” 97-92.

Ciekawe widowisko zobaczyli kibice w New Orleans Arena, które rozstrzygnęło się  dopiero w końcówce spotkania, a bohaterem meczu został Russell Westbrook zdobywca 29 punktów oraz 10 asyst.

W pierwszej odsłonie meczu głównie za sprawą Davida Westa oraz Chrisa Paula prowadzili miejscowi koszykarze Hornets. Pierwszy z nich zaliczył 18 z 24 punktów w całym spotkaniu do połowy, natomiast drugi również  do przerwy zanotował aż pięć przechwytów i 12 pkt. Do szatnie oba teamy schodziły przy prowadzeniu gospodarzy 59-52.

Po zmianie stron, jak często już bywało w tym sezonie „Szerszenie” stanęli. Ich problemy zaczynały się już na własnej połowie przy wyprowadzaniu piłki, i choć w pierwszych minutach, po zmianie stron, prowadzili 63-55, wtedy Thunder zanotowali run 11-0. Za sprawą Ibaki, który popisał się świetnym blokiem, trójkę dodał Westbrook, dwa wsady zaliczył Durant (25pkt), i to goście prowadzili 66-63. Mało powiedzieć że Hornets przez 12 minut trzeciej części spotkania trafili tylko 12 punktów przy 22 ekipy przyjezdnej.

Początek ostatniej kwarty to dobry start gospodarzy, którzy za sprawą Belinelliego i jego rzutowi za trzy doprowadzili do remisu po 76. Wtedy jednak dał o sobie znać Westbrook (16 pkt w drugiej połowie), który zapoczątkował kolejny run 7-0 dla koszykarzy Thunder, którzy na 9 minut przed końcem meczu prowadzili  83-76. Kolejny raz poderwali się wtedy miejscowi  i po 3 minutach  znów był remis po 83. Na 4 minuty do końca spotkania po akcji Greena, goście prowadzili 88-84 i wtedy zaczął się dramat  koszykarzy Hornets. Na linii stawali odpowiednio Ariza, Okafor i Belinelli, i z sześciu rzutów osobistych tylko jednym celnym popisał się Włoch.

Na 1:41 do końca Westbrook , po faulu Paula, popisał się kapitalnym trafieniem „And 1”, i Thunder podwyższyli prowadzenie na 93-87. Sytuacje próbował ratować Belinelli, jego trafienie zmniejszyło straty do 3 „oczek”, było to jednak za mało, gdyż faulowani koszykarze gości trafiali z linii, w efekcie czego  wygrali po emocjonującym spotkaniu 97-92.

Oba zespoły odnotowały aż 39 strat,  w tym aż 20 koszykarze z Hornets, którzy po rewelacyjnym początku sezonu 11-1 przegrali kolejne 7 z 10 spotkań. W pierwszej kwarcie meczu Paul trafiając trójkę zanotował swój 7,000 punkt w karierze. Jest to jego szósty sezon w zawodowej lidze.

New Orleans Hornets
32 27 12 21 92
Oklahoma City Thunder
31 21 22 23 97

Hornets: West 24 (13zb), Paul 18 (7as), Belinelli 15, Jack 13, Ariza 9, Okafor 6
Thunder: Westbrook 29 (10as), Durant 25, Ibaka 18 (9zb), Green 13, Harden 8

 

Równie ciekawe spotkanie odbyło się w Bradley Center, gdzie miejscowi koszykarze „Kozłów” pokonali ekipę Houston Rockets 97-91. To wszystko głównie za sprawą Andrewa Boguta, który po raz czwarty w karierze zaliczył podwójne double-double. Tym razem rzucił 24 punkty i zebrał 22 piłki.

Nie zawiedli również Jennings i Salmons, którzy choć zdobywają dużo punktów, trafiają z fatalną skutecznością z gry. Tym razem było inaczej, Salmons zanotował 17 punktów przy skuteczności  7/12, Jennings 19 (7/16).

Po ubiegłorocznych rozgrywkach w których rewelacją byli Bucks, w tym sezonie spisują się dość przeciętnie. Z bilansem 9-13 zajmują ósme miejsce na wschodzie, jednak największą bolączką tego zespołu jest zdobywanie punktów, 91,5 pkt/mecz jest najgorszym obecnie wynikiem w NBA.

Po ciekawym początku meczu do przerwy koszykarze obu ekip schodzili przy prowadzeniu gospodarzy 47-43. Po zmianie stron Bucks odnotowali run 9-2 i wyszli na prowadzenie 56-47, a po wsadzie Boguta oraz akcji „2+1” Salmonsa na pięć minut do końca tej części meczu było 63-53. Dobrą grę swojego zespołu zapoczątkował wtedy Kevin Martin (23pkt) i po jego 9 punktach w 2 minuty, goście z Teksasu przegrywali tylko 68-63.

Ostatnią część spotkania dobrze zaczął Salmons, który na 10 minut do końca meczu dał prowadzenie miejscowym 79-73. Szybkie 7 punktów Courtneya Lee, znów zbliżyły gości na 1 „oczko”,  jednak wtedy kolejny raz dał o sobie znać Bogut, a trafiając 6 punktów z rzędu na 4 minuty do końca meczu dał przewagę gospodarzom 90-82.

Kiedy wydawało się że Bucks odniosą kolejne zwycięstwo, gdy po trzech rzutach z linii Ilyasovy na 0:35 sekund do końca gospodarze prowadzili 93-85, dwie trójki z rzędu trafił Kyle Lowry i było 94-91. Niestety dla gości z Houston było to za mało by wygrać, gdyż do końca spotkania nie trafili już punktu, a zwycięstwo swojego zespołu przypieczętował Bogut trafiając spod kosza na 10 sekund do  końca meczu.

Rockets przy absencji  Yao Minga i Aarona Brooksa (obaj lewa kostka),szukają rozwiązań by uratować jeszcze sezon. Kolejne spotkania dla ekipy z Houston to w większości przypadku drużyny, które wygrały poniżej 50% swoich meczy, a to oznacza  moment do odbudowania morali w drużynie z Teksasu. Choć „Rakiety” wygrały 10 z 11 ostatnich spotkań z Bucks, gospodarze tym razem trafiali ze skutecznością 48%, co rzadko się im zdarza, i odnieśli kolejne zwycięstwo. Teraz graczy z Milwaukee czeka wyjazd do San Antonio i Dallas, co z pewnością nie będzie łatwym zadaniem.

Milwaukee Bucks
27 20 26 24 97
Houston Rockets
24 19 28 20 91

Bucks: Bogut 24 (22zb), Salmons 17, Jennings 19, Ilyasova 13, Maggette 10
Rockets: Martin 23, Lee 16, Taylor 10, Scola 10, Hill 8, Lowry 11